Pnitra
Zaprowadziłam dziewczynę do swojego pokoju. Siadła na łóżku i popatrzyła na mnie.
- Co się stało?
- Z czym? - nie zrozumiałam jej pytania
- Z twoim bratem...?
- Jest w ciąży. Zauważyłam to nie dawno i pewnie właśnie postanowił powiedzieć rodzicom - wyjaśniłam spokojnie
- Rozumiem. Cieszę się że nie zareagowali na mnie źle - zaśmiała się lekko
- Czemu mieliby to zrobić? - zapytałem zdziwiony.
- N-Nie wiem... Ale... Bałam się - szepnęła. Podeszłam do niej i przytuliłam ją do siebie.
- Nie masz czego się bać. Może i ojciec wygląda źle - zaśmiałam się - Ale zły nie jest - dodałam głaskając jej włosy.
- Mam nadzieję... Jak myślisz... Jak zareagował na ciążę Leona?
- Nie wiem. Nie zbyt lubi Kwintina, więc może być zły na niego... Ale ciebie polubił, więc nie ma strachu...
- Czemu nie lubi Kwintina? - zapytała jakby przerażona
- Bo jest dużo starszy od mojego brata i przy okazji tatuś twierdzi że Kwintin mu kogoś przypomina... Kogoś kogo nie chce już widzieć... Kogoś do kogo pała wielką nienawiścią...
- Kogo...?
- Nie wiem... Nigdy nam tego nie powiedzieli. - wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję że ja mu nie przypominam nikogo - zaśmiała się
- Myślę że nie. - popatrzyłam na nią. Była ubrana w śliczną turkusową sukienkę, która podkreślała tego samego koloru oczy i czarne włosy. Była drobniutka i miała uroczą buzię. Wbrew sobie położyłam dłoń na jej policzku i zbliżyłam się. Dopiero teraz zorientowałam się że jesteśmy razem i nawet zdążyłam przedstawić ją swoim rodzicom... Ale nigdy się nie całowałyśmy. Lekko musnęłam jej usta. Potem powoli zaczęłam pogłębiać pocałunek. Nie spieszyłam się, bo nie chciałam jej spłoszyć. Po chwili zaczęła odwzajemniać pieszczoty. Instynktownie zbliżyłam rękę do jej piersi. Jednak chwilę przed dotknięciem jej opanowałam się i położyłam rękę na jej talii.
- Pnitra... My... Nie powinnyśmy - wydyszała odrywając się ode mnie
- Przepraszam - powiedziałam odsuwając się.
- Przytulisz mnie? - zapytała wystawiając do mnie ręce. Położyłam się obok niej i zagarnęłam jej ciało do siebie. Mocno ją przytuliłam i po chwili mimowolnie zasnęłam.Trinit
- Nie ruszaj! - krzyknąłem do Gwaloa gdy próbował mnie dotknąć. Zaśmiałem się i umknąłem mu do kuchni. Właściwie to nie wiem jak ta cała gonitwa się zaczęła, ale skończyło się na tym, że biegaliśmy po całym domu śmiejąc się i tarzając po podłodze.
- No nie! - krzyknąłem gdy udało mu się dotknąć moją nogę. Chwycił mnie w kostce i pociągnął po podłodze
- Hej! Gdzie mnie bierzesz?! Puszczaj! - krzyczałem kiedy on dalej szedł przed siebie. Próbowałem coś chwycić jednak mi się nie udało. Nagle podniósł mnie i posadził na łóżku. Popatrzyłem na jego nadal się śmiejąc, jednak on już nie patrzył na mnie rozbawiony. Nie śmiał się ani nie uśmiechał. Patrzył tępo w moje usta, które odruchowo oblizałem. Niespodziewanie zaczął się do mnie przybliżać. Coraz bardziej zmniejszał przestrzeń między nami. W końcu musnął moje usta swoimi. Zamknąłem oczy czując jego miękkie wargi. To było zupełnie co innego niż doświadczyłem do tej pory. Dyrektor zwykle rzucał się agresywnie na moje usta. Natomiast mój chłopak był delikatny i spokojny. Położyłem ręce na jego ramionach i powoli zacząłem się kłaść. On przyciągany przeze mnie zawisnął nade mną. Zaczął całować moją żuchwę i szyję. Czułem jak zasysa skórę, co oznacza, że będę miał malinki. Nagle poczułem jego ręce, delikatnie błądzące pod moim swetrem. Były ciepłe i delikatne... Postanowiłem odrobinę przyspieszyć i otarłem swoje krocze o te jego. Obaj westchnęliśmy. Nagle Gwaloa chwycił moje biodra i oderwał się od moich obojczyków
- Nie rób tak - powiedział spokojnie
- Proszę... - szepnąłem - Pragnę tego.... - powiedziałem starając się poruszyć biodrami.
- Nie dzisiaj - powiedział i zszedł ze mnie. Popatrzyłem na niego zawiedziony, po czym przysunąłem się bliżej. Pocałowałem go mocno, palcami muskając jego ucho. Znów się położyłem, a on usiadł na moich biodrach. Gdy delikatnie zdejmował mój sweter, przypomniałem sobie, że nadal mam bandaże na rękach.
- Co się dzieje? - zapytał nagle zaniepokojony
- Z-Z czym...? - zapytałem udając że nic się nie stało
- Czemu masz taką minę? - zapytał i usiadł obok. Pogłaskał mój policzek
- Powiedz skarbie - lekko musnął moje wargi.
- Ja... Mam coś... I nie chcę żebyś to widział... - szepnąłem cichutko
- To znaczy...? Trzecia ręka ci wyrosła? - zapytał ze śmiechem. Widząc moją poważną minę, natychmiast spoważniał i po prostu czekał. Podwinąłem rękawy bluzy i pokazałem ręce.
- Co ci się stało? - zapytał lekko dotykając bandaży
- Ja... Ciąłem się... Bardzo długo... - popatrzyłem na niego smutno - Ale już przestałem... - szybko dodałem bojąc się jego reakcji
- Na pewno?
- Tak... Już nic sobie nie robię... Już jest dobrze - powiedziałem i wtuliłem się w niego.
- Boje się o ciebie - powiedział głaskając mnie
- Nie masz już czego, na prawdę jest już w porządku. - powiedziałem szczerze.
- Cieszę się. Mogę to zobaczyć?
- Pewnie - zacząłem odwijać bandaże i zdejmować opatrunki z maściami. Chłopak syknął gdy zobaczył moje rozległe blizny rozsiane od nadgarstków aż po łokcie
- Czemu to robiłeś...?
- N-Nie ważne... - szepnąłem i przytuliłem się do niego uważając na ręce.
- Powinieneś czasem to ściągać... Żeby rany trochę pooddychały - powiedział i dotknął moich nadgarstków.
- Jesteś taki kruchutki... - dodał melancholijnie patrząc w moje oczy. Zarumieniłem się i odwróciłem głowę. Po chwili spokojnej rozmowy i uciekania od drażliwego tematu, Gwaloa namówił mnie, abym został na noc, spał z nim, w dodatku bez opatrunków. Przytuliliśmy się do siebie i zasnęliśmy.
CZYTASZ
Who is real omega?
RomanceDruga część Real Mate! Opowieść z perspektywy Leona, Trinita i Pnitry. Leon - dziecko szczęścia, wszystko mu się udaje, ma same dobre oceny, świetlaną przyszłość, kochanego mate. Trinit - przeciwieństwo bliźniaka, spotykają go same nieszczęścia, n...