to jest krótkie opowiadanko, 6-7 rozdziałów
- Co ty robisz? Wypełniasz tę kartkę od jakiejś godziny! - Lynn wyrwała pergamin swojej przyjaciółce, podnosząc ją jak najwyżej się dało, jednocześnie starając się tego zbytnio nie zmiąć. Zerknęła na dziwnie zapisany formularz, przeczuwając jakiś głupi żart ze strony Huncwotów, którzy w ciągu ostatnich tygodni siedzieli dziwnie cicho, zajmując się sobą i swoimi ukochanymi. Podświadomie przewróciła oczami na myśl o tej bandzie rozpuszczonych chłopców, którzy nie umieli upilnować rąk przy sobie i nawet teraz, gdy każdy z nich już osiągnął pełnoletność, dalej zachowywali się niczym pięcioletnie dzieci. Puchonka pisnęła cicho, starając się wyrwać papier z rąk wyższej dziewczyny, ale po paru chwilach podskakiwania, dała sobie spokój. I tak prędzej czy później treść tego konkursu dotarłaby do Travers, która była jedną z najpopularniejszych dziewczyn w Hogwarcie, a skoro tak było, jej wiedza na temat wszystkiego, co się działo w tych murach, była naprawdę wielka. Zresztą, nie tylko na temat szkoły, w końcu już od ponad czterdziestu lat jej dziadek pracował w ministerstwie, jako szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. - "Konkurs dla wszystkich wolnych dziewczyn (ale jeśli chcesz zmienić chłopaka, też możesz spróbować, czemu nie?!). Wygraj randkę z Remusem Lupinem!", co? Serio? Annie, naprawdę musisz zniżać się do takiego poziomu? Nie możesz po prostu do niego zagadać na którejś lekcji i po prostu umówić się na którąś sobotę? Znając tych frajerów, nawet nie musi to być dzień wyjścia do Hogsmeade, bo oni znają miliard wyjść z zamku i nikt was nie złapie. - Wzruszyła ramionami, opuszczając dłoń niżej i zerkając na mały tłumek, który powoli robił się pod klasą. Dziękowała w duchu, że dzisiaj większość lekcji mają z Hufflepuff, bo gdyby zobaczyli ją dzisiaj Huncwoci, na pewno wyśmialiby ją. Niecodziennie zdarzało się, że Lynn Travers wyglądała jak śmierć na wakacjach, ale dzisiaj nie wyspała się i od samego dnia bolała ją głowa.
- Myślałam, że będziesz mnie krytykować za to, że chcę coś zaczynać akurat z Lupinem - powiedziała zdziwiona Annie, zbierając swoje rude, kręcone włosy na ramionach i opierając się o ścianę tuż obok klasy zaklęć. Spojrzała przenikliwie na Lynn, która nie wyglądała na chorą, jedynie markotną i przygaszoną, ale jej najlepsza przyjaciółka doskonale znała powód takiego samopoczucia. Wczorajsza ostra kłótnia z Arielem była rano tematem plotek przy każdym stole w Wielkiej Sali. Do tej pory wszyscy uznawali ich za najpiękniejszą i najlepiej dobraną parę w szkole, jednak wczoraj gwałtownie rozstali się, robiąc wojnę na cały Pokój Wspólny. Padło wtedy wiele nieprzyjemnych słów, ale ostatecznie Travers ściszyła głos, mówiąc, że jest już tym wszystkim zmęczona i chce się rozstać w spokoju po niemalże połowie dekady bycia ze sobą. Wtedy siódmoklasista się na nią rzucił, powalając ją na podłogę. Oczywiście w jej obronie natychmiast stanęła z piątka chłopaków, ale mleko się wylało - nie mogła wyrzucić z głowy wszystkiego, co się wtedy stało. Może przez to coś się przestawiło w jej głowie? Przecież nie mogła w chwilę zmienić tak szczerej i gorącej nienawiści, którą do nich żywiła już od pierwszej klasy, a zwłaszcza do Syriusza Blacka. Kiedyś, bardzo dawno temu, byli najlepszymi przyjaciółmi na świecie, ale gdy chłopak trafił do Gryffindoru, zmienił się kompletnie, ignorując dziewczynę na każdym polu, nawet mimo wielu prób podjęcia dialogu z jej strony. - On jest taki przystojny, a ja? Ani śliczna, ani popularna, muszę więc chwycić się brzytwy. Zresztą, napisali, że spośród wszystkich zgłoszeń, to właśnie Remus będzie wybierał zwyciężczynię. Na początku dziesięć dziewczyn, z czego z każdą z nich spędzi pięć minut, a później z ostateczną wybranką umówi się na wypad do Hogsmeade.
