|Shikamaru x reader|

139 6 0
                                    

Shocik dla Prazynka_

Czekałaś przy bramie na swojego pomocnika w misji. Stałaś tam już z 20 minut, a nadal nikt się nie pojawił. Gdy miałaś ruszać już do Hokage z pretensjami usłyszałaś za sobą jakby znudzony głos.

- [T.I]?! Co ty tu robisz- zapytał czarnowłosy

- Yō Shikamaru. Wyglada na to, że jesteś moim partnerem do misji- wzruszyłaś ramionami. Znaliście się już długie lata. Mogłaś nawet powiedzieć, że wiąże was coś w rodzaju przyjaźni. Od jakiegoś czasu czułaś do niego coś więcej, ale sama nie chciałaś się do tego przyznać.

- Eh, jakie to upierdliwe. Gotowa? Możemy ruszać? - zapytał.

- Tak, ruszajmy. Im szybciej tym lepiej. - uśmiechnęłaś się promiennie i zaczęliście pomału oddalać się od wioski.

Podczas podróży nie odzywaliście się zbytnio. Każdy był pogrążony w swoich własnych przemyśleniach. Po kilku godzinach zrobiliście postój. Zaczęło się ściemniać więc ciemnooki zaproponował rozbicie obozu. Zgodziłaś się. Po chwili rozbiłaś swój namiot, po czym poszłaś zebrać drewno w celu rozpalenia ogniska. Gdy wróciłaś nadal stał tylko jeden namiot - twój namiot.

- Nie rozbijasz swojego namiotu? - zapytałaś z lekka zdziwiona.

- Ehh jakie to upierdliwe. Zapomniałem go. - powiedział tym swoim charakterystycznym znudzonym głosem. Ty w tym czasie układałaś stosik drewna.

- Trudno. Możesz spać w moim. I tak się zmienimy w połowie nocy na wartach więc nie przeszkadza mi to zbytnio. - powiedziałaś zobojętniała, choć w środku aż się gotowałaś, że chłopak, który Ci się podoba być może będzie spał w twoim namiocie.

- Nie trzeba. Poradzę sobie. - zapewniał Shikamaru.

- To nie, żeby nie było, że nie proponowałam. - powiedziałaś lekko zdenerwowana, gdyż już kolejny raz idealny stosik z drewna rozpadł Ci się.

- Daj to. - powiedział. Podałaś mu drewienka, a po chwili cudny stosik stał otoczony kamieniami.

- Katon: Gokakyu No jutsu! - powiedziałaś po czym z twoich ust wydobyła się kula ognia, która po chwili rozpaliła wasze ognisko. Dzięki niemu, okolica, która dotychczas pogrążona była w ciemności została oświetlona.

Siedzieliście już jakieś pół godziny przy ognisku. Nie odzywaliście się do siebie, co nie przeszkadzało Ci za bardzo. Nagle usłyszałaś jakiś szelest w krzakach. Widocznie twój partner także, gdyż spojrzał na Ciebie porozumiewawczo. Przytaknęłaś, po czym bardzo szybkim ruchem wyjęłaś jednego z shurikenów i rzuciłaś - jak się potem okazało celnie - w kierunku niepokojącego odgłosu. Po chwili zza krzaków wyłoniło się pięciu wysokich i dobrze zbudowanych shinobich. Zaczęła się walka. Pierwszych dwóch pokonałaś bez większego problemu. Natomiast z resztą szło trochę gorzej. Przez to, że była noc, młody Nara nie mógł użyć swoich klanowych technik. Pokonałaś już trzeciego, a Shikamaru pierwszego z przeciwników, którymi miał on się zająć. Biegłaś w kierunku wroga. Niestety przez twoją nieuwagę, zza krzaków wyskoczył jeszcze jeden, z wbitym shurikenem w prawe ramie. Spojrzałaś na twojego partnera. Nie dawał już sobie rady. Wtedy wpadłaś na pomysł. Wyskoczyłaś wysoko do góry i dałaś znak, aby chłopak przygotował się do wykonania klanowej techniki - Kagemane No jutsu.

- Katon: Moeru yōna tenjō! - Krzyknęłaś po czym nad wami pojawił się „ognisty sufit". Dzięki temu teren się rozświetlił, a drzewa i shinobi zaczęli rzucać cień. Kiedy zeskoczyłaś na ziemie, obaj wrodzy shinobi byli już powiązani techniką cienia młodego Nary. Po chwili zwykła technika przetrzymująca przerodziła się w tak zwany „duszący cień". Chwilę później wasi wrogowie już leżeli nieżywi na ziemi. Najpierw odwołał swoją technikę ciemnowłosy a potem ty.

- Eh dziękuje - zaczął chłopak.

- Nie masz za co. W końcu partnerzy powinni sobie pomagać. Czyż nie? - zapytałaś z życzliwym uśmiechem.

- Racja... [T.I]? - zapytał, na co ty lekko przechyliłaś głowę. - Upierdliwe, ale mogę Ci jakoś wynagrodzić tą pomoc i twój pomocny plan... - powiedział z lekka niepewnie.

- Emm No dobrze. Skoro proponujesz to dlaczego nie. - powiedziałaś i wzruszyłaś ramionami.

- Zakryj oczy. - powiedział stanowczo młody mężczyzna. Zrobiłaś to. Dla pewności młodego Nary zakryłaś je dłońmi.

Nie wiedziałaś co on chce zrobić, ale czekałaś cierpliwie. Po chwili poczułaś oddech na swojej twarzy.

- Możesz już otworzyć oczy. - powiedział z nutką zawahania w głosie.

Zdjęłaś ręce z oczu. Jego ciepłe dłonie spoczywały na twoich polikach, a twarz Shikamaru była dosłownie kilka centymetrów od twojej. Po chwili tego odstępu nie było. Chłopak przywarł do twoich warg swoimi i lekko nimi poruszał. Ty natomiast zszokowana z początku nie oddawałaś pieszczoty, lecz w momencie gdy do Ciebie doszło co się dzieje zaczęłaś lekko poruszać swoimi wargami. Gdy zabrakło wam tlenu oderwaliście się od siebie. Patrzyliście sobie w oczy. On z wyraźną miłością i pewnością, ty zaś ze speszeniem i niepewnością. Usta chłopaka rozciągnięte były w szczerym uśmiechu, który tak bardzo kochałaś.

- Przepraszam... nie powinienem - powiedział tracąc swoją pewność. - Nie mogę dłużej. Po prostu muszę to powiedzieć, choć jest to upierdliwe... Kocham Cię [T.I][T.K]. - powiedział patrząc Ci głęboko w oczy. Po chwili odwrócił swój wzrok gdzieś w bok, a jego ręce już nie trzymały twoich policzków.

- Ja Ciebie też kocham Shikamaru-kun. - po tych słowach twoje drobne dłonie powędrowały na poliki o rok starszego bruneta i to ty tym razem rozpoczęłaś namiętny pocałunek.

_______
Yō!

Mam nadzieję, że się podobało!

Naruto One-Shots [ZAMÓWIENIA OTWARTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz