Od momentu kiedy Krzysztof wrócił z zaświatów aura piwnicy się zmieniła. Wcześniej w powietrzu czuć było że ktoś tu się męczy, w pokoju było gorąca i gęsto, ale teraz wszystko się zmieniło. Wcześniejsza żałosna postawa Bosaka była nie do porównania z teraźniejszą pewnością siebie jaka mu towarzyszyła. Jego biała klasyczna koszula była rozerwana w okolicy ramion, a na klatce piersiowej miał czerwoną plamę z czarną dziurą w jej centrum. Jego czarne jeansy też za bardzo nie dodawały mu elegancji, były całe w ziemi z lekkimi podarciami na łydkach. Gdyby ktoś go zobaczył na ulicy to łatwo by go pomylił z menelem.
Chociaż siła jaką posiadał brązowowłosy była ogromna, to jego masa mięśniowa nie powiększyła się za bardzo. Był tak samo szczupły, z lekko zarysowanymi bicepsami które można było zobaczyć pod rozerwanymi rękawami. Jedyne co się zmieniło w jego wyglądzie to oczy które dosłownie godzinę temu błagały o litość, teraz jednak bedą patrzeć bez politowania na swoją ofiarę.
-Tego chciałeś?!- Powiedział Bosak uważnie śledząc każdy ruch Biedronia.
-Nie do końca, ale skoro teoria i ekonomia cię nie przekonają do odrzucenia swoich wartości, to porażka w walce jest jedynym wyjściem.- Biedroń co prawda na to nie wyglądał, ale zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Rezurekcja odprowadzona przez Jana Pawła II była zdokumentowana tylko raz. Każdy myślał że to legenda, a teraz to poseł lewicy jest na przeciwko jednego z wybrańców.
-Porażka? O czym ty mówisz lewaczku, jestem żołnierzem Boga, niszczycielem degeneracji, i teraz to ty będziesz błagał o litość, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- Bosak zaszarżował na Roberta i oddał pierwszy cios. Trafił prosto w przepone żeby utrudnić oddychanie przeciwnikowi.- Amen.
Biedroń wytrzeszczył oczy, jest o wiele gorzej niż przewidywał. Według legendy pierwszy wybraniec był wystarczająco silny żeby zniszczyć cały półwysep, ale zrobił on to tylko raz i nikt więcej o nim nic nie słyszał, mówiło się że zginął po tym incydencie. Krzysztof był o wiele szybszy i silniejszy niż jego poprzednik, a to że nawet się nie starał przerażało Roberta bardziej niż podwyżka cen w sklepach.
-Heh, jesteś dość mocny jak na kogoś kto modli się do plakatów Jana Pawła II. Ale obawiam się że to za mało żeby mnie pokonać.- Biedroń blefował, wiedział że jedyne wyjście jakie teraz ma, to obniżyć morale przeciwnika.
-Co to ma kurwa znaczyć?! Przestań pierdolić i uderz mnie. Przekonamy się jak mocny jesteś.- Bosak był zdenerwowany, jest on w końcu wojownikiem światła, nie może sobie pozwolić na taką zniewagę.
Plan Roberta częściowo się sprawdził. Wyprowadził Krzysia z równowagi, ale to że musiał go uderzyć przejęło go dość mocno. Jego siła jest nieporównywalna do mocy jaką posiada Konfederata.
-No dawaj czekam degeneracie, zrób to, uderz mnie.- Niecierpliwość Bosaka zwiększała się coraz bardziej.
Siwowłosy szybko przestał myśleć i skupił się na zadaniu jak najsilniejszego ciosu. Jego uwagę przykuł słaby punkt Krzysztofa, a mianowicie jego rana po kuli od pistoletu. Z całą siła uderzył prosto w środek plamy, tak ten cios był perfekcyjny, ból był gwarantowany.
-To wszystko? Naprawdę? Tyle się puszysz a bijesz jak moja babcia.- Bosak się zaśmiał, przez chwilę naprawdę myślał że Biedroń będzię dla niego jakąkolwiek konkurencją. Teraz czas się go pozbyć.
-Żegnaj lewaczku, niszczenie tej plagi zacznę od ciebie.- Cios ktory zadał w odwecie był niewyobrażalnie silny. Uderzył on Roberta w torso, a ten przeleciał przez drzwi w piwnicy i wylądował na ścianie w szpitalu w którym ta piwnica się znajdowała.
-Ekhe, ekhe, to było mocne... muszę przyznać.- Biedroń pogodził się z jego losem, był głupi myśląc że ma jakiekolwiek szanse. A teraz siedział pół-żywy pod zniszczoną ścianą w szpitalu, w którym to miał otrzymać cennego sprzymierzeńca.
-Ty byłeś pierwszy, potem zajme się twoją partią, a na deser zostawie degeneratów w tym kraju. Ty mnie nie zatrzymasz, twoję kręgi szyjne pewnie wyglądają jak Warszawa w '44 hahahAHAHA.- Konfederata wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Już nie był tym samym Krzysiem co kilka dni temu, jego żądzą perfekcyjnego świata totalnie nim zawładnęła. Chociaż Bosak bawił się przednio to Biedroń nie widział tego w tym samym świetle.
-Ekhe... może leże teraz bezbronny w tym zapyziałym szpitalu, ale czuje coś czego ty nigdy nie doświadczyłeś. Słyszę swoich kolegów z partii, słyszę okrzyki polaków którzy wierzą w lepszą przyszłość... oni mnie wzywają. Pośle Bosak... w imię swojej partii, w imię Polaków, w imię ludzi na całym świecie którzy wierzą że ten świat da się naprawić... a najważniejsze w imię mojej Ojczyzny... NIE WYJDZIESZ Z TEGO SZPITALA ŻYWYM!- Robert w tym momencie nie czuł nic innego niż nadzieje, nadzieje na dobrą przyszłość dla następnych pokoleń.
Jego przemowa zdzwiła Bosaka, nie myślał on że lewak ma jeszcze siły coś powiedzieć. Po kilku sekundach Biedroń podniósł się z podłogi, ze spojrzeniem godnym herosa. Nie wyglądał on tak samo, jego mięśnie masywnie się rozrosły. Łydki, uda, klatka piersiowa, barki i reszta jego umięśnienia była rozmiarów muskulatury Mariusza Pudzianowskiego. Sama postawa, przed chwilą zniszczonego posła Lewicy, teraz budziła postrach w Krzysiu.
-To się kończy tu i teraz.- Krótko powiedział Lewak. Po chwili rzucił on cios na jeden z barków Konfederaty. Ten odleciał kilka metrów do tyłu. Fala uderzeniowa zniszczyła LED'ową lampę oświetlającą korytarz szpitala.
-No, teraz to gadamy na poważnie. Może i jesteś troszkę silniejszy, ale to nie zmieni wyniku tego pojedynku.- Brązowowłosy powiedział z lekko słyszalnym bólem w głosie.
Przez następne kilkanaście minut posłowie bili się nawzajem. Było to dla nich męczące, ale obydwoje mieli powody dla których nie mogli się zatrzymać. Po pół godzinach nieustannej walki oraz ogromnej ilości kontuzji, wojownicy byli wymęczeni. Finał się zbliżał.
-MIŁOŚĆ DO OJCZYZNY, I DRUGIEGIO MĘŻCZYZNY.- Okrzyk Biedrońa nadawał mu sił do kolejnych ciosów. Szybko znalazł się za Bosakiem i uderzył przeciwnika z całą siłą w plecy. Krzysztof wydał z siebie krzyki bólu ale szybko rozpoczął kontratak.
-JAN PAWEŁ DRUGI, GŁODNYM MĄKĘ DAWAŁ.- Bosak był pełny dumy i determinacji. Wiedział o co walczy, wiedział że jest jedyną nadzieją dla przetrwania prawdziwych wartości chrześcijańskich. Powalił Roberta mocnym ciosem w splot słoneczny.
Dał z siebie wszystko. Nie miał więcej siły na kontynuację, usiadł przy jasno niebieskiej ścianie i wziął kilka głębokich wdechów. Jednak Biedroń szybko wstał, on nie był kierowany dumą, tylko nadzieją, a za nią mógłby oddać wszystko.
-To twój koniec pośle Bosak, nie możesz nawet wstać. Poddaj się i dołącz do mnie, razem zmienimy świat na lepsze.- Lewak wiedział że Bosak byłby dobrym sprzymierzeńcem.
-Tylko po mojej śmierci, Ekhe, Ekhe, za bardzo się różnimy Robercie, twoje poglądy zgubią nas wszystkich, Ekhe.- Kaszel Krzysia stawał się coraz gorszy, czuł jak jego wcześniejsza siła go opuszcza. Jego stan pogarszał się co sekundę, zaczął coraz mocniej kaszleć, a rany jakie doznał podczas walki zaczęły krwawić.
-W takim razie tutaj pożegnasz się z życiem. Wyglądasz żałośnie, aż szkoda mi cię dobijać. Żegnaj Krzysztofie, byłeś dobrym przeciwnikiem.- Po tych słowach Biedroń wolnym krokiem odszedł ze zniszczonego miejsca walki.
-Czekaj, stój... dobij mnie, proszę.- Krzysztof błagał siwowłosego, ale ten nie odpowiadał. Po chwili dźwięk butów Roberta zanikł.
-CZEKAJ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE TAK... proszę...- Krzysiu krzyczał w otchłań, siedział oparty o ścianę po środku korytarza. Nastąpiła noc, po kilku dniach leżenia w opuszczonym szpitalu po prostu przestał myśleć.
Po tygodniach które minęły, ciemne korytarze i zniszczone ściany były jedynym świadkiem walki jaka tu nastąpiła. Krzysztof Bosak siedział pod jedną ze ścian i czekał na to gdzie los go zaprowadzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema
To koniec tej książki. Jeżeli ktoś doczytał do tego momentu to chcę żebyście wiedzieli jak bardzo jestem wdzięczny. Kocham was wszystkich.
Do zobaczenia.
CZYTASZ
Bosak Kozak [ZAKOŃCZONE]
CasualeJest to opowieść o samorealizacji Krzysia. Pewnego dnia Bosak budzi się ale nie czuje się tak jak zwykle, coś się zmieniło. Czy wartości chrześcijańskie przetrwają w Polsce? Czy Bosak wyjdzie żywcem przez wariactwa jakie go spotkają? Dowiedz się cz...