Czasem, najzwyczajniej w świecie czegoś mi brakuje. Od zawsze kroczyłam własnymi śnieżkami, oczekiwano ode mnie bycia wyimaginowaną wersją siebie. Zawsze grzeczna i posłuszna, z nosem w książkach i bojąca się wykrztusić z siebie nawet jednego słowa.
Przykro mi, nie wyszło.
To fakt zbuntowałam się. Wręcz w nie których sytuacjach mam wrażenie jak by wypadło mi to spod kontroli.
Istnienie przeznaczenia jest możliwe, nie wiem czy to ono właśnie mnie z nim połączyło czy był to czysty przypadek i może nadejdzie w końcu moment w którym się rozejdziemy? Z każdym kolejnym dniem, tygodniem, miesiącem zapominać o swoim istnieniu? Ale życie nauczyło mnie jednego:
ludzie są i cholera zawsze będą.
Czasem na rok, dwa, prędzej czy później i tak odejdą. Czy to przez wyjazd, poznanie nowych, innych, lepszych osób, czy w wyjątkowych przypadkach śmierć. Cieszmy się tym co dostaliśmy i nawet jeśli wasz przyjaciel to skończony idiota, pokochajcie go za idiotyzm, zawsze mogłeś siedzieć sam nie mając do kogo otworzyć ust. Doceniaj, szanuj, i po prostu kochaj.
CZYTASZ
wszystko jedno || jan-rapowanie
FanfictionJesteś drugą literą mojego "ja". -1st w #jan-rapowanie 27.09.2020