Rozdział 2.

10 3 0
                                    


Zamek był w ogniu, wszędzie było słychać krzyki. Rozalie widziała jak ludzie uciekają. W środku zamku było pełno palących się ciał. W płomieniach Rozalie dostrzegła znajomą twarz...lecz zanim mogła zorientować się kto to usłyszała płacz dziecka. Domyśliła się że to był płacz Georga. Biegła z łzami w oczach przez płonące korytarze zamku. W końcu dotarła do pokoju w którym zobaczyła Georga był na ramionach jakiegoś mężczyzny w zbroi z ciemnego metalu. To nie była zbroja z jej królestwa. Kiedy spróbowała zabrać zapłakanego, małego księcia z ramion obcego, dwójka mężczyzn w ciemnych zbrojach chwyciła ją za ramiona. Dziewczyna szarpała się ile miała sił lecz nie mogła się wyrwać. Na jej oczach mężczyzna wyskoczył z dzieckiem z okna płonącej komnaty. Mężczyźni puścili ją. Rozalie natychmiast podbiegła do okna, zobaczyła że mężczyzna z Georgem wsiada na konia i ucieka. Gdy się obróciła komnata była cała w ogniu.

Rozalie?- Obudził ją głos Petera.-Wszystko dobrze?- Zapytał z troską. -T-tak..-Odpowiedziała dziewczyna.-Zejdź na śniadanie. Przygotowałem jajecznicę!- Rzekł z uśmiechem po czym zniknął. Dziewczyna rozmyślając o swoim śnie zeszła na dół. Zobaczyła talerz z jajecznicą. W kuchni unosił się piękny zapach. Kiedy dziewczyna zjadła poszła się przebrać. Chłopak czekał na nią przed domem.- W końcu zeszłaś!- Powiedział do niej Peter. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła. -Choć nauczę cię strzelać z łuku co?- Zaproponował trzymając łuk w dłoni.-To będzie ciekawe.-Odrzekła Rozalie.

Udali się do lasu blisko domu, było tam kilka tarcz do strzelania i kilka stojaków pełnych strzał. Chłopak pokazał dziewczynie łuk i wytłumaczył jak trzymać łuk. Dziewczyna nie mogła się skupić przez koszmar, który jej się śnił. Wzięła łuk i strzałę do rąk. Wyciągnęła prosto dłoń z łukiem, drugą ręką ustawiła strzałę i napięła cięciwę łuku. Ręka z strzałą ciągle jej drżała i nie mogła dobrze wycelować. Chłopak za chichotał -Śmieszy cię coś?- Rzekła dziewczyna. Chłopak stanął za nią i dał swoje dłonie na jej. Chłopak pomógł jej wycelować i puścił strzałę, strzała trafiła blisko środka tarczy. Dziewczyna zarumieniona nie wiedziała jak ma zareagować- Teraz spróbuj sama.-Powiedział i odszedł na bok przyglądając się dziewczynie. Dziewczyna strzeliła i trafiła w bok tarczy. Strzelali z łuku na przemian, podczas strzelania chłopak doradzał jej jak najlepiej trzymać łuk czy jak mocno naprężyć cięciwę.

Następnego dnia udali się na targ wioski. Chłopak oprowadzał ją po najlepszych stoiskach. Podczas obchodu stoisk do Petera podeszła jakaś dziewczyna. Była ona wysoka, miała niebieskie oczy i jasne włosy. -Hej Peter!-Przywitała się z nim uśmiechając się- Kto to?-Zapytała patrząc na Rozalie.- To Rozalie, przybyła tu z Królestwa Żelaznych Gór na kilka tygodni. Oprowadzam ją po naszej wiosce.- Odrzekł. -Miło cię poznać.-Powiedziała ze sztucznym uśmiechem Rozalie. -Co robi w Królestwie taka dziewczyna jak ty?-Zachichotała niebieskooka.-Ja... pracuję tam jako sprzątaczka.- Odpowiedziała Rozalie.-Julie..-Powiedział Peter patrząc srogo na dziewczynę.- Jestem Julie- Powiedziała dziewczyna patrząc z pogardą na Rozalie.-Peter, przyszłam tu po twoją pomoc!-Odrzekła Julie zwracając się do Petera. -O co chodzi?-Zapytał chłopak.-Mój brat wrzucił moją torbę na drzewo i nie mogę jej zdjąć!- Powiedziała, po czym wzięła chłopaka za rękę i zaczęła ciągnąć go w kierunku lasu. Rozalie nie wiedziała co dokładnie poczuła ale na pewno nie podobało się że jakaś obca dziewczyna ciągnie Petera za rękę, więc poszła za nimi. Julie i Peter zatrzymali się pod drzewem, miało około 4 metrów, torba wisiała na tyle wysoko aby nie dało się jej dosięgnąć z ziemi.- Nie umiem się wspinać...-Rzekł Peter.-Musisz spróbować! Ja nie mogę, jestem dziewczyną nie wspinam się po jakiś drzewach!-Powiedziała Julie. Rozalie popatrzyła na nią po czym podeszła do drzewa. -A ty co niby chcesz zrobić, co?!- Krzyknęła do niej dziewczyna. Rozalie zignorowała ją i chwyciła się za gałąź, już po chwili była przy torbie. Wzięła torbę do ręki i zeszła z drzewa.- Masz.- Powiedziała podając torbę niebieskookiej.-Hmph.. Też umiałabym ją ściągnąć..-Odpowiedziała wyrywając torbę z rąk Rozalie.-Nauczysz mnie wspinania się po drzewach Rozalie?-Zaśmiał się Peter. - Nie wiem czy ciebie da się czegoś nauczyć.-Odrzekła z uśmiechem Rozalie. Juli popatrzyła na dziewczynę chłodno, pożegnała się z Peterem i odeszła, prawdopodobnie do swojego domu. 



Historia RozalieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz