***

56 3 0
                                    


Aby zestaw odzyskał utraconą siłę, potrzeba było trzech kwintantów. Okazało się, że maluch rzeczywiście potrafi całkiem przyzwoicie się czołgać, gdy już się rozgrzeje i nakarmi. Był również dość rozmowny, szybko piszczał z radości z powodu uczucia i szybko ostrzegał swojego opiekuna o swoich potrzebach.

Trochę więcej czasu minęło, zanim zestaw polubił Kolivan. Dziecko nieustannie zwracało na niego uwagę, ale to nie to samo, co on lubił mężczyznę. Zrobił to, ponieważ potrzebował opieki, a zestaw przyjmował opiekę od każdego, kto chciał. Tworzenie więzi było zawsze o wiele trudniejsze, ponieważ dzieci opłakiwały swoją matkę długo po jej odejściu i powoli przyjmowały nowe figury rodziców. Ten konkretny zestaw bardzo utrudnił separację. Nie okazywał tego pierwszego dnia, ale po dwóch dniach zaczął często płakać, chcąc mieć mamę.

Potrzebował ruchu, by zdać sobie sprawę, że mama nie wróci. Wkrótce po tym, jak zaczął postrzegać Kolivana jako nową „mamę", zaczął kojarzyć go z tym, co powinien mieć zestaw: jedzeniem, ciepłem, bezpieczeństwem i wygodą.

Kolivan wiedział, że go zaakceptował, kiedy zaczął grać. Zestawy grały tylko wtedy, gdy czuły się bezpieczne i szczęśliwe, zwykle ze swoim opiekunem. I pierwszego dnia, kiedy jego zestaw obudził się z drzemki i wczołgał się po jego klatce piersiowej, żeby dotknąć nosa, poczuł, jak gęste ciepło osiada w jego piersi. Nie było ochoty na zdobycie zaufania młodego zestawu.

To właśnie wtedy, gdy prawdziwa osobowość zestawu zaczęła świecić, Kolivan postanowił znaleźć imię dla dziecka. Chciał nadać mu imię w obcym języku, aby uczcić nieznany gatunek jego ojca. Zestaw był zabawny i delikatny, ale silny, wymagający, ale nie natarczywy. Był bardziej „chłopcem mamusi" niż większość innych kociaków, jakie spotkał Kolivan. Wydawał się rosnąć wolniej niż inne kociaki, ale był równie bystry, jeśli nie mądrzejszy.

Ostrze wykonywało ruchy, decydując o nazwie. Podczas podróży do kosmicznego centrum handlowego natknął się na prawie zapomniany sklep, w którym sprzedawano rzeczy z obcej planety: Ziemi. To tam znalazł imię, które wydawało się idealnie pasować do jego zestawu, właściciel sklepu pomógł mu go wybrać, wymieniając nazwiska pospolitych chłopców z planety.

Miał na imię Keith.

Keith | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz