Smocze Urwisko

1.1K 93 13
                                    

Zabrałem ze sobą swoje bandaże. Okazało się ze nie wziąłem ze sobą żadnych ziółek, tylko książkę o nich. Mam nadzieję że mają w pobliżu zioła, pomyślałem i szybko wróciłem do smoka.

-Na myśl mi przyszło żeś uciekł, przepraszam za tak omylne stwierdzenie. Ah! Gdzie moje maniery jestem Nigreos. Może kiedyś powiem Ci coś więcej o mojej osobie.- powiedział kiedy ja powoli na niego wchodziłem. Kiedy się usadowiłem na tyle dobrze aby nie spaść Nigreos wzbił się w powietrze.

***

Lecieliśmy nad chmurami, które co jakiś czas znikały i tworzyły dziury przez które mogłem obserwować co się dzieje na dole. Prze chwilę widziałem wioskę wandali. Mimo odległości doskonale wiedziałem gdzie co się znajduję, wyłapując świątynie Wichury i dom Astrid, który znajdował się najbliżej tej świątyni.

-Panie Nigreos, mam pytanie. Czy wszystkie smoki w tym lesie potrafią mówić czy tylko niektóre?- zapytałem i oczyma wyobraźni widziałem jak smok robił oczy pełne zdziwienia.

-Nie wszystkie smoki potrafią mówić, skąd takie pytanie?- zapytał.

-Bo u nas w wiosce bóstwa mówią że smoki które nie mają wyznawców nie potrafią mówić i zmieniać się w ludzką formę...- powiedziałem, a ze strony smoka usłyszałem westchnięcie.

-To co ty nazywasz bóstwami, to takie same smoki jak ja czy inne, które są w tym borze. Dzięki temu że mają oni świątynie i wyznawców grono mają większą wszechmoc, jednak to tyle jeżeli o różnice pomiędzy nami.

Resztę drogi przebyliśmy śmieją się ze stereotypów, które się przyjmuję i u ludzi o smokach i u smoków o ludziach. Czyli paplanina o dzikich smokach jest tylko w połowie prawdziwa, pomyślałem. Ciekawi mnie od czego zależy to czy smok będzie przejawiał inteligencję, będę musiał potem się spytać Nigreosa. Moje planowania przerwało mi gwałtowne pikowanie Ponocnika. Już po chwili znajdowaliśmy się w Smoczym Urwisku. Jest to miejsce skąd, z tego co nam opowiadały, wywodzą się wszystkie bóstwa ale także i inne smoki. Gdzie bym tylko nie spojrzał były uskrzydlone jaszczurki, które przyglądały mi się z zaciekawieniem. Nigreos lekko pchnął mnie w stronę jakieś jaskini, posłusznie tam ruszyłem.

Po wejściu zauważyłem małego Śmiertnika Zębacza, którego skrzydło był nienaturalnie wygięte. Od tego widoku zabolała mnie ręka. Miałem już podejść ale zauważyłem, dorosłego przedstawiciela tego gatunku.

- Ut, ten młodzieniec chce pomóc twemu synowi, pozwól mu- powiedział  Nigreos, a zielono-fioletowy smok niezbyt chętnie się odsunął i powoli do mnie podszedł rzucając spojrzenie które jasno mówiło "Skrzywdź tego malucha, a wszyscy zobaczą twoje flaki na ścianach i podwórku". Przełknąłem ślinkę i powoli z bandażami w ręce podszedłem do małego Zębacza. Nie musiałem nie wiadomo jak znać się na medycynie, żeby zauważyć że smocze pisklę ma dość poważnie złamane i nadwyrężone skrzydło.

-Panie Nigreos, mógłby Pan przynieść tutaj w miarę prosty kij o długości pięciu... nie, sześciu metrów?- zapytałem, a po chwili usłyszałem jak Koszmar stąpa w stronę przeciwną do mnie. Kiedy kroki smoka ucichły, usłyszałem inne, które zbliżały się do mojej osoby. Już po chwili czułem jak lekki oddech smoka drażni moją zabandażowaną ranę.

-Wszystko będzie dobrze, tylko musisz mi pozwolić działać- powiedziałem, powoli aby nie wykonać zbyt nagłego ruchy, odwróciłem się do smoka. Zębacz przypatrywał mi się ,co jakiś czas głośniej wciągając powietrze. Smok jeszcze chwilę mi się przypatrywał.

-Jestem Ut, a ten maluch co tutaj leży to Blue. Został pokiereszowany przez kłusowników, którzy chcieli go złapać i sprzedać do wioski w pobliżu. Gdyby nie Nigreos, Blue mógłby już nie żyć.  Proszę Cię tylko o jedno, pomóż mu.

-Pomogę, ale może go to trochę zaboleć, złamanie boli jak nie wiem, znaczy wiem, już raz miałem złamaną nogę bo kilku osiłków z wioski postanowiło mnie pobić. Ale to osobna historia. 

-Czekaj, jesteś z wioski Wandali?- zapytał Ut.

-Jestem... znaczy byłem. Nie dawno mnie wyrzucono i przypadkiem trafiłem na świątynie niedaleko, a dzisiaj spotkałem Nigreosa.- powiedziałem na jednym oddechu.

-Powiedzmy że Ci ufam, a wiedz że moje zaufanie jest naprawdę trudne do zyskania, ale łatwe do stracenia.- powiedział z wyczuwalną powagą  w głosie, jednak niezręczną ciszę przerwał Nigreos wchodząc do jaskini z długim kijem, który położył mi centralnie pod nogami.

-Ut, wyjdź, żebyś tego młodzieńca nie stresował zbytnio i nawet niech Ci na myśl nie przychodzi atak na niego, wiedz że pójdę z tobą w szranki jeżeli to uczynisz- powiedział groźnie Koszmar i wyprowadził Zębacza na zewnątrz i stając w przejściu.

-To może być ciężkie ale muszę Ci pomóc młody- powiedziałem i zacząłem przykładać mu kij do skrzydła.

*** 

Po kilku godzinach męczarni i ugryzień udało mi się usztywnić skrzydło Blue. Byłem prawie cały pogryziony w szczególności na rękach i nogach. Byłem jednak zadowolony, bo niebiesko-fioletowy Zębacz wyglądał jakby był najszczęśliwszą istotą na świecie. Po chwili zauważył mnie i pierwsze co zrobił to mnie obwąchał a następnie wepchnął swoją małą główkę pod moją rękę. Instynktownie zacząłem go głaskać, a ten cicho mruczał i mocniej przytulał się do mojej ręki.

-O jak uroczo- usłyszałem i przestając głaskać Blue, co spotkało się z dziwnymi dźwiękami, które chyba miały wyrażać sprzeciw, odwróciłem się w stronę wejścia do jaskini widząc ogromnego Sentinela. Po raz pierwszy widzę tego smoka na żywo, wcześniej widziałem go tylko na kartach Księgi Smoków. Wyglądał jakby jego skórę pokrywały omszone kamienie, a z głowy wyrastało kilka potężnych rogów, które też wyglądały jak kamienie. Sentinel oznacza "strażnika" lub "gargulca". Druga nazwa wzięła się z tego, że kiedy stoją nieruchomo wyglądają jak stare pomniki, to też jest ich pseudo-umiejętnością, mają przypominać pomniki. Sentinele strzegą także porządku na innych wyspach w tym Vaneheim, tam zostały po raz pierwszy zaobserwowane. Koniec opowiastek, jak chcecie się czegoś więcej dowiedzieć, to szukajcie w Księdze Smoków.

-Dzień dobry jestem...- nie dane mi było dokończyć bo smok wciął mi się w zdanie.

-Wiem kim jesteś, całe Urwisko o Tobie mówi, za to ty nie wiesz kim ja jestem- powiedział i przez chwilę żadne z nas nic nie powiedziało- Serio, nie zapytasz? Proszę, zapytaj!

-Dobrze więc, kim jesteś?- zapytałem, a smok nagle się wyprostował i lekko rozłożył skrzydła.

-Jestem Kustos! Jestem najmłodszym Sentinelem w Smoczym Urwisku! Mimo młodego wieku zostałem mianowany Młodszym Zastępcą Pomocnika- mówiąc to skakał i normalnie tryskał radością a ja i Blue tylko się przyglądaliśmy jak to robi kontynuując swój monolog. Skończył go wtedy kiedy za wysoko skoczył i uderzył głową o sufit jaskini. Śmiertnik Zębacz spojrzał na mnie, ja na niego i bez słów ominęliśmy Sentinela i wyszliśmy z jaskini, a ja poinformowałem innego przedstawiciela tego gatunku że Kustos uderzył głową w sufit jaskini a w odpowiedzi dostałem "Kustos to już czwarty raz w ciągu tego dnia, a jest dopiero początek popołudnia".

-Widzę że Blue się lepiej miewa- powiedział Nigreos, obok którego stał Ut.

-Dziękuję za pomoc- mruknął Zębacz, lecz kiedy zobaczył Blue z usztywnionym skrzydłem od razu podziękował mi bardziej energicznie i entuzjastycznie.

-Panie Nigreos, może mnie Pan zabrać z powrotem do świątyni?- zapytałem.

Smocza Świątynia- Nocne Bóstwo| JWS FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz