Jakimś sposobem w piątkowe popołudnie przed imprezą charytatywną, Louis, Sophia, Alice i Aaron skończyli tłocząc się po pracy w naszym małym mieszkaniu. Jace zdecydował, że nie ma zamiaru nudzić się, kiedy ja będę bawić się na „wytwornym balu charytatywnym”, przez co musiałam szykować się z piątką najbliższych przyjaciół w pobliżu.
Alice i Sophia krzątały się wokół mnie, układając każdy kosmyk włosów i malując moje policzki różem, zupełnie jakbym była lalką, a ja starając się nie pacnąć ich po rękach, jęknęłam jedynie bezradnie. Po długich 45 minutach tortur obie uznały, że jestem gotowa na wyjście z Harrym Stylesem.
- Spójrz tylko, z włosami spiętymi w ten sposób, wyglądasz jakbyś była dojrzałą, dorosłą osobą, która zdaje sobie sprawę z tego, co robi z własnym życiem. - zachichotała Alice, zyskując figlarnego klapsa od Sophii.
- Proszę cię, Norah jest zupełnie dojrzała. - dogryzała Sophia. - To znaczy, spójrz na jej strój w tym momencie.
Kiedy zerknęłam na swoje ubranie, wszyscy wybuchnęli śmiechem, bowiem składały się na nie flanelowe spodnie od piżamy w owieczki i o kilka rozmiarów za duża koszulka Yankeesów.
- Mam dosyć waszej dwójki.
- Przecież ty nas kochasz.
- Taa. - westchnęłam. - Ale nie na tyle, żeby pozwolić ci dźgać moje oko szczoteczką od maskary. Wynocha. Idźcie napić się wina czy coś.
Sophia posłała mi mordercze spojrzenie.
- Ja jeszcze nie mogę, zapomniałaś?
- Mało istotne. Nalej sobie go do kubka niekapka, młoda.
Figlarnie wywróciła oczami i razem z Alice opuściła łazienkę, ostatecznie pozostawiając mnie samą, abym w chwili spokoju przygotowała się na wyjście. Włożyłam na siebie purpurową sukienkę, wybraną wcześniej przez Jace, czarne obcasy i weszłam do salonu.
Ktoś zagwizdał głośno.
- Czy ty wyszczotkowałaś włosy?
- Możliwe, że teraz pozbiera swoje życie do kupy.
- Dla ciebie mógłbym stać się hetero.
- Wolałam piżamę w owieczki.
Posłałam moim przyjaciołom złowrogie spojrzenie.
- Jeny, dziękuję wam za podnoszące na duchu komentarze i nieustanne wsparcie.
- Staramy się. - odrzekł Jace wzruszając ramionami. - Ale całkiem serio, wyglądasz nieziemsko. A tak w ogóle to w jakim celu jest ta impreza?
Podśmiewając się, opadłam na sofę, siadając w połowie na kolanach Louisa.
- Żebym tylko wiedziała. On po prostu na mnie nakrzyczał, że wychodzimy, więc teraz z uwagi na to, że chcę z nim iść jutro do klubu, muszę z nim tam pójść. Zawarliśmy kompromis.
Wszyscy wywrócili oczami słysząc warunki mojej popieprzonej relacji, zanim skupili się na Aaronie, opowiadającym historię o Victorii, która najwyraźniej miała złe źródła na dzisiejszym spotkaniu prasowym i nadal nie potrafiła się do tego przyznać.
Żartowaliśmy z niej i udawaliśmy, że wcale nie przeraża nas jako szefowa, kiedy Harry wszedł do salonu z rękami w kieszeniach i zaczesanymi do tyłu włosami. Miał na sobie czarne jeansy i marynarkę w tym samym kolorze, pod nią luźny, biały t-shirt, który nieco zwieszony, odsłaniał jego obojczyki.
Zaschło mi w ustach, kiedy tak się mi przyglądał, delikatnie rozchylając swoje wargi i zaczął.- Norah.
- Sam wpuściłeś się do środka?
CZYTASZ
Suit and Tie [PL]
FanfictionTłumaczenie opowiadania autorstwa xcalliex. Znajdziecie je również pod tym adresem: suit-and-tie-fanfiction.blogspot.com