To był piękny dzień. Bo wolny od misji. Miałam zamiar dłużej pospać i cały dzień leniuchować, ponieważ już dawno na to sobie nie pozwoliłam, lecz pewien młody osobnik musiał mi w tym przeszkodzić.
-Oii Shoii-chan! Miałaś iść ze mną na trening. Obiecałaś.- mówił śpiewająco nade mną mój przyszywany braciszek Sasuke.
-Ohh Sasukeee... Później. Daj mi się wyspać. - odpowiedziałam sennym głosem.
-Ale Shoi-chan, poświęcasz mi tak mało czasu.- powiedział dąsając się.
-Bo sama dla siebie mam mało czasu.- otworzyłam oczy i zauważyłam jego proszące spojrzenie.
-Eh... Za dziesięć minut masz być gotowy.- westchnęłam poddając się.-HAII! Arigatou Shoi-chan!- wykrzyknął uradowany i wybiegł z mojego pokoju.
-Ehh, co ten dzieciak ze mną robi?- zapytałam siebie retorycznie kręcąc głową z krzywym uśmiechem, po czym wstałam i ubrałam mój strój na trening.
Związałam moje długie czarne włosy w niskiego kucyka i przepłukałam twarz w łazience. Byłam już gotowa więc poszłam na dół do kuchni. Zastałam tam tylko Itachi'ego jedzącego śniadanie w stroju ANBU.
-Ohayo Itachi-kun. Gdzie Mikoto-san?- zapytałam przyjaciela, wchodząc do kuchni.
-Poszła zrobić zakupy... Mówiłaś że chciałaś się dziś wyspać, a wstajesz o siódmej.- zmrużył ma mnie oczy.
-Sasuke...- mruknęłam tylko pod nosem, a Itachi od razu wiedział o co chodzi i lekko zachichotał.
-On chyba jest jedynym dla którego masz litość.- przyznał z uśmiechem.
-Ehhh, a żebyś wiedział.- westchnęłam przygotowując sobie skromne śniadanie.
Pomyślałam także o Sasuke, więc zrobiłam ohagi na trening i zapieczętowałam w małym zwoju, po czym schowałam do kieszeni.
-Do kiedy masz wolne?- zapytał po chwili ciszy.
-Do jutra. Chociaż można się spodziewać że dostanę jakąś nagłą misję.- odpowiedziałam siadając do stołu i zaczęłam jeść.
On coś ode mnie chciał, przeczuwałam to.
-To jutro ja cię zabieram na trening. Dawno nie mieliśmy sparingu.- powiedział kończąc jedzenie.
-Niee proszę! Daj mi się jutro wyspać.- jęknęłam, patrząc mu błagalnie w oczy.
-No proszę poświęcasz mi tak mało czasu.- odparł błagalnie.
-Pff nie myśl sobie że masz na mnie taki wpływ jak Sasuke. Rano usłyszałam od niego dokładnie to samo.- powiedziałam kręcąc głową, lecz zobaczyłam jego natarczywe spojrzenie.
-Niech to szlak... zgodze się pod warunkiem że dasz mi spokój do dwunastej.- postawiłam warunek wskazując na niego palcem.-Umowa stoi. A tak przy okazji to chciałem cię z kimś poznać.- powiedział kończąc jedzenie, już gotowy do wyjścia.
-Jeśli to twoja dziewczyna to jak narazie nie chce jej znać, bo pewnie będzie mnie zabijać wzrokiem z zazdrości że nie jesteśmy spokrewnieni, a mieszkamy pod jednym dachem i że 'na pewno się w tobie podkochuje'. Nie jedna laska już mnie o to osadzała, przecież ci mówiłam. - odparłam z sarkazmem, krzyżując ręce.
-Kto wie?- powiedział z uśmiechem i skierował się do wyjścia.
-Uważaj na siebie Itachi-kun! - krzyknęłam jeszcze za nim i dokończyłam posiłek.
Chwilę później zjawił się w kuchni Sasuke.
-Oh no to idziemy Sasuke-kun. Jadłeś śniadanie?- zapytałam wstając.
CZYTASZ
|Ano Baka!|
Fanfiction-I co o tym myślisz PARTNERZE? - zagaił Shisui, idąc ze mną w stronę dzielnicy Uchiha. -Do tej pory znosiłam twoje towarzystwo, ale teraz gdy będę cię widzieć codziennie, lepiej uważaj bo ci coś zrobię. - prychnęłam. -Aww ja już wiem że się cieszys...