4. Życie

324 18 0
                                    

~ Życie ~

4. Zanim dokończyłam kawę i ciastko, miałam 15- cie telefonów od Cole'a i chociaż ogromnie mnie kusiło, to nie odebrałam żadnego. Potem były telefony od Toma i Beatrice. Od Matta dostałam sms-a.

„Kiedyś zaśniesz."

To była groźba. Podczas snu mógł się zjawić u mnie jako Azakiel. Nie chronił mnie już pierścień Stanfordów...

O 17- ej odważyłam się opuścić kawiarnię. Tłok na ulicy nadal panował spory... ludzie wracali z pracy, robili zakupy...

Brzęczenie telefonu przestraszyło mnie.

„Odbierz."

Ledwie zdążyłam przeczytać, a telefon zadzwonił.

Gdy usłyszałam jego głos, musiałam aparat odsunąć od ucha.

-CO TY DO CHOLERY ROBISZ!!!

-Szukam chętnego na moją krew w zamian za przemianę.- powiedziałam, jednocześnie wyobrażając sobie jak Cole musi teraz wyglądać.

-Przestań się wygłupiać i powiedz gdzie jesteś.- wyraźnie było słychać, że próbuje nad sobą zapanować.

-Przemienisz mnie?- zapytałam ciekawie.

-Już rozmawialiśmy na ten temat!

Westchnęłam.

-To nie szukaj mnie.

-Czy ty do cholery nie rozumiesz, że zginiesz?!- w tej chwili jego głos był przerażająco groźny. Wiedziałam, że przeczesze miasto centymetr po centymetrze.

-To wtedy staniesz się wolny od mojej nic nie znaczącej miłości!

Rozłączyłam się i chociaż zbierało mi się na płacz, to uparcie ruszyłam przed siebie.

Nie wiem ile tak szłam, ale gdy rozglądnęłam się było już ciemno. Wieczór zbliżał się coraz większymi krokami co skutkowało zastraszająco malejącą odwagą. Moją.

Miasto w ciemności już nie wyglądało tak przychylnie. Zbyt wyzywające i głośne kobiety... mężczyźni spoglądający na mnie dziwnym wzrokiem... zaczynałam się bać. Gdzie się podziały szerokie, mocno oświetlone ulice? Dzielnica do której dotarłam stanowczo nie zachęcała do spacerów! Zawrócić? Ostrożnie obejrzałam się. Mężczyzna opierający się plecami o budynek, patrzył na mnie beznamiętnym wzrokiem. Nie był jakiś niechlujny, ale wyglądał niebezpiecznie. Kiedy zauważył moje spłoszone spojrzenie, uśmiechnął się cynicznie. Skuliłam ramiona i ruszyłam dalej. Na najbliższych pasach przeszłam na drugą stronę i zawróciłam w górę ulicy. Chciałam się jak najszybciej stąd wydostać, ale bałam się jeszcze raz przejść koło tego mężczyzny. Zrównując się z nim zauważyłam, że nadal mi się przygląda. Przyspieszyłam kroku. Kilka razy zaczepiano mnie, ale zupełnie nie wiedziałam co mam odpowiadać.

W końcu dotarłam do wylotu ulicy i stanęłam bezradnie. Dalsza część jezdni tonęła w mroku. Rozejrzałam się w panice. Głosy dochodziły z oddali, a ja byłam na kompletnym bezludziu. Musiałam minąć uliczkę w którą miałam skręcić! Odwracając się, stanęłam jak wryta. Ten mężczyzna! Stał jakieś sto metrów ode mnie i drwiąco patrzył!

Iść dalej w ciemność, czy przejść na drugą stronę i uciekać?

Zanim zdążyłam się na cokolwiek zdecydować, wolnym krokiem ruszył w moją stronę. Ze strachem cofnęłam się, aż poczułam za plecami chłodny mur kamienicy. Nie spuszczając wzroku z mężczyzny sięgnęłam po telefon.

-Cole...- wyszeptałam, czując jak wielka gula strachu dławi mi oddech.

-Aga co się dzieje?- wyraźnie w głosie Cole'a było słychać obawę.- Gdzie jesteś?

Inne życie 12.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz