Kolacja

1.3K 45 5
                                    

Zmarnowana wyszłam ze szkoły po całym dniu nauki. Przygotowania do matur strasznie mnie dobijają. Jestem pewna, że nie zdam a mimo to próbuję jak najlepiej się przygotować. Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku domu, który na szczęście nie znajdował się daleko od uczelni. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na pasek powiadomień. Jedyne co dostałam to sms od mamy, że nie będzie ich na noc oraz snapa od koleżanki z klasy. Stwierdziłam, że otworzę go dopiero w domu. Snułam się ulicami miasta co jakiś czas rozglądając się po okolicy. Ziewnęłam przeciągle przecierając oczy.
Jeszcze tylko przejść przez ulicę i będę na moim osiedlu. Tak bardzo chciałabym już iść spać... Zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych i czekałam na zielone światło. Kiedy sygnalizacja zmieniła kolor ruszyłam przed siebie myśląc o tym co dzisiaj zjem na kolację. Rodziców nie ma więc pewnie nie będzie w domu nic konkretnego. Eh, ciągle tylko mają jakieś spotkania, a ja muszę siedzieć sama w domu.

Otworzyłam drzwi od klatki i udałam się na drugie piętro. Złapałam za klamkę drzwi do mojego mieszkania i weszłam do środka. Ściągnęłam buty i płaszcz po czym udałam się do kuchni. Moje przypuszczenia się sprawdziły, nie ma nic dobrego do zjedzenia. Zostaje mi iść na miasto lub nie jeść kolacji. Postawiłam na pierwszą opcję, bo mój ostatni posiłek był ponad 8 godzin temu. Weszłam do swojego pokoju, odłożyłam plecak i wzięłam pieniądze. Zerknęłam jeszcze na zdjęcie leżące na szafce nocnej. Byłam tam z przyjaciółmi na wakacjach. Mimowolnie uśmiechnęłam się przypominając sobie wszystkie chwile jakie z nimi przeżyłam. Teraz nie mamy już kontaktu. Przeprowadziłam się z rodzicami do Warszawy 3 lata temu przez co nasze relacje się pogorszyły. Nie mieliśmy zbytnio okazji żeby się spotkać, ponieważ pochodziłam z małego miasteczka na Śląsku. Czasami chciałabym do nich napisać, spytać co u nich, zaprosić na małe spotkanie w wakacje czy ferie, ale potem przypominam sobie, że mają teraz nowych znajomych. A ja nie mam tutaj praktycznie nikogo. Znajomi w klasie niezbyt mnie lubią przez to, że jestem szarą myszką. No dobra w ogóle mnie nie lubią.
Westchnęłam lekko i wyszłam z domu kierując się na przystanek. Stwierdziłam, że podjadę do Nero Cafe na kanapkę. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam losową składankę.
Warszawa jest piękna, ale tęsknię za rodzinną miejscowością. Chciałabym tam pojechać na weekend i zapomnieć o tym co teraz dzieje się w moim życiu. Póki co nie mam takiej możliwości, ale po maturze na pewno się tam udam.
Moje przemyślenia przerwał nadjeżdżający autobus. Weszłam do środka i odbiłam kartę w czytniku, po czym zajęłam wolne miejsce na końcu pojazdu. Akurat włączyła się piosenka od Maty - Schodki. Nie miałam jeszcze okazji się tam przejść i nie zapowiada się na to.
Patrzyłam na ludzi jadących autobusem. Jeden chłopak namiętnie czytał coś w telefonie. Jakieś dziewczyny na przodzie śmiały się do łez. Starsza pani na prawo siedziała i zabijała wszystkich wzrokiem. A niedaleko mnie siedziała grupka znajomych, którzy spokojnie o czymś rozmawiali.
Nim się zorientowałam byłam już na miejscu. Wysiadłam z pojazdu i skierowałam się w stronę Nero. Weszłam do środka i zajęłam wolne miejsce przy oknie. Zamówiłam kanapkę i małą herbatę. Rozejrzałam się dookoła. Bardzo ładnie tutaj. Kiedy dostałam zamówienie do stolika, zaczęłam jeść i otworzyłam zaległego snapa od koleżanki z klasy. To co na nim zobaczyłam strasznie mnie zasmuciło. Był to wyśmiewczy filmik ze mną w roli głównej. Nagrała mnie kiedy byłam przy tablicy na matematyce i nie potrafiłam rozwiązać zadania. Na końcu filmiku zwyzywała mnie oraz dodała podpis ,,jestem zjebana". Jestem wrażliwą osobą, dlatego mnie to ruszyło. Pojedyncza łezka spłynęła po moim policzku, a ja momentalnie straciłam cały apetyt. Wytarłam łzę z policzka i odłożyłam telefon na stół. Zaczęłam nerwowo bawić się małym pluszakiem przypiętym do moich kluczy. Odwróciłam głowę w stronę okna i zamknęłam oczy próbując się uspokoić. Cicho westchnęłam i usłyszałam, że ktoś do mnie podszedł.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam dziwnie znajomy głos.
Nie patrząc nawet na stojącą obok mnie osobę kiwnęłam potwierdzająco głową.
- No dobrze, jak uważasz. Smacznego - po tych słowach usłyszałam już tylko jak ów człowiek odchodzi od mojego stolika i mimowolnie spojrzałam w jego stronę odpowiadając ciche dziękuję. Chłopak odwrócił się i lekko uśmiechnął po czym odszedł do swojego stolika i odpalił papierosa. Czy to był Michał Matczak? Zdecydowanie niespodziewałam się takiego zwrotu akcji. Odwróciłam wzrok i dokończyłam kanapkę. Zbierając się do domu zauważyłam małą karteczkę na moim stoliku. Był na niej numer telefonu i podpis ,,Zadzwoń:)".

Smacznego | MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz