Zawsze uważałam się za zorganizowaną i zdyscyplinowaną. Zostałam wychowana w przeświadczeniu, że te dwie cechy zdecydowanie ułatwiają człowiekowi życie. Kiedy wszystko jest na swoim miejscu, nie trzeba tracić czasu na porządkowanie bałaganu i można go poświecić na to, co istotne – dążenie do perfekcji i życiowego sukcesu. A ja miałam taki właśnie cel – osiągnąć wszystko, co najlepsze.
Dlatego też sądziłam, że to jedne z najważniejszych cech dobrego adwokata. Po przekroczeniu progu kancelarii prawnej Karlicki&Lubczynko doszłam jednak do wniosku, że chyba się myliłam.
Nie dotarłam nawet do recepcji, a już prawie dwa razy zostałam staranowana. Jeden z, jak przypuszczałam, stażystów niemal wylał kawę na moją stylową, śnieżnobiałą bluzkę i stos dokumentów, które sekundę wcześniej wypadły mu z ręki i rozsypały się po podłodze. Nie miałam czasu zatrzymać się i pomóc mu je zbierać (zresztą to nie moja sprawa, że on jest fajtłapą i nie patrzy jak chodzi), ale przynajmniej mijając go, starałam się nie nadepnąć na żadną z kartek. Nadchodzący z drugiej strony kurier nie był już tak wspaniałomyślny. Na co najmniej pięciu kartkach pojawiły się brudne ślady po butach. Stażysta przeklął pod nosem, zdając sobie sprawę, że musi jej jeszcze raz wydrukować. Cóż, gdyby był bardziej ogarnięty, nie musiałby takiego problemu.
Liczyłam na to, że kiedy przejdę do pomieszczenia, gdzie znajdowały się boksy dla pracowników, będzie to wyglądało nieco lepiej. Niestety panował tam jeszcze większy harmider niż w przedsionku. Każde z około dziesięciu znajdujących się tam biurek wyglądało, jakby przeszło po nim tornado. Ani skrawka wolnej przestrzeni. Laptopy, kodeksy, wydruki, koperty, kubki i długopisy stanowiły chaotyczną mozaikę, na którą nie dało się patrzeć. A przynajmniej ja nie mogłam. Naprawdę nie rozumiałam, jak można pracować w takich warunkach. Od samego patrzenia na ten burdel zaczynała mnie boleć głowa.
No i oczywiście do tego wszystkiego jeszcze ludzie. Multum ludzi, którzy biegali ciasnymi przestrzeniami między biurkami i co chwilę wykrzykiwali jakieś frazesy, które być może dla kogoś miały sens. To musiał być kancelaryjny slang, którego jeszcze nie potrafiłam rozszyfrować, ale miałam zamiar jak najszybciej to zrobić. Jeśli chciałam być częścią najlepszej kancelarii w mieście, musiałam się dostosować, więc opanowanie tutejszego kodu to podstawa. Nikt mnie jednak nie zmusi do zamienienia swojego biurka w istny pierdolnik.
– Suń się! – Usłyszałam niebezpiecznie blisko siebie i w ostatniej chwili udało mi się zrobić krok w tył, tym samym uchraniając stopę i nowe czarne szpilki przed przejechaniem po nich kółka od obrotowego fotela.
Naprawdę komuś nie chciało się wstać, aby zrobić kilka kroków, tylko musiał zrobić sobie przejażdżkę, na którą na dobrą sprawę nie było tutaj nawet miejsca? I to mają być ci niby pracowici, profesjonalni, odnoszący sukcesy ludzie? To nie tak miało wyglądać! To miała być poważna, porządna, szanowana kancelaria, a nie jakieś zoo! Boże, co ja tutaj robię?
– Hej, ty w niebieskim żakiecie – dotarło do mnie, ponad kakofonią innych wrzasków. – Szefowa na ciebie czeka – dodała jakaś wysoka blondynka, wskazując mi drzwi w głębi korytarza.
Nie miałam pojęcia, skąd wiedziała, że ja to ja. Być może zdradziło mnie to, że przez moment pozostawałam w bezruchu, podczas gdy wszyscy inni zmieniali pozycję średnio co sekundę. Musiałam się rzucać w oczy jako ta nowa, która jeszcze nie ogarnęła, że chwila spokoju to chwila stracona.
Nie zwlekając, ruszyłam we wskazaną stronę, dość sprawnie lawirując między biurkami i biegającymi ludźmi. Nie zniosłam tego typu zamieszania, ale chyba będę musiała do niego przywyknąć. W końcu czego się nie robi dla sukcesu?
![](https://img.wattpad.com/cover/221849539-288-k356096.jpg)
CZYTASZ
Dla mnie Pestka! (Pestka #1)
Genel KurguAnastazja Brańska od zawsze wierzyła, że ciężka praca i upór to podstawowe składniki przepisu na sukces. Dlatego też wybierając kancelarię prawną, w której miała odbyć aplikację, nie wahała się ani chwili. To musiała być Karlicki&Lubczynko - najleps...