3. Wpadka

693 24 1
                                    

~ Wpadka ~

3. Nasze życie od tej pory wydawało się być jednym, wielkim ogrodem rajskim. Victor dokładał wszelkich starań by wynagrodzić nam lata rozłąki. Dotrzymywał każdego przyrzeczenia, każdej obietnicy.

Często spotykaliśmy się z przyjaciółmi, a i Samanta z Tomkiem byli częstymi gośćmi w naszym domu. W przyszłym roku w lecie zamierzali się pobrać. Cieszyłam się ich szczęściem.

-A wy kiedy macie zamiar zalegalizować swój związek?- słowa córki sprawiły, że zamarłam w pół ruchu i niepewnie zerknęłam na Victora.

Na szczęście nie słyszał słów Samanty. Razem z Tomkiem oglądali skoki narciarskie.

-Kawałek papieru szczęścia nie daje.- odpowiedziałam ostrożnie.

Jak do tej pory nigdy nie rozmawialiśmy z Victorem na ten temat. Wystarczało nam to, że zwyczajnie jesteśmy razem. W naszym świecie wszyscy to szanowali.

-Victor nie wyglądał mi na mężczyznę, który unika odpowiedzialności.- rzuciła mimochodem.

Widząc jej minę wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści.

-I nie unika odpowiedzialności.- powiedziałam, z powagą patrząc jej w oczy.- Nie ma rzeczy, której by dla mnie nie zrobił, ale przede wszystkim kocha mnie i szanuje. To jest wszystko czego potrzebuję.

-Nie musisz się od razu tak obruszać.- skrzywiła się niechętnie.- Wystarczyło zwyczajne „nie twoja sprawa".

-Ale to jest twoja sprawa.- powiedziałam z uśmiechem.- Bardzo dziękuję ci za troskę, ale tak jak jest, jest dobrze.

-Nie chodziło mi o was, tylko o ewentualnych braciszka lub siostrzyczkę.

Osłupiałam. Czy ona myślała, że my... że ja...?!

-Sam!!!- rzuciłam zgorszona.

Ja wiedziałam, że nie będzie RZADNYCH dzieci, ale ona...

-Jesteście z Victorem oboje w takim wieku, że wszystko się może zdarzyć.

To poważne stwierdzenie córki zupełnie mnie rozbroiło. Jak do tej pory to ja starałam się ją pouczać o ewentualnych konsekwencjach, a teraz...

Opanowując chęć roześmiania się, mruknęłam:

-Nie będzie dzieci. I żeby było jasne, oboje tego nie chcemy.

Wreszcie udało mi się zakończyć dyskusję.

-Jeszcze raz dziękuję wam za prezent.- zmieniła temat.- Oboje wam dziękujemy.

-Nie ma za co.- mruknęłam z ulgą, dziękując Bogu za zmianę tematu.

A podziękowania dotyczyły wycieczki na Karaiby jaką razem z Tomkiem dostali od nas w prezencie. Oboje byli zafascynowani tamtejszą przyrodą i kulturą. Victor stwierdził, że słońce i plaża będą znaczącą alternatywą na święta, dla naszego śniegu.

-Szkoda, że nie dacie rady jechać razem z nami.- w głosie córki zabrzmiał żal.

Szczerze mówiąc sama miałam ochotę powylegiwać się na rozgrzanej plaży, ale Victor zaraz po świętach wyjeżdżał w interesach, a ja sama nie chciałam być na Karaibach.

-Następnym razem.- powiedziałam z przekonaniem.

>><<

Święta minęły w okamgnieniu. Spędziliśmy je tylko we własnym towarzystwie, napawając się bliskością i miłością.

-Pamiętaj. Gdyby coś się działo, od razu dzwoń do Natana.- w głosie Victora gdy żegnał się ze mną brzmiała powaga.- Uważaj na siebie i nie wychodź wieczorami sama na miasto.

Buntowniczka 9.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz