Chłopak podszedł do blatu w kuchni, na którym leżała jakaś kartka. Zaczął ją czytać, a w jego oczach można było dostrzec zaniepokojenie.
— O kurwa – szepnął sam do siebie.
— Łukasz – zacząłem, ale chłopak był jak w transie — Łukasz! – krzyknąłem i potrząsnąłem nim.
— Co? – popatrzył na mnie.
— Co się dzieje? – zapytałem.
— Nic. Nie twoja sprawa – warknął.
Wkurzyłem się lekko i wyrwałem mu tą kartkę z ręki.
Zacząłem ją czytać: "Radzę ci zapłacić za te dragi, no chyba, że chcesz, aby twoja rodzinka ucierpiała".
— Co to jest? – cały pobladłem.
— Marek kurwa nie wtrącaj się w nie swoje sprawy do chuja – krzyknął,po czym wyrwał mi tą kartkę z ręki i poszedł zapalić.
Stałem tak chwilę w tym zdemolowanym salonie. Po chwili westchnąłem ciężko i zacząłem się zastanawiać co zrobić. Sięgnąłem po telefon. Nie wiedziałem, czy dzwonić na policję, czy do mamy. Miałem mętlik w głowie. Po jakimś czasie brunet wrócił do środka.
— Co robimy? – odezwałem się.
— Jak to co robimy? – zmarszczył brwi.
Miałem ochotę strzelić sobie piątkę z czołem.
— Dzwonimy na policje, do rodziców, czy co? – westchnąłem.
— Żadnej policji, a napewno nie będziemy nic mówić rodzicom – oznajmił. Patrzyłem na niego jak na debila — No co? – uniósł jedną brew ku górze.
— Jak ty sobie to wyobrażasz, co? – mruknąłem — Łukasz tu było włamanie. Okno jest wybite. Myślisz, że nie zauważą? – podniosłem głos.
— Marek wyluzuj. Znam kogoś kto naprawi nam to okno nawet zaraz – odezwał się.
— Dobra to zadzwoń do niego – zacząłem się kierować do góry.
—No dobra – wyciągnął telefon — Tylko młody – zwrócił się do mnie — Ani słowa rodzicom, kapiszi? – patrzył na mnie.
— No dobra – mruknąłem.
Ruszyłem do swojego pokoju, a kiedy wszedłem do środka o mało co nie dostałem zawału. Jakiś typ siedział na fotelu i patrzył się na mnie.
— Łukasz! Łukasz chodź tu szybko! – wydarłem się i chciałem uciec, ale ten typ zdążył mnie złapać.
— Marek! Co się dzieje młody?! – wbiegł do mojego pokoju i stanął w miejscu.
— Znów się spotykamy Łukaszu – odezwał się spokojnym głosem.
— Co ty tu robisz? – odezwał się szorstkim głosem.
— Ja tylko przyszedłem po zapłatę i radziłbym ci to zrobić, bo blodnynek ucierpi – przejechał mi czymś po szyi.
— Puść go – warknął.
— Zapłać, a go puszczę – zaśmiał się gorzko.
Łukasz stał już w pewniejszej pozycji. Nagle podszedł do nas i wykręcił twmu typowi rękę w taki sposób, że zdołałem się uwolnić.
— Schowaj się za mną Marek – oznajmił. Jak powiedział, tak zrobiłem. Chłopak wyciągnął z kieszeni scyzoryk. Przyłożył go temu facetowi do brzucha — Jeszcze raz zbliżysz się do mnie, do niego, czy do kogokolwiek dla mnie bliskiego, to cię załatwie. Powiedziałem, że spłacę dług to to zrobię – warknął do niego — A teraz spierdalaj stąd – podniósł głos.
CZYTASZ
Inna miłość
FanfictionOd rozwodu rodziców Marka minęły cztery lata. Jego mama od tego czasu nie znalazła sobie żadnego partnera życiowego. Któregoś dnia kobieta oznajmia Markowi, że poznała pewnego mężczyznę i chce, żeby syn go poznał, ale gdy znajdują się w jego domu ok...