§ 20.

402 18 15
                                    

O dziwo, sen zmorzył mnie całkiem szybko, ale wieczorna wizyta Ksawerego i tak odcisnęła na mnie swoje piętno. Nie pamiętałam, co dokładnie mi się śniło, ale na pewno miało to podtekst erotyczny. Oczywiście z seksownym synem patrona w roli głównej. Przeklęta Zośka. Nie doszłoby do tego, gdyby nie jej głupie uwagi o sprawdzaniu wygody mojego łóżka. Na całe szczęście, kiedy wychodziłam do pracy, jej nadal nie było w domu, bo na pewno poruszyłaby temat mojej wczorajszej schadzki z Dziurą, a ja nie byłabym w stanie ukryć zażenowania, chociaż do niczego nie doszło. A przynajmniej nie naprawdę. Mój mózg wytwarzał jednak tak rzeczywiste wizje, że na samo wspomnienie czułam, jak się rumienię.

W drodze do kancelarii zastanawiałam się, jak rozegrać sprawę z Parysem. Miałam w głowie co najmniej kilka teorii na to, co mogło go łączyć z Kaktusem, ale musiałam znaleźć jakiś skuteczny sposób na to, aby dowiedzieć się, która z nich była prawdziwa. A to wcale nie było takie łatwe, bo mąż Igi zapewne nie będzie zbytnio rozmowny. W innym razie nie twierdziłby, że nie zna brata żony. Tak więc musiało się za tym kryć coś naprawdę znaczącego dla sprawy i miałam zamiar odkryć co to takiego. Tylko póki co nie byłam jeszcze pewna jak.

Rozsądek podpowiadał mi, że powinnam w tej kwestii skonsultować się z mecenasem Dziurowiczem. W końcu to on był właściwym obrońcą Iwańskiego i miał prawo wiedzieć o wszystkim, do czego udało mi się dotrzeć. Nie wiedziałam jednak, jak opowiedzieć mu o uwiecznionym na zdjęciu spotkaniu Parysa i Bielawy, nie wspominając przy tym Ksawerego. Chyba nieuchronnie zbliżałam się do tego momentu, kiedy już nie będę w stanie dłużej utrzymać udziału Dziury w tajemnicy. W końcu gdyby nie on, nie wiedziałabym co najmniej o połowie informacji, którymi obecnie dysponowałam. A sam Dziurowicz to w ogóle nie miałby o niczym pojęcia, gdyby nie jego syn i aplikantka. Jak on niby chciał sobie sam poradzić z tą sprawą, skoro poza spotkaniami z klientem i jego żoną nie kiwnął nawet palcem? Iwański powinien się cieszyć z mojego zaangażowania w sprawę, bo inaczej to marny byłby jego los.

Po przekroczeniu progu budynku, w którym znajdowała się kancelaria, nie byłam ani o krztę mądrzejsza co do planu dalszego działania. Wiedziałam jedynie, że powinnam zrobić użytek z wizytówki, którą Parys dał mi podczas naszego spotkania w parku. A właśnie, po co miałby mi ją w ogóle dawać, jeśli wcale nie chciał odnaleźć żony, tylko się jej pozbyć? Po jaką cholerę miałby ściągać sobie na głowę nachalną prawniczkę, skoro prawdopodobnie maczał palce w przestępstwie i chciał uniknąć sprawiedliwości? To zupełnie nie miało sensu.

No chyba że liczył na jakieś korzyści w związku z tą znajomością. Może miał nadzieję, że dzięki mnie będzie wiedział, jak wygląda sprawa z oskarżeniami wobec Iwańskiego. A to z kolei pomogłoby mu kontrolować sytuację i w razie potrzeby wykonać kolejne kroki, które odsunęłyby ewentualne podejrzenia od jego osoby. Pewnie założył, że skoro nie mam doświadczenia, to dam się na to złapać. Nie powiem, sprytne. Tyle że niestety Dawidek mnie nie docenił.

Wysiadłam z windy na piętnastym piętrze, ale zawahałam się przed wejściem do kancelarii. Wciąż nie byłam gotowa na przyznanie się patronowi do współpracy z jego synem, więc w sumie nie miałam powodu, aby tam wchodzić, bo nie byłoby to w żadnym stopniu pomocne. Szybko przeniosłam wzrok na drzwi prowadzące do CRSB, ale stwierdziłam, że spotkanie z Ksawerym również mogłoby być kłopotliwe. Co prawda obiecałam mu wczoraj, że do niego zajrzę, abyśmy wspólnie mogli zastanowić się nad dalszymi działaniami, ale to nie było już konieczne. Poprzedniego wieczoru byłam nieco rozbita, ale teraz wiedziałam dokładnie, co powinnam zrobić. I chociaż było to dość ryzykowne posunięcie, musiałam je wykonać. I nie potrzebowałam do tego niczyjej pomocy.

Stojąc wciąż na korytarzu, wyciągnęłam z torebki telefon i portfel, w którym miałam wizytówkę Dawida Parysa. Nie spodziewałam się, że odbierze za pierwszym razem, ale chwilę później po drugiej stronie słuchawki rozległo się głębokie:

Dla mnie Pestka! (Pestka #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz