-7-

182 16 3
                                    

W dzień, w którym miałam spotkać się z przyjaciółmi i zapoznać ich z Danielem, spędziłam na podziwianiu ogrodu, na wyspie. Przypominał mi czasy dawnego, szczęśliwego dzieciństwa, kiedy spędzałam całe popołudnia, wędrując po rozległych ogrodach rezydencji rodziców.

O umówionej, siedemnastej godzinie przeniosłam się do siebie. Daniel miał pojawić się po połowie godziny, żeby również porozmawiać z moimi przyjaciółmi.

Od razu po postawieniu nogi w mieszkaniu usłyszałam natarczywe pukanie do drzwi. Wywróciłam oczami i od razu poszłam otworzyć.

- No wreszcie! Ile można czekać! – powiedziała na przywitanie stojąca na progu Daphne.

- Ciebie też miło widzieć – wywróciłam oczami, wpuszczając blondynkę do środka.

- Całkiem nieźle się tu urządziłaś – obejrzała pobieżnie wszystkie pomieszczenia.

- Dzięki – posłałam jej uśmiech. – Gdzie zgubiłaś Ast?

- Przyjdzie z Theodorem – starsza Greengrass rozsiadła się na sofie. – Nie widzi świata poza nim. Mam tylko nadzieję, że on traktuje ją poważnie, bo nie wiem co mu zrobię jak się okaże, że to tylko głupie żarty.

- O ile znam Theo, to na pewno nie żadne głupie żarty. Znasz go tak samo dobrze jak ja, prędzej rzuci na siebie Avadę zanim jakikolwiek pomysł na skrzywdzenie Astorii zaświta mu pod tą jego czarną czupryną.

- Wiem. Po prostu cały czas widzę w niej tą małą dziewczynkę, która bała się iść gdziekolwiek beze mnie. Nie chcę jej krzywdy, tylko szczęścia.

- Wiesz przecież, że ja też. Nie pomagałabym im się zejść, gdybym miała jakiejś wątpliwości, nie?

Przed oburzeniem ze strony Daph uratował mnie dzwonek do drzwi.

- Nie mogę zostać zbyt długo, bo obiecałem Gin, że wrócę w ciągu godziny, do dwóch – powiedział Blaise, kiedy otworzyłam mu drzwi.

- Nigdy nie sądziłam, że staniesz się aż takim pantoflem – nie mogłam sobie odpuścić sobie odrobiny wredności.

- Zależy mi na tym związku, co nie znaczy, że jestem pantoflem, Pans.

- Mów sobie co chcesz, ja i tak wiem swoje.

- Bardzo śmieszne. Cześć Daph.

- Cześć Diable.

Po kilku minutach, pojawiła się pozostała trójka. Draco przyszedł jako ostatni.

- Po co chciałaś się spotkać? — spytał.

- Wróciłam niedawno do tego miasteczka, w którym zostałam przemieniona. – Uniosłam rękę w uciszającym geście, bo Daphne już szykowała się do jakiś wtrąceń. – Tak wiem, że było to nieodpowiedzialne, ale nic mi nie groziło. Jak już to ja stanowiłam zagrożenie. W każdym bądź razie spotkałam kogoś kto naprawdę pomógł mi zrozumieć kilka ważnych spraw. Jak możecie się domyślić był to wampir. Dzięki niemu dowiedziałam się wielu, naprawdę wielu przydatnych informacji, dalej utrzymuję z nim kontakt. Nawet mieszkamy razem, znaczy pozwala mi zwiedzać swoją rezydencje na pewnej wyspie. Daniel został wampirem w siedemnastym wieku, od tego czasu żyje tu w Anglii i pomaga zagubionym nowicjuszom.  Poinformował mnie o wielu rzeczach, które jako wampirzyca powinnam zrobić, czyli na przykład zarejestrowanie się w wampirzym oddziale. Zapewni mi to bezpieczny dostęp do krwi, bez narażania kogokolwiek. Chciałam wam o tym powiedzieć osobiście, zanim przyjdzie Daniel.

- Zaprosiłaś go tu? – zdziwiła się Daph.

- Tak, bo chciał was poznać. Ponieważ nie odrzuciliście mnie z powodu tego kim się stałam.

Więź - HansyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz