Nazywam się Rita Getzamble. Mam 28 lat. Jestem kryminalistką. Mam na koncie dwa zabójstwa. Policja mnie poszukuje, moi rodzice z nimi współpracują a ja nie mam gdzie się podziać. Mieszkam w opuszczonym domku na uboczu miasta. W zimę bywa tam bardzo zimno. Nie mogę nigdzie wyjść, bo wszędzie są listy gończe na mój temat. Jednym słowem miałam przesrane.
Pewnego razu jak w nocy wracałam ze sklepu, (w dzień nie mogłam, bo jest za dużo ludzi) zatrzymał się obok mnie malały czerwony samochód.
- Witaj Rita!- powiedział jakiś typ ze środka.
Zignorowałam go, myślałam, że to jakiś zbok, który poszukuje trochę zabawy. Szłam dalej przed siebie w milczeniu.
- Wiem, że mnie słyszysz, Rita przecież się znamy, nie pamiętasz mnie?
Byłam zła szybko się odwróciłam i zobaczyłam Sergio. Znałam Sergio był moim bliskim przyjacielem sprzed lat. Wiedział o mnie praktycznie wszystko.
- Sergio?! Co ty tu robisz?!- zapytałam ze zdziwieniem.
- Mam dla ciebie propozycję. Napad.
- Napad przecież to jest nie możliwe.
- W grę wchodzą 2.4 mld euro.
- pfffff chyba zwariowałeś!
- Zaufaj mi, weź to.
Wręczył mi niewielką kopertę.
- I otwórz to w domu a teraz szybko, bo patrol jest w okolicy.Do zobaczenia!- powiedział Sergio i szybko odjechał.
Biegłam do domu jak najszybciej. Po dotarciu na miejsce prawie wyplułam płuca.Zdjęłam kurtkę i usiadłam na starej skórzanej kanapie, która była oczywiście zniszczona. Zapadła się pod moim ciężarem. Spodziewałam się tego ale i tak byłam zła.
-PUTA!- powiedziałam pod nosem i przeniosłam się do rozwalonej kuchni.
Szybko otworzyłam kopertę i przeczytałam pod nosem jej zawartość.
W liście były informacje na temat napadu. Mieliśmy być w Toledo przez 5 miesięcy. Miałam się stawić jutro o 11:30
W Toledo w jakimś opuszczonym domu.
- OK- powiedziałam w głowie i udałam się spać, byłam zmęczona.Obudziłam się o 10:00.
- Shit budzik nie zadzwonił!!!
Zerwałem się z łóżka i pobiegłam się ogarnąć. Wrzuciłam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i zbiegłym na dół. Była 11:00 godzina kiedy wyszłam.
Zarzuciłam torbę na ramie i szybko odjechałam na starym motorze, byłam zamaskowana aby policja mnie nie zauważyła.Dotarłam na miejsce o 11:30
- Idealnie- mruknęłam i odeszłam dom dookoła.
- Witaj!- powiedział Sergio z uśmiechem na twarzy.
- Jezu!!- wystraszyłam się ale i tak odwzajemniłam uśmiech.
- Zapraszam do środka, zaprowadzę cie do pokoju a potem zejdź do klasy.
Odeszłam szybkim krokiem, gdy juz dotarłam do mojego, nie co obskurnego pokoju, rzuciłam torbę na ziemie i pobiegłam do pomieszczenia wyznaczonego przez Sergio.
- O jest ostatnia osoba powiedział Sergio. Siadaj.
Usiadłam z niepokojem, za dziewczyną w krótkich brązowych włosach. Za mną siedział pewien wysoki i dość przystojny brunet. Czułam jego wzrok na sobie przez resztę lekcji. Chyba patrzył się na mój tyłek. Co za zbok pomyślałam i zaczęłam się przyglądać osobom, które mnie otaczały. Razem ze mną było nas 10.WITAJCIE
Taki napis widniał na starej szkolnej tablicy.
- O jak uroczo- pomyślałam.
-Zacznijmy do paru głównych zasad- powiedział Sergio znaczy profesor od tej lekcji kazał nazywać siebie profesor.
- żadnych bliższych znajomosci, pełna prywatność informacji o sobie. Im się mniej znacie tym lepiej. Nie ma tu miejsca na żadne romanse...Lekcja toczyła się dalej. Poznaliśmy juz swoje pseudonimy:
Przede mną siedziała Tokio,
Za mną Berlin,
Za Berlinem Helisnki,
Za Helsinkami jego brat Oslo a za Oslo Nairobi, z nią mi się najlepiej układało.
W drugim rzędzie:
Rio,
Za Rio Denver, ten z ekstra śmiechem (AAAAAAA),
Za Denverem Moskwa, jego ojciec. Zazdroszczę mu takiego super taty mój był złośliwy i surowy. Moskwa zawsze dawał cenne rady.
Ja nazywałam się Miami, w sumie nie tak źle. W miarę niezłej atmosferze przebiegła reszta lekcji.