Wstęp

215 8 3
                                    

Aura tego miejsca była przytłaczająca, czarne zamknięte kurtyny, oślepiające światła ze wszystkich stron, to miejsce przyprawiało Bosaka o lęk. Kilka dni temu nawet nie pomyślał że będzie się tak bardzo stresował przed jednym z jego przemówień. Fani Konfederacji krzyczeli z ekscytacji, w końcu to on był jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy tej partii. Chociaż Krzysztof wiedział, że nie ma szans żeby jego wykład się nie powiódł, to nie mógł się skupić na niczym innym niż nad tym jak się czuje. Czuł się tak przez ostatnie dwa dni, pewnego dnia po prostu wstał z łóżka i nie czuł tego zapału co kiedyś. Czyżby stał się bardziej tolerancyjny? Ta myśl nie wychodziła z jego głowy. Co jeżeli stracił tą determinacje co kiedyś? Co jeżeli nie będzie już tak przekonujący jak dawniej? Im więcej nad tym myślał, tym bardziej jego otoczenie stawało się nierozpoznawalne. Białe lampy okrążające studio zanikały w kolorze. Ściany wydawały się zmieniać swój kwadratowy wzór na różne wzorce które Bosak skądś kojarzył, jego serce przyśpieszało swój rytm... kiedy to usłyszał znajomy głos.

-A teraz powitajcie główną gwiazdę tego spotkania, człowieka który dzielnie sprzeciwia się lewicy i jej degeneracji, prawdziwego nacjonalistę i człowieka który zmienił nasze życie, oraz możliwie że za niedługo zmieni życie nawet i całej polski. Panie i Panowie powitajcie Krzysztofa Bosaka!

Kurtyna powoli się otworzyła, zza kurtyny wyszedł przystojny mężczyzna z ciemno brązowymi lśniącymi włosami, jego błyszczące zielone oczy powoli zbadały widownie. Powolnym krokiem podszedł do mikrofonu, nie wiedział czemu ale publiczność nie przestała bić braw. Czyżby zawsze brawa tak długo trwały jak wchodził na scenę, czy może nigdy po prostu tego nie zauważał? Myślenia Krzysia została przerwane kiedy to doznał silnego bólu głowy, wiedział że źle się czuł ale miał nadzieje że po wzięciu leków z domu jego nieregularne bóle głowy przestaną za nim podążać przynajmniej do końca tego przemówienia. Bosak nie miał tych bólów głowy od zawsze, zaczął je mieć dokładnie dwa dni temu, tego samego dnia kiedy z dniem na dzień czuł się bardziej zdemotywowany do obrażania gejów na scenie. Nie zauważył jak brawa przestały bić i publiczność zaczęła wyczekiwać na pierwsze zdanie Bosaka.

-Witam drodzy państwo na kolejnym spotkaniu Konfederacji w Zielonej Górze, mam nadzieje że jesteście wszyscy w dobrym humorze.- Powiedział brązowowłosy, nie wiedział jak zacząć, zapomniał zupełnie swój monolog który przygotowywał. 

-Tak więc, czy może któreś z was ma jakieś pytanie które chciałby zadać?- Bosak nie wiedział zupełnie jak zacząć tą konwersacje.

-Proszę pana, ja mam pytanie!-Powiedział jakiś mężczyzna z widowni. Krzysztof kiwnął głową i pozwolił wysłowić się jednemu z jego fanów.

-Jakie ma pan plany na wybory prezydenckie które odbędą się za 3 miesiące? Jak chce pan przekonać ludzi którzy zostali wyniszczeni lewicowymi myślami?

Pytanie to było szokiem dla Posła, zupełnie zapomniał że jest kandydatem na prezydenta. Cholera pomyślał w głowie, moje spotkanie z przywódcą kampanii wyborczej miało być wczoraj. Ahh, totalnie zjebałem, teraz nie będzie miał czasu przez następny tydzień. Jego bóle głowy i złe samopoczucie zupełnie go rozkojarzyły od rzeczy ważniejszych. Przeklęte lewackie antybiotyki, miały mi pomóc z tym uciążliwym bólem głowy. Oj niech się ten doktor strzeże, jutro będę miał z nim pogawędkę.

-Emm, czy wszystko dobrze panie Pośle?- Bosak szybko wziął się w garść i chociaż jego ból głowy pogarszał się co sekundę, szybko odpowiedział pytającemu.- Tak, wszystko w porządku, to tylko ból głowy. Co do pierwotnego pytania, nasze przygotowania do kampanii wyborczej idą wybornie, niech każdy z was się przygotuję, bo to co pokażemy za niedługo z moimi kolegami z partii zmieni zdanie nawet najbardziej zagorzałego lewaka!

Reszta konferencji przebiegła pomyślnie, chociaż choroba Krzysztofa nie ustępowała to i tak widownia była zadowolona. Z daleka było widać siwowłosą postać uśmiechającą się przebiegłym uśmiechem. Bosak widział go kątem oka i nawet poznawał jego twarz, ale za każdym razem jak miał jego imię na końcu języka, ból głowy odwracał jego uwagę. Pod koniec konferencji wychodząc ze sceny zobaczył tą samą postać, ale tym razem rozmawiał z bardzo znajomą mu osobą. Rozmawiał on bowiem z samym prezydentem polski. Ukrył się za schodami i zaczął podsłuchiwać ich rozmowę. Wiedział że jego nagłe bóle i demotywacja były związane z tą tajemniczą postacią.

-Nasz plan się w końcu uda, czyż nie panie prezydencie?- powiedział siwowłosy

 -Ja nie miałem nic z tym wspólnego, a tak w ogóle mam coś lepszego do roboty. Do zobaczenia Robercie.

Bosak Kozak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz