Ubrałem się i zszedłem na dół akurat w momencie, gdy wrócił Niko z Jasiem. Mały zobaczył mnie i się zatrzymał, wczepiając się ze strachem w spodnie Nikodema. Kucnąłem i wyciągnąłem do niego ręce:
- Chodź do mnie, mała żabo!
- Nie zabijesz mnie? – wyszeptał zalękniony.
- To nie na ciebie się gniewałem, młody, tylko na tego faceta z krzaków – uśmiechnąłem się do niego. - No chodź, przebierzemy skarpetki na suche i napijemy się herbatki z miodzikiem.
Słysząc do Jasiu podbiegł do mnie i przytulił się. Rany, jaki on zimny. Jak musiał tam wymarznąć...
- Nie jest Ci zimno?
- Bardzo... Ale się bałem wrócić...
- Ze mną zawsze będziesz bezpieczny. Jestem twoim starszym bratem.
Złapałem go na ręce i zaniosłem do łazienki. Zrzuciłem przemoczone i brudne skarpetki i spodnie do prania, wsadziłem młodego do wanny.
- Ty się chlap w pianie, a jak przyniosę ci herbatkę z miodzikiem. Dać jedną łyżkę miodu czy dwie?
- Trzy!
Zaśmiałem się. Coraz bardziej lubię tego malca. Czemu byłem na niego taki zawzięty?
Zszedłem do kuchni. Zobaczyłem, że jest jeszcze herbatka malinowo-lipowa. To chyba będzie dobre dla przemarzniętego dzieciaka. Dodałem trzy czubate łyżki miodu i wcisnąłem pół cytryny. Zaniosłem na górę.
- Pij, żabo – podałem mu kubek.
- W swoim kubku mi zrobiłeś? Nie pozwalasz z niego pić... - wyszeptał zdumiony.
- Ty możesz z niego korzystać zawsze – uśmiechnąłem się. Bo co miałem powiedzieć? Z przyzwyczajenia wziąłem swój ulubiony kubek.
- Fajnie! To musisz sobie sprawić drugi, bo z tego już zawsze będę pić!
Ten to umie wykorzystać okazję... Wypił herbatkę. Wyciągnąłem go z wanny, wytarłem i ubrałem w ulubioną niebieską piżamkę.
- Idziemy na dół? – zapytałem.
- A mogę u Ciebie pooglądać bajkę?
- Jasne! – Odpaliłem mu Nickelodeon, owinąłem kocem. – To oglądaj, a ja idę pomóc tacie zrobić kolację. Nie wiadomo, kiedy mama wróci.
Chyba zszedł ze mnie stres, albo to reakcja jakaś obronna, ale byłem w radosnym humorze. Zabrałem się za robienie kanapek i to takich, jakich nawet Melka by mi zazdrościła. Wyjąłem chleb biały i pumpernikiel, porozkładałem na tacach, przystroiłem sałatą, położyłem ser, szynkę. Pokroiłem pomidora na półplasterki i przozdobiłem. Cofnąłem się dwa kroki i spojrzałem krytycznym wzrokiem. Jeszcze coś... Znalazłem w lodówce paprykę. Pokroiłem na piórka i każdy z pomidorów dostał włoski. Wyciągnąłem słój z oliwkami. Pokroiłem na plasterki i zrobiłem oczka na pomidorowej twarzy. Jeszcze buzia. Otwarłem lodówkę, ale nic mi nie pasowało. Tata stanął koło mnie.
- Czego szukasz?
- Jakieś buzie chcę zrobić kanapkom, ale nic mi do głowy nie przychodzi...
- Hm... Popatrzmy... O! Jest sos tatarski. Będzie dobry – podał mi butelkę.
Dokończyłem dzieła. Spojrzałem i oceniłem efekt. W sumie to nawet fajne. Jak obraz, tylko z innych materiałów. Może czasem wyręczę mamę w kolacji? Byle nie za często, bo jak się przyzwyczai, to nie będę mógł ciągle u Melki siedzieć... A właśnie, Melka! Nie byłem u niej dzisiaj. Trudno, zadzwonię wieczorem.

CZYTASZ
Jasiu [ZAKOŃCZONE]
Подростковая литератураW niedokończonym trzecim tomie "Dom w Zajezierzu", pojawia się motyw, który zasługuje na własną opowieść. Oto Jasiu Jasiński... i oczywiście Marcel. Dlaczego Jasiu ucieka panicznie przed Marcelem? I czy dorosły już Marcel dostanie kolejne lanie kab...