Rozdział 27

6.1K 331 37
                                    


Kira

Ciężko było mi dojść do siebie po całej tej sytuacji z Rossim. Po rozmowie z Teo miałam sporo wątpliwości, ale później zrozumiałam, że są bezpodstawne. Fabiano jest jaki jest i się nie zmieni. Jedynie mojej naiwne marzenia i łatwowierność względem niego stanowią świetną i sprzyjającą pożywkę dla jego manipulacji oraz zabawy moimi uczuciami.

A ja muszę być silna i odporna na jego chore gierki. Dość mnie naoszukiwał i mamił. Będę matką więc czas wzmocnić swoje mury obronne i nie dać się iluzją które ostatecznie pogrążą mnie, a w konsekwencji i przyszłość mojego dziecka.

Dziecka, które Fabiano postrzega jako swojego rodzaju zakładnika w moim ciele i przez to postanowił posunąć się do aż tak zgmatwanego podstępu, żeby zapobiec kolejnym komplikacją i zniwelować ryzyko, że zniknę mu z pola widzenia wraz z jego dziedzicem, który ma stanowić jego dumę i ogniskować w sobie potęgę jego władzy.

Boże, kiedy ja się taka zgryźliwa zrobiłam!

Przemawia przeze mnie tak wiele goryczy, że aż czasami się nie poznaje. Zawsze potrafiłam dostrzegać światełko w mroku, a teraz węszę intrygę na każdym kroku. Jednak, gdy twoim mężem zostaje bezwzględny don, który uważa się za pan i władcze wszechmogącego, to nie ma opcji, żeby to nie miało na ciebie negatywnego wpływu...

Dobra koniec tego rozmyślania. Jedynym pozytywem dzisiejszego dnia, jest informacja od mojego lekarza prowadzącego, że jutro zrobią mi kontrolę Usg, a ja będę mogła po raz pierwszy zobaczyć moje maleństwo. I właśnie na tej myśli powinnam się skupić. Do tego mimo obrażeń jakie odniosłam, mój stan zdrowia jest dobry. Organizm szybko się regeneruje, z dzieckiem wszystko dobrze, a mnie czeka jedynie jeszcze kilka dni na obserwacji i jeszcze jakieś badania.

Więc mam wystarczająco dobrych wiadomości by móc się nimi cieszyć. Dopiero później będę myśleć o tym jak ostatecznie pozbyć się Rossiego z mojego życia.

Dlatego też wzbudzając w sobie pozytywne nastawienie, obniżam się na łóżku i przykładam dłoń do brzucha.

-Oboje jesteśmy zdrowi i tylko to się liczy. Na wszystko inne przyjdzie jeszcze czas. Ale zrobię wszystko, żeby twoje życie było jak najlepsze- mruczę do moje kruszynki, a następnie zwracam wzroku w stronę okna.

Kolejne dni mogę wymagać ode mnie dużo siły do walki, więc teraz powinnam wypoczywać, żeby jak najszybciej dojść do siebie. Tym bardziej że czuję się naprawdę zmęczona.

Nie w sensie fizycznym, ale w emocjonalnym.

Jestem zmęczona tym wszystkim, co stanowi moje życie. Mam dość mierzenia się z podstępami Fabio oraz konieczności zachowywania czujności i czytania pomiędzy wierszami, by nie dać się złapać w sidła tego manipulanta. Pragnę normalnego życia i normalnych relacji. Choć na to drugie w sprawach damsko- męskich nie mam co liczyć, bo moje serce tak czy siak jest poza zasięgiem. Jak to mówią abonent czasowo nie dostępny czy jakoś tak. Jednak w moim przypadku to nie tylko czasowe, ale i nigdy się nie zmieni, bo Fabio popsuł tę część mojego serca która mogłaby pokochać innego mężczyznę.

Ale to już nie ważne. Będę miała swoją małą kruszynkę, której oddam wszystko to co zostało z mojego serca. Obdarzę ją bezkresną, bezinteresowną miłością, tak różną od tej jakiej mogłaby doświadczyć ze strony swojego zwyrodniałego ojca. Sama zadbam, żeby niczego jej nie brakowało.

Wzdychając, kieruję swój zmęczony wzrok na migoczący za oknem punkt i zatracam się w mroku zapadającego wieczora. Jak tylko będę mogła opuszczę szpital i Sycylię. Wówczas naprawdę odpocznę od tego niszczącego, mafijnego zgiełku.

Przewrotne Przeznaczenie- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz