Rozdział XI

358 38 3
                                    

Gdy dojechali na komisariat a Aizawa po krótce wyjaśnił zaistniałą sytuację ,Katsuki wraz z kobietą udali się do pokoju przesłuchań w oczekiwaniu na jakiegoś z funkcjonariuszy oraz małżonka blondynki. Obydwoje byli zszokowani. Siedzieli obok siebie ,jednak żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć i jak zareagować. Czekali i czekali. Sekundy zmieniały się w minuty ,a minuty w godziny. Cisza jaka między nimi była ,wprawiała ich w ogromne zakłopotanie. Blondynka patrzyła na chłopaka kątem oka wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się stało. W ten drzwi pokoju otworzyły się a w nich stanął średniej wysokości mężczyzna. Miał około czterdziestu lat ,lekko karmelową karnację oraz ciemno brązowe lekko roztrzepane włosy. Na siedzącą dwójkę patrzył przez prostokątne szkła okularów. Podbiegł do swojej żony ,która będąc rozdygotana ,zaczęła mu to wszystko powoli wyjaśniać. Katsuki natomiast siedział cicho ,starając się zrozumieć cokolwiek ze słów kobiety ,która ponownie zaczęła płakać opowiadając mężczyźnie historię. Brązowo-włosy podszedł do siedzącego na krześle chłopaka i kucnął przed nim uśmiechając się przy tym pokrzepiająco.

-Witaj ,jestem Masaru Bakugou ,a ty?-zapytał grzecznie ,przypatrując się blondynowi. Musiał przyznać ,że był bardzo podobny do Mitsuki.

-Katsuki-wyszeptał cicho ,odwracając zażenowany wzrok. Czuł się obco przy tych ludziach ,choć jego rozum podpowiadał mu ,że są mu bliżsi niż mu się wydaje.

-Katsuki-powtórzył mężczyzna-Bardzo ładne imię

-Masaru ,jestem pewna ,że to on-kobieta ukucnęła obok małżonka-Matka zawsze pozna swoje dziecko.

-Mitsuki uspokój się ,wystraszysz go-odpowiedział jej okularnik-nie można tak. Wyobraź sobie co on czuje.-Katsuki spojrzał na Masaru zdziwiony. Facet patrzył na niego dalej uśmiechając się ciepło w jego stronę.

-Nawet...-zaczął cicho i jakby nie pewnie-Nawet jeśli jestem waszym synem ,to dlaczego mnie porzuciliście?-zapytał z wyraźnym bólem w oczach. To pytanie kłębiło się w jego głowie od momentu spotkania Mitsuki.

-Co?-kobieta była wyraźnie zdziwiona-O czym ty mówisz? To wcale nie było tak!

-W takim razie jak?!-chłopak podniósł głowę i patrzył na nich ,chcąc uzyskać odpowiedź-Może mi wytłumaczycie ,bo już nic nie wiem. Kim jestem? Dlaczego tu jestem? Co jest kłamstwem a co nie! Teraz nie mogę być pewny nawet tego jak się nazywam do chuja!

-Uspokój się-Masaru starał się uspokoić blondyna-Pozwól ,że ja ci wyjaśnię ,bo widzę ,że ty i Mitsuki jesteście zbyt zszokowani tym co się dzieje.

-W takim razie ,błagam powiedz mi co tu się dzieje ,bo już nic nie rozumiem-Katsuki był zdruzgotany. Chciał odpowiedzi ,najlepiej chciał wiedzieć wszystko co działo się przed dołączeniem do Ligi.

-To wszystko wydarzyło się trzynaście lat temu-zaczął straszy Bakugou ,biorąc krzesło i siadając przed blondynem- miałeś cztery lata i dopiero co ujawniło się twoje quirk. Wciąż pamiętam jak bardzo cieszyłeś się z tego ,że będziesz mógł stać się świetnym bohaterem. Chwaliłeś się tym wszystkim na prawo i lewo ,a ja z mamą cieszyliśmy się z tego ,że będziesz mógł spełniać marzenia.-brązowo-oki uśmiechnął się na wspomnienie tych kilku krótkich chwil spędzonych z jedynym synem.

-Ale potem już nie było tak wesoło-blondynka weszła mężowi w zdanie ,gdy ten już otwierał usta chcąc kontynuować-Wyszedłeś z domu jak każdej soboty. Miałeś iść bawić się z Izuku i innymi dzieciakami do parku. Minęło kilka godzin ,a ciebie wciąż nie było ,ale nie przejmowałam się tym ,bo zwykle długo nie wracałeś do domu-Mitsuki spuściła wzrok chcąc ukryć kolejny raz zaszklony wzrok-W pewnym momencie do domu wbiegł zapłakany Izuku. Krzyczał ,że cie nie ma i ,że zaginąłeś. Odprowadziłam go do domu i czekałam dalej ,myśląc ,że po prostu robisz sobie z niego żarty i ,że za chwilę wrócisz...ale...ale-czerwono-oka nie wytrzymała jednak i już po chwili ponownie jej twarz była zalana łzami.

Nie pasujesz tu // KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz