6.

998 47 8
                                    

Każdy mój ranek, popołudnie i wieczór był rozpoczynany telefonem do albo od Janka. Przeważnie, najwięcej rozmawialiśmy od momentu wczesnego wieczora, do w dużej ilości przypadków rana. 

Oczywiście musiałam przerywać połączenia, ze względu na uczelnie a Janek na swoją pracę. Może i się przyjaźnimy, lecz nadal nie wiem czym się zajmuję i nie koniecznie blondyn lgnie do tego tematu. 

Z czasem wszytko się wyjaśni.

Zapewnił, że to nic nie legalnego, więc jestem chociaż o tyle spokojna. 

Obydwoje byliśmy bardzo zapracowani. W ostatnim czasie zwłaszcza ja. Właśnie za kilka minut zdaję ostatni w najbliższym czasie ważny egzamin na studiach.

Nad wyraz zdenerwowana, stoję przed drzwiami, za którymi czeka egzaminator, który mam nadzieję, nie będzie tak cholernie ostry każdy przeciętny profesor.

Zaraz mam wchodzić do sali, gdy widzę, że przez korytarz zapełniony studentami, przebiega blondyn, cały zdyszany trzymający w ręku małe pudełeczko.

-Kurwa...zmęczyłem się.-stwierdził, opierając ręce na kolanach, przy okazji regulując swój oddech.

Przeszło mi przez myśli aby oznajmić mu, że winą jego słabej kondycji, może obarczać jedynie swoje ukochane papierosy. Jednak zdecydowanie bardziej interesowało mnie co robi w sercu uczelni 2 minuty przed moim egzaminem.

-Zwariowałeś?! Co ty tu robisz?-pytam naprawdę ciekawa odpowiedzi, dodatkowo zdenerwowana kolejnymi pytaniami w mojej głowie.

-Wiem, masz ważny egzamin ale chciałem Ci to tylko dać...-zapoczątkował.-na szczęście.

Uśmiechnął się szeroko, aż w końcu wyjął za pleców pudełko, które z pełną dumą otworzył.

W środku dostrzegłam, złoty, cieniutki łańcuszek z przewieszoną zawieszką malutkiej literki "J".

Zamurowało mnie, kompletnie.

-Jesteś wspaniały, naprawdę. Dobrze wiesz, że nie potrzebnie to zrobiłeś?-zapytałam.

-Potrzebnie.-stwierdził stanowczo, przy okazji ostrożnie wyjmując naszyjnik z pudełka zadając mi kolejne pytanie.-Mogę?

Odpowiedziałam, szerokim uśmiechem i kiwnęłam głową ze zgodą. Odwróciłam się plecami do chłopaka, dając mu dostęp do mojej szyi.

Delikatnym ale zarówno zdecydowanym i sprawnym ruchem zapiął biżuterię. 

Stanęłam z nim twarzą w twarz, znowu patrząc mu głęboko w oczy.

-Dziękuję, jest...-chciałam okazać mu jak bardzo doceniam jego gest, lecz przerwał mi głos egzaminatora dobiegającego za framugi drzwi prowadzących do sali. 

-No już, idź!-machnął ręką blondyn.-Będę na ciebie czekać.-oznajmił.

Szybko uścisnęłam przyjaciela. Szczęśliwa nie mogłam opanować uśmiechu w jego kierunku i chyba nie uszło to jemu uwadze, ponieważ sam zachował jak najbardziej pozytywny wraz twarzy. W możliwie w jak najszybszym tempie starałam się dość do sali, na pożegnanie machając jeszcze raz chłopakowi, który ukazał ku górze swoje zaciśnięte kciuki. 

Następnie sylwetka mojego towarzysza znikła za drzwiami sali.

Napełniłam płuca powietrzem, biorąc głęboki oddech. 

Wdech, wydech.

Teraz albo nigdy.

***

wszystko jedno || jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz