11

509 31 6
                                    

Chłopak podszedł do blatu w kuchni, na którym leżała jakaś kartka. Zaczął ją czytać, a w jego oczach można było dostrzec zaniepokojenie.

— O kurwa – szepnął sam do siebie.

— Łukasz – zacząłem, ale chłopak był jak w transie — Łukasz! – krzyknąłem i potrząsnąłem nim.

— Co? – popatrzył na mnie.

— Co się dzieje? – zapytałem.

— Nic. Nie twoja sprawa – warknął.

Wkurzyłem się lekko i wyrwałem mu tą kartkę z ręki.

Zacząłem ją czytać: "Radzę ci zapłacić za te dragi, no chyba, że chcesz, aby twoja rodzinka ucierpiała".

— Co to jest? – cały pobladłem.

— Marek kurwa nie wtrącaj się w nie swoje sprawy do chuja – krzyknął,po czym wyrwał mi tą kartkę z ręki i poszedł zapalić.

Stałem tak chwilę w tym zdemolowanym salonie. Po chwili westchnąłem ciężko i zacząłem się zastanawiać co zrobić. Sięgnąłem po telefon. Nie wiedziałem, czy dzwonić na policję, czy do mamy. Miałem mętlik w głowie. Po jakimś czasie brunet wrócił do środka.

— Co robimy? – odezwałem się.

— Jak to co robimy? – zmarszczył brwi.

Miałem ochotę strzelić sobie piątkę z czołem.

— Dzwonimy na policje, do rodziców, czy co? – westchnąłem.

— Żadnej policji, a napewno nie będziemy nic mówić rodzicom – oznajmił. Patrzyłem na niego jak na debila — No co? – uniósł jedną brew ku górze.

— Jak ty sobie to wyobrażasz, co? – mruknąłem — Łukasz tu było włamanie. Okno jest wybite. Myślisz, że nie zauważą? – podniosłem głos.

— Marek wyluzuj. Znam kogoś kto naprawi nam to okno nawet zaraz – odezwał się.

— Dobra to zadzwoń do niego – zacząłem się kierować do góry.

—No dobra – wyciągnął telefon — Tylko młody – zwrócił się do mnie — Ani słowa rodzicom, kapiszi? – patrzył na mnie.

— No dobra – mruknąłem.

Ruszyłem do swojego pokoju, a kiedy wszedłem do środka o mało co nie dostałem zawału. Jakiś typ siedział na fotelu i patrzył się na mnie.

— Łukasz! Łukasz chodź tu szybko! – wydarłem się i chciałem uciec, ale ten typ zdążył mnie złapać.

— Marek! Co się dzieje młody?! – wbiegł do mojego pokoju i stanął w miejscu.

— Znów się spotykamy Łukaszu – odezwał się spokojnym głosem.

— Co ty tu robisz? – odezwał się szorstkim głosem.

— Ja tylko przyszedłem po zapłatę i radziłbym ci to zrobić, bo blodnynek ucierpi – przejechał mi czymś po szyi.

— Puść go – warknął.

— Zapłać, a go puszczę – zaśmiał się gorzko.

Łukasz stał już w pewniejszej pozycji. Nagle podszedł do nas i wykręcił twmu typowi rękę w taki sposób, że zdołałem się uwolnić.

— Schowaj się za mną Marek – oznajmił. Jak powiedział, tak zrobiłem. Chłopak wyciągnął z kieszeni scyzoryk. Przyłożył go temu facetowi do brzucha — Jeszcze raz zbliżysz się do mnie, do niego, czy do kogokolwiek dla mnie bliskiego, to cię załatwie. Powiedziałem, że spłacę dług to to zrobię – warknął do niego — A teraz spierdalaj stąd – podniósł głos.

Inna miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz