Changbin nienawidził kupowania prezentów innym członkom zespołu, chociaż nigdy nie mówił tego głośno. W końcu to Felix wprowadził tą tradycję do ich dormu. Zrobił to głównie dlatego, ponieważ w jego rodzinie od kiedy sięgał pamięcią, każdy losował karteczki z imieniem drugiej osoby i kupował jej prezent, a ponieważ Stray Kids stali się jego drugą ostoją, ważnymi osobami, nie mógł postąpić inaczej, jak namówić ich wszystkich na wzajemne kupowanie sobie prezentów.
Seo nie wiedział nigdy co, komu kupić, więc w większości krążył po galeriach i brał to co wpadło mu w oko. Głównie jakieś świąteczne skarpetki, jedzenie, albo sweterki. Nikt nigdy nie skarżył się na prezent, który od niego dostał, chociaż raper sądził, że to kwestia bycia miłym, a nie szczerym. Sprawa wyglądała inaczej, gdy Bin wylosował Felixa, lub samego siebie. Jeśli karteczka ukazywała jego imię, nigdy się do tego nie przyznawał, chcąc kupić coś samemu sobie - zazwyczaj dobre jedzenie (w końcu to było przynajmniej w jakimś stopniu przydatne, nie to co kule śnieżne, które dostawała zazwyczaj połowa zespołu). Z kolei, gdy trafiał mu się Yongbok, wszystko działało w zupełnie inną stronę. Biegał po sklepach jak głupi, zastanawiając się, co może się spodobać piegowatemu chłopakowi. W końcu zwyczajne słodycze sprawy by nie załatwiły.
Tego roku Changbin też skończył w galerii, od niechcenia przeglądając potencjalne rzeczy, które mogły stać się prezentem dla wylosowanego Hyunjina. W zasadzie nie rozumiał, czemu ta głupia tradycja dalej była ciągnięta - Felix w końcu nie był już członkiem zespołu, a kupowanie prezentów było jego pomysłem. Nikt inny nie miał prawa tego dalej ciągnąć, przywołując ból, sercu rapera. Chan jednak się uparł. Reszta zespołu zbytnich protestów też nie okazywała.
W końcu mężczyzna stanął na środku przejścia i krytycznym wzrokiem omiótł otaczające go sklepy i ludzi. Dużą ilość ludzi. Którzy się o siebie ocierali, przepychając do kolejnych miejsc. Przeszedł go dreszcz - nie lubił być dotykany. Chyba, że to ręce Felixa go obejmowały albo przeczesywały jego włosy. Dalej o nim nie zapomniał. Ile razy by siebie nie wyklinał za to, że jego myśli ponownie do niego uciekają, nie pomagało.
Ostatecznie Changbin się otrząsnął i uznał, że dobrym pomysłem będzie pójście do sklepu jubilerskiego. W końcu Hyunjin wiecznie nosił jakieś naszyjniki, bransoletki, czy inne metale. Jak pomyślał, tak zrobił - przepchnął się przez tłumy ludzi, aż w końcu dotarł do odpowiedniego miejsca.
Przy oszklonej ladzie, ułożonej w kształt prostokąta, stało parę osób, przyglądających się oświetlonej biżuterii. Po drugiej stronie stali ekspedienci, którzy doradzali klientom co kupić. Seo oparł się o przeciwległą gablotę, chcąc wybrać jakiś w miarę ładnie wyglądający wisior, dokupić czekoladę i wrócić do swojego pokoju. Po chwili szukania wzrokiem, udało mu się znaleźć naszyjnik, który względnie mógł się spodobać Hwangowi. Pomijając fakt, że on uwielbiał każdy rodzaj biżuterii, nie patrząc nawet na wygląd.
Zdecydowany odwrócił się w stronę pracowników sklepu, gotowy poprosić o zapakowanie do ozdobnego pudełeczka wybranego prezentu. Jego wzrok spoczął na pierwszej lepszej ekspedientce, która akurat podawała torebeczkę klientowi, o brązowych włosach.
Changbin podszedł do kobiety, w głowie formując wszystkie zdania, jakie wypowie. Już otwierał usta żeby się odezwać, gdy chłopak właśnie wychodzący ze sklepu, wpadł na niego, zajęty przyglądaniem się upominkowi, jaki przed chwilą zakupił.
- Przepraszam - na początku zabrzmiał niski głos, przez któremu włoski Seo stanęły dęba, a zaraz potem nieznajomy uniósł wzrok. I okazał się osobą, którą Bin znał jak żadną inną.

CZYTASZ
When Tears Are Gold
Fiksi PenggemarW tym momencie ich światy nie tylko przestały istnieć. One rozpadły się, jak ich serca. Szybko i boleśnie.