I Ambicje

365 34 15
                                    

‒ Skala obecnych zaniedbań i niedopatrzeń prawnych względem mniejszości żyjących w magicznym społeczeństwie Zjednoczonego Królestwa jest powalająca. Za bardziej gorszący uznaje się widok wyzwolonego skrzata domowego, niż masowo stosowanej wobec skrzatów przemocy w domach, w których służą. Ogromna, mająca swoje korzenie w tradycji, nietolerancja i powszechne przyzwolenie na uskutecznienie wykluczenia społecznego względem jednostek buntujących się wobec starego, krzywdzącego porządku, skutkuje wybuchami lokalnej agresji skierowanej do grup centaurów, rodzin will ‒ wreszcie nawet poddających się comiesięcznemu leczeniu wilkołaków. Pojawiły się żądania odseparowania trytonów, leśnych nimf i wiedźm. Olbrzymy i pół‒olbrzymy ‒ które jeszcze do niedawna przechodziły proces asymilacji w społeczeństwie ‒ zostały obecnie z powrotem zepchnięte na margines. Podobnie dzieje się z goblinami, które na tę chwilę grożą podniesieniem opłat za konta u Gringotta oraz ‒ w dalszej perspektywie ‒ konfiskatą zgromadzonych w nim czarodziejskich dóbr. O sytuacji osób niemagicznych urodzonych w rodzinach czarodziejów oraz magach pochodzących z niemagicznych środowisk nie będę już wspominać, bo temat ten wyczerpałam na poprzedniej konferencji prasowej. Pragnę jedynie powtórzyć, że moje biuro zajmuje się wszelkimi sprawami związanymi z aktami szowinizmu magicznego, atakami na tle gatunkowym i magicznym. Stoimy również otworem przed czarodziejami prześladowanymi ze względu na posiadane zdolności przez społeczeństwo pozbawione mocy. Naszym hasłem jest: stop wykluczeniom. A teraz bardzo państwu dziękuję, muszę jeszcze zająć się kilkoma sprawami.

Hermiona powiedziała to, widząc aportujących się przedstawicieli takich gazet jak: Wszechmagiczny tygodnik, Zwierzchnicy Świata Magii czy Nowy Prorok Codzienny. Nie chciała kolejnej awantury, a do tych zawsze dochodziło, gdy przybywali dziennikarze stojący po stronie skrajnych ugrupowań. Wycofała się powoli w kierunku stojącego na uboczu męża mimo jej wieloletnich wysiłków mężczyzna nadal odmawiał publicznych wystąpień. Przez jakiś czas zgadzał się stać u jej boku, ale wyglądał wtedy tak nieszczęśliwie, że dla jego dobra, dobra ich związku oraz charytatywnego biura prawniczego, które prowadzili, dała mu spokój. Uśmiechnął się do niej trochę nerwowo i wskazał brodą zbliżających się mężczyzn.

‒ Uciekamy?

‒ Oczywiście ‒ pokiwała skwapliwie głową.

Zrobili jeszcze kilka kroków, trzymając się pod ręce, by wydostać się z wciąż kłębiącego się wokół nich tłumu pismaków. Popatrzyli na siebie i z uczuciem ulgi zniknęli z szarej ulicy Londynu.

***

Aportowali się w zaułku nieopodal kamienicy. Gdy wchodzili na drugie piętro, Hermiona natychmiast dojrzała ubraną w zielony płaszcz i czerwoną czapkę blondynkę o długich, falujących włosach.

To znowu ona ‒ przemknęło jej przez myśl.

‒ Hej! ‒ krzyknęła widząc, że dziewczyna okleja ich drzwi magicznymi ulotkami, które wyjątkowo trudno było usunąć. ‒ Hej, wynoś się spod moich drzwi!

Kobieta spojrzała na nią ogromnymi, nieprzytomnymi oczami i zniknęła.

Hermiona, klnąc pod nosem, jak szewc, zaczęła rzucać na ulotki i mini plakaty kolejno wszystkie znane jej zaklęcia czyszczące i usuwające. Miała nadzieję, że nikt z sąsiadów nie spogląda właśnie przez wizjer.

‒ Cholerna, mała wariatka ‒ warczała do siebie. ‒ Ile razy mamy jej powtarzać, że nie będziemy rozpowszechniać tych bzdur z Żonglera?

Jej mąż, Neville Longbottom, zaśmiał się cicho.

‒ Czy wiesz w ogóle, o kim mówisz, Hermiono?

Mistrz - szpiegowski, polityczny, SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz