3~

135 11 0
                                    

Harry Pov

Dojechałem do Liam'a. Gdy już wszedłem do środka zaszczycił mnie ten sam widok co dawniej. Nic się nie zmieniło. Wielki salon, który posiadał beżowy kolor ścian. Ogromne okno, przez które wpadało słońce, by oświetlić pomieszczenie. Okno to okrywały białe firanki. Były one tak długie, że dotykały ciemno dębowej podłogi. Na środku pomieszczenia stała dość spora kanapa również w kolorze białym. Na niej znajdowały się rozrzucone poduszki w pastelowych odcieniach błękitu i fioletu. Przed kanapą leżał puchaty bialutki dywanik, na którym stał mały szklany stolik, a jeszcze przed nimi wisiał ogromny plazmowy telewizor. W pomieszczeniu znajdywały się również inne meble, w kolorze ciemnego drewna.

- Cześć Harry! - Usłyszałem głos Liam'a.

- Hej.. - Odpowiedziałem odrobinę mniej entuzjastycznie niż on.

- Znów chodzi o Lou?

- Powiedzmy... Tak czy siak i tak muszę Ci o czymś powiedzieć. - Uśmiechnąłem się delitaknie, gdy Podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Zrobię coś do picia. Usiądziemy i wtedy mi wszystko opowiesz. - Puścił mi oczko i udał się do równie sporej kuchni, aby wstawić wodę. - Kawę, herbatę czy kakao? - Zapytał.

- Kawę, taką jak zawsze.

- Już się robi Alpho! - Zsalutował i zabral się do pracy.

Usiadłem na kanapie w salonie. Kładąc jedną z niebieskich poduszek na kolana. Była taka miękka. Poprawiłem się na siad turecki. *I jak ja mam mu powiedzieć że się wyprowadzam?* - Pomyślałem, wpatrując się w ścianę. Chwilę później moje myśli szybko zmieniły obiekt zainteresowań i jak zawsze myślałem o moim pierwszym i chyba ostatnim pocałunku z Louis'em.. Był słodki i delikatny, w ogóle nie czułem posmaku alkoholu, mimo to że oboje byliśmy pod wpływem. Jego wąskie usta były intensywnie różowe. Czułem jego ciepły oddech na swojej szyji, a jego malutkie rączki na moim torsie. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie... Ale szybko nam ją ktoś przerwał. Tak jak mi teraz.

- Halo? Marzycielu. - Liam złapał mnie za ramię.

- Huh..? - Ocknąłem się z transu. Spojrzałem na niego jakbym dopiero co się obudził. Zaśmiał się.

- To może znów zrobimy taką imprezę i wrzucimy was do jednego pokoju? - Poruszał brwiami typu Lenny face.

- Raczej już nie będzie takiej okazji. - Uśmiechnąłem się smutno.

- Czemu? - Podał mi gorącą kawę i usiadł obok mnie. - Opowiadaj co się dzieje.

- No więc tak... Pierwszą rzeczą jest.. To, że.. Eh, wyprowadzam się. - Przeszło mi to z wielkim trudem przez gardło.

- Co?.. Dlaczego..?

- Musze jechać pomoc Ojcu ogarnąć Watahe w Londynie. - Przekręciłem oczami, upijając łyk kawy, którą przygotował Liam.

- Czyli później wrócisz? - Zapytał mając nadzieję, że jeszcze mnie zobaczy.

- Wątpię, ale może raz na kilka miesięcy będę was odwiedzał.

- Mógłbym jechać z tobą? - Zaniemówiłem. Bardzo mnie zaskoczył tym pytaniem. Odstawiłem kolorowy kubek z kawą na szklany stolik. I spojrzałem na niego.

- Em..

- Rozumiem, że nie powinieneś mieć przyjaciół skoro będziesz Alphą.. Ale może jednak? - Uśmiechnął się delikatnie. Po chwili ten uśmiech mu zniknął kiedy przecząco pokiwałem głową.

- Przykro mi. Też bym chciał, żebym został, albo chociaż kogoś ze sobą wziąć. Ojciec mi zabronił, a nie chce narażać nikogo na jego gniew. Nienawidzę go i nie pozwolę mu was skrzywdzić. - Odpowiedziałem. Brunet złapał mnie za bark, wiedziałem, że mi współczuł. Nie zasługiwałem na to.

Changes Hurt / Larry ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz