To była dla Jimina straszna noc. Wydarzenia z dnia nie pozwalały mu na spokojny odpoczynek, a każdy szmer sprawiał, że prawie zrywał się na równe nogi. Sytuacji nie poprawiał fakt, że będzie musiał zostać przynętą. Czuł, że równie dobrze mógł poprosić żeby go po prostu zastrzelili.
Widząc z dachu nadchodzących ludzi chciał już tylko mieć to za sobą. Nie miał żadnego konkretnego planu, a priorytetem dla niego była jedynie ucieczka na tyle skuteczna żeby przeżyć. Czuł jak serce podchodzi mu do gardła gdy z ukrycia obserwował jednostkę wkraczającą do wioski. Wstał i wbił wzrok w Jungkooka licząc na to, że ten zatrzyma się tak jak to miał w zwyczaju. Tak też się stało i gdy tylko reszta jednostki odeszła wystarczająco daleko na przód i zaczęli otaczać ich ludzie Jimin zeskoczył sprawnie nieopodal przyglądającego się mu chłopaka. Nie miał pojęcia jak chce sprawić aby Jungkook zaczął go gonić. To co robił było bardziej ostatnim krzykiem nadziei niż opracowanym planem. Czuł się zmęczony, zły i zrezygnowany dlatego gdy zobaczył okazję miał gdzieś trzymanie się pierwotnych ustaleń. Wystarczająco długo czuł już zbliżającą się śmierć z rąk jednostki, a robiąc to co w tamtym momencie wydało mu się odpowiednie był w stanie ochronić swoich przyjaciół. Korzystając więc z momentu kiedy był pewien, że Jungkook jest wystarczająco zaskoczony jego zejściem na dół podbiegł i szybkim ruchem zerwał torbę z jedzeniem z ramienia chłopaka. Jedynym co musiał po tym zrobić to jak najszybciej uciec. Wydawało się to najłatwiejszym elementem biorąc pod uwagę jego szybkość, sprawność i znajomość wioski jednak w momencie kiedy w pełni dotarło do niego co właśnie zrobił jego umysł stał się całkowicie pusty. Nie miał pomysłu gdzie biec i jak zgubić Jungkooka jakby nagle zupełnie zapomniał gdzie jest, a umiejętność szybkiej wspinaczki na dach wydawała mu się obca. Wbiegł do budynku w którym mieszkał jednak zamiast wspiąć się na piętro przebiegł przez niego i wyskoczył przez okno po drugiej stronie. Była to jednak najgorsza opcja jaką mógł wybrać, ponieważ natychmiast wpadł na siatkę, która otaczała wioskę ze względów bezpieczeństwa od tej strony. Odwrócił się w stronę z której nadbiegł chwilę temu chcąc się zorientować czy ma jeszcze szansę zawrócić jednak natychmiast stanął twarzą w twarz z Jungkookiem. Jedyne co ich teraz oddzielało to murowany szkielet dawnego okna. Jimin czuł, że nie ma szans aby zdążył wskoczyć na górę, a już tym bardziej nie wygra w walce. Z trudem przełknął ślinę nie spuszczając wzroku z chłopaka stojącego naprzeciwko. Na twarzy Jungkooka malowało się niezdecydowanie, a nawet wyczuć się dało w jego zachowaniu odrobinę niepewności. Sprawiło to, że oboje stali przez jakiś czas w zupełniej ciszy, jedynie wpatrzeni w siebie. Każdy z nich nie śmiał nawet mrugnąć jakby nie chcąc przegapić ruchu tego drugiego. Napięcie narastało jak między drapieżnikiem przygotowującym się do ataku, a ofiarą gotową w każdej chwili do ucieczki.
-Jungkook?! Gdzie ty do cholery jesteś?! – dobiegł ich krzyk towarzysza Jungkooka.
Rozproszony chłopak odwrócił głowę szukając wzrokiem swojego kompana. Dawało to minimalną szansę na ucieczkę jednak Jimin stał w bezruchu jeszcze bardziej przerażony. Pamiętał dobrze wydarzenia dnia poprzedniego gdy to właśnie towarzysz Jungkooka celował do niego odgrażając się, że go zabije. Czuł, że teraz nie będzie żadnej siły aby go od tego odwieść. Przycisnął plecy do siatki za nim i oddychał ciężko czekając na najgorsze i wpatrując się w wejście do budynku. Wiedział, że w momencie gdy zobaczy tego mężczyznę wchodzącego do środka to będzie jego koniec. Nim to się jednak stało Jungkook rzucił mu tylko ostatnie spojrzenie i ruszył w kierunku wyjścia zostawiając go samego. Minęło kilka chwil nim do Jimina dotarło co się dzieje.
-Gdzie masz jedzenie? – usłyszał głos towarzysza Jungkooka. Wtedy przypomniało mu się, że wciąż trzyma torbę przyciśniętą z całej siły do klatki piersiowej. Wstrzymując oddech czekał na odpowiedź wiedząc, że w momencie gdy na jaw wyjdzie co zrobił postawiony zostanie na niego wyrok.
-Już rozdałem – dotarła do niego odpowiedź inna niż się spodziewał. Dawało mu to chociaż częściową szansę, że nie zostanie zastrzelony w miejscu w którym stał. Łapiąc głośno oddech odsunął się od siatki, która zdążyła nieprzyjemnie wbić się mu w plecy i wskoczył na górę do swojego pokoju. Jego serce wciąż biło jak oszalałe, a myśli dopiero wracały na swój tor. Mimo tego nie był w stanie wyjaśnić sobie całego zajścia. Usiadł na materacu oddychając ciężko. Za chwilę do pokoju wskoczyła dwójka jego przyjaciół.
-Czy ty zupełnie straciłeś rozum?! – krzyknął na niego natychmiast Hoseok.
-Jakim cudem uciekłeś? – zapytał łagodniej Taehyung widząc w jakim stanie jest jego przyjaciel. Był zły, że Jimin nie trzymał się planu, ale bardziej martwił się widząc całe zajście z daleka. Patrzył teraz na bladego jak ściana chłopaka z troską, ale i radością, że udało mu się przeżyć. Jimin podniósł torbę z jedzeniem, którą trzymał na kolanach i na twarzach jego przyjaciół zagościły lekkie uśmiechy triumfu i wdzięczności. Dopiero gdy wzięli się za jedzenie część stresu opuściła ciało chłopaka i był w stanie opowiedzieć przyjaciołom wszystko co się wydarzyło i co zdołał zapamiętać jego umysł w momencie przerażenia i otępienia.
-Wooow, chyba naprawdę jesteś wybrańcem! – roześmiał się Hoseok klepiąc Jimina po ramieniu. Ten spojrzał na niego z bladym uśmiechem nie bardzo podzielając entuzjazm przyjaciela.
-Myślę, że bardziej spisuje sam na siebie wyrok – stwierdził posępnie.
-Hoseok ma rację – wtrącił się Taehyung – pomyśl o tym. Już dwa razy zrobiłeś coś co innych skazałoby na pewną śmierć, a jednak ty nie ponosisz żadnych konsekwencji. Raz może byłbym nawet w stanie jakoś zrozumieć, ale najpierw rzuciłeś w niego nożem, a potem okradłeś, nawet gdyby to nie była osoba z jednostki to myślę, że jakoś by zareagowała.
Jimin przeżuwał kolejny kęs swojego jedzenia w ciszy. Słowa przyjaciół dały mu do myślenia choć wciąż nie był całkowicie przekonany do ich punktu widzenia. Zastanawiało go czemu niby miałby być traktowany ulgowo i do czego miało to prowadzić. Nie był pewien czy za jakiś czas nie przyjdzie mu za to zapłacić zbyt wysoką cenę. Nigdy w życiu nie przychodziło mu nic łatwo i o wszystko musiał nauczyć się walczyć, było to więc dla niego dziwne gdy coś przychodziło mu z taką łatwością i bez żadnych konsekwencji. A jednak siedział tu razem z przyjaciółmi i jedzeniem, które wcale nie było tak trudne do zdobycia gdy myślał o tym na spokojnie. Przypomniał sobie twarz Jungkooka w momencie gdy stali naprzeciwko siebie. Zastanawiało go co sprawiło, że chłopak wyraźnie się wahał. Tym bardziej uderzyło go wspomnienie słów, które wypowiedział tłumacząc gdzie ma jedzenie. Czyżby Jungkook chronił go przed swoim towarzyszem, który wyraźnie był gotowy zabić go w każdej chwili? A może po prostu grał z nim w coś czego Jimin nie umiał jeszcze pojąć?
-Halo, ziemia do Jimina – roześmiał się Hoseok machając zamyślonemu chłopakowi ręką przed twarzą.
Jimin zamrugał kilkukrotnie patrząc pytająco na przyjaciela.
-Gdy byłeś w swoim świecie uzgodniliśmy z Taehyungiem, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie doprowadzać znów do takiej sytuacji i musimy zbadać dalsze tereny – oznajmił Hoseok.
Jimin nie był przekonany co do tej decyzji. Cały obszar niedaleko wioski był już przez nich przeszukany, a dalsze tereny wydawały się zbyt niebezpieczne do eksploracji. Samo dotarcie tam zajmie im dużo czasu, a nie mają pewności czy cokolwiek uda im się tam znaleźć. Z drugiej jednak strony miał do wyboru to lub ponowną kradzież jedzenia więc odpowiedź wydawała mu się oczywista. Westchnął ciężko i skinął głową dołączając do ustalania planu na następną ekspedycję.
CZYTASZ
CMD - Chronic Madness Disease | JIKOOK/KOOKMIN
أدب الهواةW świecie trawionym przez straszliwego wirusa trzeba być zwyczajnie głupim lub bardzo odważnym by pozwolić sobie na miłość. Świat nie jest taki jak kiedyś. Ten świat to miejsce w którym niewiele osób jest w stanie przeżyć. Z miast pozostały już tylk...