- Pierwsze to ty się dowiedz, czy on w ogóle o tym wie - prychnęła cicho Lynn, przeglądając na szybko tekst. Na początku nie było nic dziwnego: imię, nazwisko, klasa, dom, pytanie o zainteresowania i hobby, nawet o stosunek co do niektórych lekcji wydawały się w porządku, dopiero później zaczynały się te sprośne, na które nigdy w życiu nie chciałaby odpowiadać. Skrzywiła się, wciskając pergamin swojej przyjaciółce, nie chcąc wiedzieć co tym debilom siedzi w głowie, że wprost potrafią spytać o takie rzeczy. - Obrzydliwe! Mam nadzieję, że nie odpowiadałaś na to zbyt szczegółowo.
- Właściwie to całkiem się rozpisałam. On może mieć dziewczyn na pęczki, pewnie lubi te śmiałe i odważne - zaśmiała się Annie, dopisując coś na samym końcu, po czym pergamin zniknął z lekkim trzaskiem. Lynn zdegustowana pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć w naiwność przyjaciółki. Równie dobrze Lupin mógł wcale nie wiedzieć o tym konkursie, a ona tymi opisami sprawiła tylko, że jego napaleni koledzy będą się ślinić. Ale to była jej sprawa, co komu mówiła na swój temat. Zwłaszcza, że formularz prawdopodobnie był rozdawany wszystkim dziewczynom, które nie są w Slytherinie. I to tym z piątych, szóstych i siódmych klas, bo gdyby "dziewczyna Lupina" była młodsza, McGonagall prawdopodobnie urwałaby mu łeb. - A może spróbujesz? Mam gdzieś drugi taki, bo jedna z moich koleżanek ma chłopaka i uznała to za głupotę. Możesz spróbować tym dopiec Arielowi. On na pewno zzielenieje ze złości, gdy zobaczy, że przerzuciłaś się na "parszywego Gryfona".
- Czy ty przypadkiem nie wychwalałaś go przed chwilą pod niebiosa? - Ślizgonka uniosła do góry brew, wyjmując z kieszeni lusterko. Wyglądała naprawdę źle, jej oczy były spuchnięte i sine, a jej skóra wyglądała blado i niezdrowo. Rzuciła kilka zaklęć maskujących na siebie, po czym przejechała usta błyszczykiem, będąc całkiem zadowolona z efektu. Nikt nie musiał wiedzieć, że niedbały kok jest tak naprawdę efektem zaspania, gdy nad ranem ledwo żywa zasnęła, a później omal nie spóźniła się na pierwszą lekcję. Ariel pewnie śmiał się z niej teraz po cichu, bo wyglądał dobrze, aż za dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że dziewczyna z nim zerwała. Może to było jednak lepsze dla niego, a nie dla niej? W czasie ich związku miewali lepsze i gorsze momenty, z czego w ostatnim czasie tych drugich było znacznie więcej, dlatego przy okazji pierwszej publicznej (i tysiącu niewidocznych dla innych Ślizgonów) kłótni, postanowiła to zakończyć.
- Tak, to byłoby miłe być z Remusem, chodzić na randki i pozwalać mu dbać o siebie. Bierz jednak pod uwagę, że nie każdy ma takie szczęście jak ty! Od tamtych wakacji jestem zaręczona z jakimś bucem, którego jeszcze na oczy nie widziałam! - Westchnięcie Annie było głośne, a ona pokręciła zdenerwowana głową. Była drugim dzieckiem w swojej rodzinie, musiała więc słuchać się rodziców, jeśli chodzi o zamążpójście. Jej ślizgońska przyjaciółka była za to szósta i ostatnia, przez co miała tak wiele luzu, jak tylko się dało w czystokrwistej rodzinie. To nie było uczciwe, chociaż wydawać by się mogło, że państwo Travers nie wtykali nosa w sprawy córki, bo jej małżeństwo z Arielem Ollivanderem bardzo im pasowało. Ciekawa była, jakby zareagowali na fakt, że pięcioletni związek zmarnował się z powodu jakiejś jednorazowej kłótni. - Nie krępuj się więc, jeśli tylko chcesz. - Machnęła dłonią, jakby to faktycznie nie było nic ważnego, po czym obie weszły do klasy, siadając w jednej ławce. Tuż przed nimi usiadła Shally Cooper, czarownica półkrwi, druga najpopularniejsza dziewczyna na roku. Obok niej usiadł nie kto inny, jak Ariel i puścił oczko do swojej byłej dziewczyny, która natychmiast zagotowała się z wściekłości.
- Daj mi ten papier - warknęła cicho. Annie z rozbawioną miną podała jej formularz, przyglądając się, jak ta kreśli coś na nim energicznie. Gdy skończyła, odsapnęła głęboko, patrząc na znikający pergamin. - Jeszcze mnie frajer pożałuje!
- Ta, to pewne. - Jęknęła cierpiętniczo Puchonka. - Nie jestem tylko pewna który.
CZYTASZ
Meeting with Werewolf • Remus Lupin
FanfictionPrzyjaciele patrzyli na niezadowoloną minę Remusa, gdy kolejny raz odwoływali przyjacielskie spotkanie z powodu swoich dziewczyn, które nalegały na to, aby spędzali jak najwięcej czasu w ich towarzystwie. Westchnęli cicho, klepiąc go po ramieniu i z...