Bosak siedział na ławce która stawała się coraz bardziej mokra przez mocno padający deszcz. Wspominał swoje dzieciństwo, kiedy wszystko wydawało się łatwiejsze, kiedy nie zajmował się polityką, kiedy nie było Korwina. To ostatnie było dość absurdalne bo wiedział że Mikke istniał już o wiele wcześniej niż on się urodził, ale kiedy był mały nie wiedział że on w ogóle istnieje, i wolałby żeby tak zostało. Jego egzystencjalne rozmyślenia przerwała postać która się do niego zbliżała. Miała ona na sobie rozpietą kurtkę z widocznym elegancko wyszytym garniturem. Cholera, kolejny sztywniak pomyślał Krzysztof. Kto nosi garnitur w taką pogodę? Krzysiu sam miał na sobie biała koszule od garniaka pod jego ciepłą kurtką, ale to tylko przez dziwne okoliczności nad którymi nie miał żadnej kontroli.
-Dobry wieczór, czy mogę się dosiąść?- Przystojna tajemnicza osoba zapytała Bosaka. Ten nawet nie zauważył jak mężczyzna się do niego przybliżył.
-Typie ja cię nie znam.- Bosak odpowiedział ze strachem w głosie. Nie mógł zobaczyć twarzy gościa za jego kapturem. Równie dobrze mógł być to hitman zatrudniony przez kogoś z opozycyji. Wtedy zakapturzona postać zdjęła kaptur zasłaniający jej twarz.
-R-Rafał, panie Trzaskowski co pan tu robi?- Zdziwienie Krzysztofa było nieporównywalne z tym co czuł jak zobaczył parę starców pod swoim mieszkaniem.
-Tak to ja, kandydat na prezydenta z Koalicji Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski.- Piwne oczy przystojniaka zabłysnęły kiedy powiedział swoje imię. Bez problemu usiadł na ławce Bosaka, zauważył zdziwienie kolegi i wiedział że musi wytłumaczyć mu jego obecność.
-Pewnie myślisz czemu tu jestem czyż nie Krzysztofie?- Konfederata kiwnął głową na znak że nie ma jebanego pojęcia co się dzieje.
-Słyszałem od kolegów z partii że w tej okolicy jest najlepszy kebab w mieście. Postanowiłem że go spróbuje, soczyste mięso oraz sałatka zawinietę w ciasto to akurat to co potrzebuje w tę piekną noc.
Krzysztof po raz pierwszy słyszał że obok jego mieszkania jest jakiś kebab, i to w dodatku najlepszy w mieście. Musi kiedyś tam pójść.
-Cóż jak na razie nie znalazłem tego miejsca chociaż chodzę tu od pewnego czasu. Wtedy zobaczyłem ciebie siedzącego na ławce, wyglądałeś jakbyś nad czymś mocno myślał, chcesz się podzielić?- Powiedział Rafał poprawiając swoje włosy, tym zdaniem kończąc swoj monolog.
- Ehh, ostatnio dzieje się wiele dziwnych rzeczy, czasami nawet nie wiem czy moje życie jest prawdziwe. Kto wie, może nie jadłem tak dawno że mam halucynacje.- Bosak odpowiedział ze smutkiem w głosie. W jego oczach było widać totalną porażkę, tak jakby nie miał żadnej kontroli nad tym co się dzieje.
-Rozumiem jak się czujesz, mam tak samo na spotkaniach rodzinnych.- Trzaskowski powiedział pół żartem, pół serio.- Dobrze że nasz prezydent ma wszystko pod kontrolą.
-Nasz prezydent? Ten sam który łamie konstytucje tak często jak ja wyzywam mniejszości etniczne i seksualne na scenie. Wszystko by się zmieniło gdybym to ja został prezydentem.- Spontanicznie odpowiedział Bosak. Był trochę zły, ale nie wiedział do końca czemu.
-Panie Krzysztofie, dobry prezydent musi czasem złamać konstytucje.- Słowa te były tak absurdalne że aż chyba miały na celu zesłościć Krzysia.
Bosak nie wiedział co powiedzieć, był zły. Nie, od dawna nie czuł się tak bardzo zdenerwowany jak teraz. Jedyne co czuł w tej chwili to czystą wściekłość. Skupił się na twarzy jego kolegi i przygotowywał swój cios, chciał go nauczyć że konstytucji nie łamie się w żadnym wypadku. Ale wtedy zobaczył że z twarzą Rafała było coś nie tak, wyglądała ona bowiem jakby się rozdwoiła. Wtedy zamiast brązowych włosów zobaczył nutkę siwych a piwne oczy Trzaskowskiego zmieniły się na ciemniejszy kolor. Jego przystojna twarz też się zmieniła. Po kilku sekundach tak jakby maska z głowy Rafała zleciała, na miejscu jego twarzy była inna postać.
-Biedroń?!- Mimowolnie powiedział Krzysztof, złość Bosaka zamieniła się w niedowierzanie. Chwilę później poczuł ostry ból z tyłu głowy i błyskawicznie stracił przytomność.
CZYTASZ
Bosak Kozak [ZAKOŃCZONE]
RandomJest to opowieść o samorealizacji Krzysia. Pewnego dnia Bosak budzi się ale nie czuje się tak jak zwykle, coś się zmieniło. Czy wartości chrześcijańskie przetrwają w Polsce? Czy Bosak wyjdzie żywcem przez wariactwa jakie go spotkają? Dowiedz się cz...