Prolog

715 35 10
                                    

Siedział przy kominku, w którym trzaskał wesoło ogień i popijał swoje ulubione wino. Est Est. Przy okazji poprawiał tekst do swej nowej ballady. Nie miał nic innego do roboty.

Tego roku zima była wyjątkowo nieznośna. Miał szczęście, że w ogóle zdążył dojechać do Novigradu. Z Geraltem rozstali się niecały miesiąc wcześniej. Nie było to przyjemne pożegnanie. Pokłócili się. Mocno. Było głośno, wybuchowo i gwałtownie. Geralt obrażony pojechał na zimę do Khaer Mohren. A on w przeciwną stronę - do domu.

Od tego czasu nie dostał jednak żadnych znaków życia od wiedźmina. Choć głucha cisza że strony jego kompana, nie była sama w sobie niczym niezwykłym, odczuwał niewytłumaczalny, acz narastający niepokój. Zaczynał żałować słów wyrzuconych w złości. Zaczynał.

Śnieżyca za oknem rozszalała się na dobre. Jaskier, bard nad bardów, patrzył na płatki niegu osiadające na parapecie. "Ciekawe czy w Khaer Mohren też jest śnieg?" pomyślał, po czym zganił sam siebie. A co go to interesowało? Nic. Kompletnie nic... no dobra, trochę. Ale tylko trochę.

Westchnął, gdy rymy w balladzie po raz kolejny się nie zgadzały. Za oknem, zwykle tętniące życiem miasto było teraz przerażająco puste i spokojne. Po ulicach kręcili się tylko ci, którzy musieli. Dlatego zupełnie nie spodziewał się gościa.

A, jak powszechnie wiadomo, rzeczy niespodziewane, inaczej niespodzianki, zdarzają się nad wyraz często. I w najmniej oczekiwanych momentach i miejscach. Tak było i tego dnia.

Ta opowieść jest pisana przez @Julia Rozmus czyli ja
Oraz
Ziemniak2000

Cena życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz