Rozdział 2 - "Kim on jest?"

48 4 2
                                    

W czasie, gdy Sero zwijał się z bólu przed barem, w środku Bakugo starał się nawiązać jakikolwiek kontakt z chłopakiem.

Blondyn poszedł jako pierwszy na zapleczę baru i przygotował odpowiednie rzeczy aby opatrzeć rannego chłopaka. Czerwonowłosy nieznajomy po chwili zawitał do pomieszczenia, było widać, że każdy ruch sprawiał mu wielki ból. Nawet nie wzruszalnego blondyna poruszył ten widok.

- Usiądź, a ja opatrzę twoje rany dobra? - dosyć oschłym głosem nakazał szef.

- K-Ki...kiri... - nagle nieznajomy się odezwał, Bakugo odrazu podszedł bliżej niego i starał się zrozumieć co chce mu powiedzieć.

- Kiri...Kirishima - delikatnie podniósł dłoń i wskazał na siebie, patrząc na zdezorientowanego chłopaka jakby błagalnym wzrokiem. Następnie wskazał na niego.

- Nazywasz się Kirishima?! - zapytał aby sie upewnić.

Ten tylko pomachał głową na znak, że tak i ponownie wskazał na Bakugo. Zazwyczaj nie przedstawiał się nieznajomym swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem, lecz w tym momencie nie miał wyboru.

- Katsuki Bakugo, jestem szefem tej bandy debili - wziął do ręki gazę i polał ranę na jego lewej dłoni wodą oczyszczoną, następnie przyłożył miękki przedmiot do rany i zabandażował zatamować krwawienie.

Kirishima na początku odruchowo zabrał rękę, aby po chwili spowrotem oddać ją wyższemu chłopakowi. Zaczął wpatrywać się w jego włosy, które przypominały mu igły.

- Słuchaj, muszę zawołać te bandę kretynów do środka, zostań tu, a ja zaraz wrócę. Nic ci sie tu nie stanie spokojnie - skończył opatrywać jego rany i powoli opuścił pomieszczenię udając się przed budynek.

Wyszedł jak zawsze z hukiem, patrząc na resztę z pożałowaniem. Nie mógł ich nawet na chwilę zostawić samych, a podobno byli jednym z najlepszych.

- Debile noga - krzyknął, a wszyscy, nawet nadal zwijający się z bólu Sero, stanęli przed nim w szeregu.

Bakugo budził w nich strach, ale czuli też do niego ogromny szacunek i respekt. W końcu to on pomógł im, gdy byli na samym dnie, chociaż sam nie miał za wiele. Chłopak był "głową rodziny" i wszyscy musieli się go słuchać.

- Eh...- złapał sie za głowę.

- Powiedzcie mi co ja mam teraz z nim zrobić, jest ranny, wygłodzony, a do tego nic nie mówi, wiem tylko jak ma na nazwisko - ścisnął lekko swoje skronie i zaczął krążyć przed nimi.

Wszyscy zauważyli, że szef nadzwyczaj przejął sie chłopakiem.

- Emm szefie, dlaczego go po prostu nie zostawimy - zapytał głupio Denki.

- Pojebało?! - rzucił w jego stronę i lekko sie zbliżył.

- Macie wszyscy mi tu pamiętać, nie zostawiamy rannych i niewinnych - wskazał, oburzony wypowiedzią żółto włosego, na wszystkich. To była druga żelazna zasada, oni nie są źli, po prostu zabierają tym co na to nie zasługują.

- Kirishima...wydaje się być przestraszony i przewrażliwiony na dotyk - zapatrzył się na piasek, a na twarzach jego towarzyszy zagościło jeszcze większe zaskoczenie. Ich szef nigdy, nikogo z bandy nie nazywał po nazwisku. Pewnie pomyślicię, że to logiczne, że powiedział jego nazwisko, ale nie do końca. Bakugo nieznajomych nazywa jak najgorsze śmiecie.

- Kirishima? - pytanie to padło z ust wielkookiej dziewczyny.

- No tak walony zwierzaku! - krzyknął w jej stronę, zapominając, że sam ma pseudonim Dingo.

W tym czasie, zagubiony chłopak nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Był strasznie głodny przez co zaczął buszować po szafkach. Zauważył wysoko szafkę, która była uchylona, podskoczył do niej, lecz gdy lądował źle upadł przez co było słychać głośny hałas.

- Co to kurwa było?! - blondyn gwałtownie się odwrócił i wraz ze towarzyszami udał się w stronę zaplecza. Gdy już wszyscy tam weszli ujrzeli chłopaka leżącego na podłodze, który chciał cięgnąć po kawałek chleba. Zauważywszy tych wszystkich ludzi zaczął się wycofywać.

Bakugo zauważając ten widok poczuł ukucie w sercu, zrobiło mu się jeszcze bardziej żal chłopaka. Czy właśnie Bakugo poczuł jakąkolwiek empatię do drugiego człowieka?! Niemożliwe...

Podszedł do Kirishimy, i ku jego zdziwieniu chłopak sie nie odsunął.

- Te baby, która z was gotuje lepiej? - powiedział pomagając wstać Kirishimie. Mina spojrzała na Jiro, a ta na nią, prawda jest taka, że nie potrafiły gotować. Wtedy z szeregu wyrwał się jeden chłopak.

- J-ja w miarę dobrze gotuje...- nieśmialę powiedział Tokoyami. A mianowicie jego druga osobość, czyli Shadow. Bardzo rzadko objawiał się przy reszcie, co znów wywołało zaskoczenie.

- Serio?! - powiedzieli niemal wszyscy jednym zgranym churkiem.

- T-tak - brunet wbił swój wzrok w ziemie.

- Ta dobra mniejsza, więc Shadow masz przygotować jakiś syty posiłek, a wtedy dziewczyny przygotujcie miejsce do spania na kanapie - jak nakazał tak wszyscy w trybie natychmiastowym zaczęli robić wydane im polecenia. A sam blondyn pomógł wstać Kirishimie.

- Au...- ten syknął z bólu, gdy Bakugo złapał w tali, aby pomóc wstać. Spojrzał zaskoczony na niego i delikatnym ruchem, upewniając się, że chłopak sie nie przestraszy, podwinął jego koszulkę. To co tam ujrzał było okropnę, ktoś torturował chłopaka. Na jego brzuchu widniało dziesiątki ran, niektóre były zagojone, a niektóre świeże. Bakugo zaczął patrzeć dalej na ciało chłopaka, ujrzał ich jeszcze więcej. Gdy w końcu spojrzał na twarz chłopaka zauważył w jego oczach łzy. Zaczęły spływać po jego brudnych policzkach.

- Ej, ej, ej nie płaczemy - szybko otwarł jego łzy i złapał policzki.

- Słuchaj mnie, boisz się być sam? - wyczekiwał odpowiedzi ze strony czerwono włosego. Ten pomachał tylko głową potwierdzająco.

- Chcesz spać w moim namiocie? - padło kolejne pytanie, bardziej nie pewne, lecz chłopak znów potwierdził słowa chłopaka.

- Szopie! Nie rób miejsca do spania! - krzyknął dość głośno przez co Kirishima się skulił. Był bardzo strachliwy i delikatny. Reagował na wszystko dwa razy mocniej.

- Będę miał z tobą dużo roboty...

---------------------------------------------------------

Bum i kolejny rozdział ukończony
Narazię jest wena!
Zapraszam do polubienia rozdziału!

"Samotne Źrebię" - Kiribaku [Western]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz