Na środku dormitorium siedziała trójka chłopaków, a pomiędzy nimi znajdowało się bardzo dużo różnego rodzaju kartek, głównie zapisanych od dołu do góry danymi na temat poszczególnych kandydatek, które chciały wziąć udział w konkursie. Remus westchnął cicho, gdy Syriusz skrzywił się, przeglądając jeden z dość obrzydliwych formularzy. Nie dość, że osoba pisząca go, wplotła w niego mnóstwo obrzydliwych podtekstów, to jeszcze była cztery lata młodsza, co nikomu by się szczególnie nie spodobało. Zwłaszcza McGonagall, która dwa lata wcześniej ostrzegła ich, że jeśli będą dokuczać lub podrywać o wiele młodszych uczniów, dołoży wszelkich starań, aby ich wyrzucono. Do końca roku nie zostało wiele, powinni wytrwać więc bez problemu w tej obietnicy. Black zmarszczył papier, wrzucając go do dużego kosza, który był już niemal w całości zapełniony. Chłopaki powoli traciły nadzieję, że wśród tego stosu znajdą chociaż jedną kandydatkę, która nawet w połowie dorasta do pięt dziewczynie, która już od kilku lat podobała się Remusowi, a z którą nie mógł być, bo miała chłopaka.
- Ta wydaje się miła - powiedział cicho Glizdogon, odkładając pergamin na kupkę tych, które miały znaleźć się w finałowej dziesiątce. Było ich niby dopiero pięć, ale ostatecznie nikt i tak nie podliczy tego, ile ich dokładnie będzie. Syriusz oparł się o skrzynię, przecierając zmęczoną twarz dłońmi i wyjąc głośno, nie mogąc już znieść tego wszystkiego. Musiał jednak doprowadzić to do końca, bo był to głównie jego pomysł. Peter pomagał trochę przy formularzach, James zaczarował je tak, by po wypełnieniu wszystkich rubryk, te pojawiały się tutaj, a Remus był od rozstrzygnięcia konkursu.
- Peter, ile razy mam ci powtarzać, że szukamy dziewczyny dla Remiego? Przypominam ci, że jego ideał kobiety jest wredną suką, więc zgnieć ten pergamin i wyrzuć go do kosza, dobra? - Lupin zaśmiał się rozbawiony, biorąc do ręki kolejny pergamin. Pettingrew szybko wykonał polecenie Syriusza, w ten sam sposób traktując jeszcze pięć innych, które odłożył tylko ze względu na to, że dziewczyny wydawały się urocze, bądź miłe. Black jednak miał rację. Do tej pory Lunatyk zainteresował się tylko jedną dziewczyną w szkole, która właściwie nie miała prawa pojawić się w tym stosie pergaminów. Ślizgonka, śliczna, mądra, zabawna i nienawidząca Huncwotów. - Właściwie to czemu ty po prostu nie odbijesz jej Arielowi? Przecież to frajer, który ją zdradza na lewo i prawo. Wystarczyłoby przyłapać go na gorącym uczynku, później taktyka na wrażliwe ramię, w które można się wypłakać i na pewno jest twoja.
- Zdradził ją mnóstwo razy, zawsze albo przymykała na to oko bez żadnego komentarza, albo wybaczała mu wszystko bez mrugnięcia okiem. - Pokój pogrążył się w ciszy, którą przerywał tylko szelest kartek. Syriusz odwrócił się do nich plecami, żeby nie było widać, jak niewidocznie zaciska zęby z wściekłości. Nawet jeśli nie chciał się przyjaźnić już z Lynn, bo ta przypominała mu wszystko, co przeżył, gdy był jeszcze chwalony i kochany w domu, to jednak gdzieś na dnie serca uznawał ją za przyjaciółkę. Denerwowało go to, że ktoś taki jak Ariel tak bardzo zniszczył tą wesołą, szczęśliwą duszę, którą na pewno była, gdy zaczynali Hogwart. Peter westchnął przeciągle, zastanawiając się jedynie nad powodami, dla których Travers dawała sobą tak pomiatać. Bo coś musiało się za tym kryć, prawda? A Remus patrzył już tylko w kolejne pergaminy, czując się bezsilny jak nigdy wcześniej. Nie mógł zainterweniować, to byłoby dziwne, gdyby nagle wtrącał się w życie zupełnie mu obcej dziewczyny, która jednak zawsze przyciągała jego wzrok na korytarzach, a jej zapach był czymś najcudowniejszym na świecie. - Zresztą, nawet jeśli mógłbym to zrobić, to trochę za późno na ten plan, wiecie? Nie dość, że mamy konkurs do rozstrzygnięcia, to w pół roku łatwiej byłoby mi rozkochać w sobie smoczycę, niż Lynn Travers. Po prostu o niej zapomnijmy, a skupmy się na tym, co jest przed nami, w porządku? - Lupin uśmiechnął się miło, po czym dwójka jego przyjaciół z nowym zapałem wróciła do pracy. Po kolejnej godzinie, Peter złapał za jedną z ostatnich kartek, markotniejąc. Została im ostatnia kandydatka do wyboru, liczył na to, że gdy już ją znajdą, cała reszta zgłoszeń pójdzie do kosza.
- A to? To chyba jakiś żart! - Peter podał Lupinowi formularz, a ten spojrzał na niego z zaciekawieniem. Kandydatka nie podała imienia, nazwiska, ani swojego domu, za to widział 18 wpisaną w małe kółko. Zerknął niżej. Lubiła długie spacery w nocy, patrzenie na mecze Quidditcha, grać w planszówki i skrzacie wino. Jako zainteresowania podała naukę transmutacji, spędzanie czasu z przyjaciółką i odpoczynek w Pokoju Wspólnym. To wszystko brzmiało aż za dobrze, żeby było prawdziwe. Zjechał w dół, na stosunek do przedmiotów szkolnych: lubiła jedynie OPCM, zaklęcia i transmutację, reszta była jej obojętna, poza eliksirami, za którymi nie przepadała. Zatem był w dziewięćdziesięciu procentach pewien, że nie była to Ślizgonka. Żadne z nich nie odważyłoby się powiedzieć, ze nie lubi lekcji u Slughorna. - Remus, czy chcesz ją zakwalifikować do dziesiątki? - Nieświadomie kiwnął głową, gdy dotarł do informacji o tym, że dziewczyna jest po dłuższym związku i mimo bólu, który w sobie nosi, chce spróbować czegoś nowego. Przewrócił oczami, gdy zauważył, że szczątkowo odpowiedziała nawet na te zboczone pytania Syriusza. Były spięte klamrą, a na boku strony napisane było "Przepraszam, nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania, nie mam doświadczenia". To wszystko, tak niewinne, a zarazem z charakterem, sprawiło, że chciał się z nią umówić już następnego dnia. Odetchnął głęboko, gdy na samym dole był dopisek, aby skontaktować się z nią przez sowę, która znajduje się w Sowiarni i reaguje na imię Randolf.
- To skończone, idę poinformować te dziewczyny gdzie i o której mają się pojawić, by miały tą pięciominutową randkę. Oraz zanieść informację tej sowie. A wy tu posprzątajcie, co? Mamy tu niezły bałagan przez te wszystkie papiery. - Syriusz wstał, chcąc wyjść z pomieszczenia. Pociągnął za klamkę, otwierając drzwi i boleśnie uderzając się czołem z James'em, który widocznie chciał wbiec do pokoju. Opadli na ziemię, śmiejąc się głośno, na zmianę jęcząc z bólu, ale po chwili Potter zerwał się i spoważniał. Oddychał głęboko, opierając się o ścianę i z niewiadomego powodu cieszył twarz o wiele za mocno, niż chciałoby się w poniedziałkowe popołudnie. - Lily dała ci w końcu, że jesteś taki zadowolony z życia? - prychnął Syriusz, siadając na podłodze i masując swoje czoło.
- Lepiej! - krzyknął, energicznie dopadając do Remusa i potrząsając nim kilkukrotnie. - Lynn Travers zerwała wczoraj z Arielem, to pewne! Zrobiła to na oczach praktycznie całego Slytherinu! - Peter pisnął zaskoczony, usta Blacka ułożyły się w sporej wielkości "O", a Lunatyk dał dalej sobą potrząsać, widocznie nie potrafiąc wyjść z nagłego szoku, który dopadł go po piorunującej informacji, którą przyniósł ze sobą James.
- O cholerka, to się porobiło... - mruknął tylko Peter, licząc na to, że jego przyjaciel nie zwariuje po dzisiejszym dniu.
CZYTASZ
Meeting with Werewolf • Remus Lupin
FanfictionPrzyjaciele patrzyli na niezadowoloną minę Remusa, gdy kolejny raz odwoływali przyjacielskie spotkanie z powodu swoich dziewczyn, które nalegały na to, aby spędzali jak najwięcej czasu w ich towarzystwie. Westchnęli cicho, klepiąc go po ramieniu i z...