6

1.3K 115 20
                                    

Tony'ego zastanawiało co dzieje się ze Spiderman'em. Przecież jeśli śledził najemnika, ten mógł to odkryć i zrobić mu krzywdę, a nikt nie wiedział do czego zdolny jest Deadpool.
Wśród superbohaterów otrzymał miano najbardziej bezwzględnego mordercy w Nowym Jorku. Nie raz zdarzało się znaleźć zwłoki... Raczej ich resztki posiekane na drobne kawałki, a na monitoringu jedynie mignął czarno-czerwony strój.
Niejednokrotnie w sekcji zwłok nieszczęśników wychodziły liczne złamania, zmiażdżenia i tym podobne. Stark nie chciał nawet myśleć, co by było, gdyby najemnik dowiedział się, że jest śledzony.

Oczywiście Deadpool zdawał sobie sprawę, że jest na muszce, ale jednocześnie wiedział, że sieje postrach i jest póki co - nieuchwytny.

- Daliśmy wczoraj czadu, co nie Tony? - zagadał do niego Rogers.

- Fakt, spisaliśmy się. Tylko wiesz co, obawiam się o Spiderman'a i misję jaką mu powierzyliśmy...

- Poradzi sobie - Kapitan Ameryka machnął ręką.

- Przypomnieć ci co robił z niektórymi ofiarami? Nie wiesz co mu odbije.

- Młody sobie poradzi. Zresztą skoro spotkał się z nim wcześniej, to czemu Deadpool wtedy go nie zabił?

- Szczerze mówiąc to nie wiem... - zastanowił się.

- Widzisz... On też jest człowiekiem, po co miałby zabijać jakieś dziecko?

- No nie takie zwykłe dziecko - sprostował Stark.

- Raczej żyje - wtrąciła się Nat, która słyszała ich rozmowę.

- Hmm? - zainteresował się Tony.

- Był tu w nocy. Przeglądałam przed chwilą monitoring...

- Co?! - Iron Man zerwał się na równe nogi.

- Co ty tak panikujesz? - zdziwił się Rogers, który nie wiedział o co mu chodzi.

- Nie sądzę żeby nastolatek przyszedł w środku nocy na herbatkę - mówił oburzony - Wy głupi jesteście? - patrzył na dwójkę boheterów, którzy nie wiedzieli czemu tak panikuje - No coś się musiało stać!

- O kurwa... Masz chyba trochę racji. No ale może nic mu nie jest i niepotrzebnie panikujesz?

Rogers tylko westchnął widząc ubierającego w pośpiechu kurtkę, Stark'a.

- Jak coś to dzwońcie - rzucił wychodząc milioner.

- Ta i vice versa. Tobie prędzej przyda się pomoc jak kiedyś padniesz na zawał - westchnął Rogers.

 ***

Deadpool wszedł do baru, a zaraz za nim Spiderman.
W środku świeciło pustką, bo było zbyt wcześnie na picie. Barman czyścił kieliszki i szklanki.

- Cześć Eth - przywitał się od wejścia najemnik - Mam twojego dzieciaka. Żywego.

- O, hej... Szczerze myślałem, że trochę zmienisz podejście. W każdym razie dzięki... - westchnął i spojrzał na Peter'a.

- Jak mały, było źle? - zaśmiał się.

- Em... Chyba nie... - wymamrotał.

Właściwie nie wiedział co odpowiedzieć, raczej nie mógł powiedzieć, że tak naprawdę przeżywał koszmar i była to najgorsza noc w jego życiu, bo stracił najważniejszą dla siebie osobę.

- Taa - barman niezbyt wierzył temu co powiedział Parker.

- Dobra, ja stąd spadam. Jak chcesz bawić się w niańkę, to beze mnie - Deadpool wyszedł i skierował się spowrotem do mieszkania.

Martwe kwiaty [Spiderman/Deadpool/Iron Man]  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz