Minął dzień, Krzysztof obudził się na kanapie i zbadał otoczenie. Po kilku minutach zrozumiał że nadal jest u siebie w mieszkaniu. Wstał ze swojej kanapy i z bólem głowy podszedł do lodówki. Wczoraj za bardzo się wysilił, może jednak nie miał racji obzywając doktora, ale było mu wszystko jedno. Jego ból nie znikał, czasami się nawet pogarszał, głównie wtedy jak myślał o tym tajemniczym panu z ostatniej konferencji. Bosak otworzył lodówkę, ku jego zaskoczeniu nie miał tam nic oprócz kostki masła i jednej zupki chińskiej. Nie myśląc nad tym długo wziął nieodpakowaną zupkę i zaczął gotować wodę. Wtedy niespodziewanie usłyszał on trzy krótkie ale mocne puknięcia do drzwi. -No kurwa znowu komornik.- pomyślał brązowowłosy. Ostatnio zabrał mu jeden z dwóch plakatów Jana Pawła II, bał się, czego teraz od niego zażąda? Jego przemyślenia trwały troche dłużej niż myślał bo do drzwi zapukano po raz drugi.
-Idę, idę.- powiedział Krzysztof i szybko podbiegł do drzwi, powoli je otworzył oczekując najgorszego, jednak to co zobaczył było o wiele straszniejsze niż mogł przypuszczać. Przy wejściu stał prezes PiSu Jarosław Kaczyński, oraz co go bardziej zdziwiło Janusz Korwin-Mikke. Ich stojąca para wyglądała jakby pomyliła dom starców z jego mieszkaniem.
-Dzień dobry panie Bosak, przyszliśmy tu w odwiedziny. Mam nadzieje że nie przeszkadzamy.- Niższy siwowłosy pan powiedział do konfederaty, jego ciemno brązowe wprost czarne oczy gapiły się mu prosto w duszę. Miał na sobie typowy klasyczny garniak z czarnym krawatem, można było powiedzieć że był elegancko ubrany. Ale niestety jego pozbieranego wyglądu nie można było porównać do tego jak przedstawiał się założyciel Nowej Prawicy. Jego jasno niebieskie oczy oraz wygląd twarzy wskazywały na to że jego dusza już dawno temu wyszła z jego ciała, jeżeli oczywiście kiedykolwiek tą duszę posiadał.
Po kilku sekundach nieustannej ciszy Jarek wszedł razem z Januszem do środka.
-Gdybyś wiedział jak cieżko się rozmawia z tym pacanem.- Gestami brązowooki starszy pan wskazał na wpół żywego Korwina.
Nie ważne jak bardzo Bosak chciał cokolwiek powiedzieć, po prostu nie był w stanie. Poziom mocy dwóch gigantów polskiej polityki stających w jednym miejscu był dla niego zbyt przytłaczący.
Wtedy odezwał sie niebieskooki guru.
-Szanowny, szanowny panie prezesie, czego pan nie rozumie, jak... em... podatki które zo... zosta...- wtedy Janusz przestał mówić. Krzysztof nie wiedział co się dzieje, po raz pierwszy widział Korwina w takim stanie. Janusz wydał z siebie dziwny dzwięk i jebnął twarzą w podłoge. Jednak zamiast dźwięku złamanego nosa dało się tylko usłyszeć metalowe brzdęknięcie.
-Co, co jest, panie prezesie musimy mu pomóc, on chyba nie żyje, o kurwa, o nie.- Krzysiu spanikował, myślał że był świadkiem śmierci. Trup!? W jego mieszkaniu!? Co na to powie policja? Jak oni się dowiedzą to następnym razem komornik zabierze jego ostatni plakat Jana Pawła drugiego. Myśl ta prawie doprowadziła go do płaczu.
-Słuchaj, mam pomysł, zakopiemy go, przed blokiem, nikt się nie ska..- Słowa Bosaka przerwał mu Jarosław.
-Jest to kusząca propozycja, ale obawiam się że muszę ją odrzucić. Masz może cukier i gorącą wodę?
Krzysztof nie wiedział o co chodzi ale szybko wział paczkę cukru, ze stresu nasypał trochę więcej do szklanki niż chciał, szybko zalał wrzątkiem który miał pójść na zupkę chińską, wymieszał i biegiem oddał ją Kaczyńskiemu. Prezes PiSu położył nieprzytomnego Korwina w pozycji siedzącej i wlał mieszankę Bosaka do jego ust. O dziwo Korwin nie miał złamanego nosa ani żadnych siniaków na twarzy, chociaż Krzysztof widział jak z całej pety starzec jebnął twarzą w glebe. Wtedy oczy prezesa partii KORWiN się otworzyły i powiedział pierwsze słowa.
-Ahh tak, cukier z herbatą.- Co prawda nie była to herbata, ale dla Janusza nie było to zbyt ważne.
-Wybacz, że musiałeś to zobaczyć.- Słowa te były skierowane od Jarosława do Bosaka. Krzysztof kiwnął głową na znak że nic się nie stało. Był szczęśliwy że Korwin żyje, oznaczało to dla niego że jego ukochany plakat zostanie z nim. Jednak nadal coś go męczyło, a mianowicie jak to Korwin nie poniósł żadnych obrażeń.
-Panie prezesie mam pytanie. Jakim cudem Janusz nie doznał urazów głowy?- Krzysiu zapytał Jarka.
-Cóż, jest to dość skomplikowane. W skrócie, JKM jest cyborgiem, został stworzony jako prototyp broni wojennej w sowieckiej rosji. Jego stwórcy porzucili go bo uważali że jest porażką. Tamtejszy przywódca partii komunistycznej, Józef Stalin, był przestraszony wolnościowymi poglądami Korwina i skazał go na wygnanie. Janusz w zemście zrobił rozpierdol w Krymie. Do dziś ma zakaz wejścia w jej strefe. A, i jest on zasilany cukrem, ale chyba się domyśliłeś. Przynajmniej tyle udało się wyczytać z pamięci pana Janusza dzięki naszym PiSowskim technikom.- Całe wytłumaczenie było zbyt skąplikowane dla Krzysztofa, więc potrzebował chwilę żeby uporządkować swoje myśli.
-Chciałbym dodać że za Hitlera były mniejsze podatki.- Janusz odezwał się kiedy każdy się tego najmniej spodziewał.
-Za Hitlera to ty lepiej działałeś kupo złomu- Kaczyński powiedział z irytacją w głosie.
-A poza tym sądzę że Unia Europejska powinna zostać zniszczona.- Powiedział niebieskooki cyborg tak jakby nie słyszał tego co przed chwilą powiedział Jarek.
Dla Bosaka tyle informacji było ciężkie do przetrawienia na raz. Jego schorzenie głowy w tym nie pomagało. Zamachem wziął kurtkę leżacą w przedpokoju i wyszedł z mieszkania. Za drzwiami było słychać intensywną debatę na temat podatków, ale Krzysztofa to nie obchodziło. On po prostu chciał chwilę spokoju. Wyszedł z bloku i z burczącym brzuchem usiadł na ławce znajdującej się kilkadziesiąt metrów od wejścia. Zaczął patrzeć na ciemne niebo, a dźwięk padającego deszczu pomagał mu w jego rozmyśleniach. Bowiem myślał on na temat tego gdzie skręcił nie tak w życiu.
CZYTASZ
Bosak Kozak [ZAKOŃCZONE]
RastgeleJest to opowieść o samorealizacji Krzysia. Pewnego dnia Bosak budzi się ale nie czuje się tak jak zwykle, coś się zmieniło. Czy wartości chrześcijańskie przetrwają w Polsce? Czy Bosak wyjdzie żywcem przez wariactwa jakie go spotkają? Dowiedz się cz...