- Naprawdę?! - zaśmiała się z jego opowieści, popijając ciemne piwo. Jej kufel był już prawie pusty, ale czuła zbawienny wpływ procentów na swój organizm. Rozluźniła się na tyle, by już bez żadnych przeszkód prowadzić pogawędkę z Remusem, który zdecydowanie bardziej wolał poprzestać na kremowym. Poza opowieściami o ich kawałach, bardzo szybko streścił jej swoje dzieciństwo, ale nie naciskała - widać było po nim, że niezbyt lubił o tym rozmawiać. Ona z kolei opowiedziała mu trochę o swoim rodzeństwie, które było o wiele dziwaczniejszą ekipą niż Huncwoci, ale w odróżnieniu od tych drugich, kochała ich siostrzaną miłością. Uśmiechnęła się, czując gorąco na twarzy, a także jego wzrok na sobie. Przez prawie cały dzień nie odstępował jej na krok, często pytał czy nie jest jej przypadkiem chłodno, patrzył jej w oczy, gdy mówiła, a także pilnował, aby nie zniknęła mu w tłumie. Ona odpowiadała na takie rzeczy podobnie, powoli zaczynając czuć te same motylki, które już od wielu lat nie pojawiły się u niej. Gryfon w porównaniu z Arielem był jak anioł, który właśnie zstąpił na ziemię. I coś w jego wzroku mówiło jej, że przenigdy nie zdradziłby nikogo. - Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to wy! Powinnam chyba wam podziękować, byłam zupełnie nieprzygotowana na ten test i gdybym go oblała, miałabym cały rok do nadrabiania. A tak nienawidzę eliksirów! - Ich "randka" przebiegała bardzo spokojnie. Na początku poszli do Miodowego Królestwa, gdy wszystkie dzieciaki nie zdążyły tam jeszcze trafić. Ona kupiła tylko kilka paczek miętowych cukierków, z kolei on nakupił całą torbę słodkości, tłumacząc się szybko, że w ich dormitorium bardzo szybko znikają, a James i Syriusz mają dzisiaj szlaban. Uśmiechnęła się tylko, dobierając szybko kilka rzeczy na ślepo, by nie poczuł się źle. Później nieśmiało zaproponował Puddifoot, ale skrytykowała jego wybór, twierdząc, że jest tam za różowo. Na początku pożałowała swojej decyzji, ale gdy zobaczyła ulgę na jego twarzy, sama nią odetchnęła. Nie chciała zrobić czegoś źle na "ich pierwszej randce". Po tym poszli na mały spacer, ale gdy zaczął wiać wiatr, schowali się w Trzech Miotłach i byli tu aż do teraz.
- Nie ma sprawy - odparł beztrosko, kończąc swój napój. Wyglądał bardzo przystojnie w rozczochranych włosach, z lekko zarysowaną szczęką i cudownie wygiętymi w uśmiechu ustami. Nigdy chyba nie miała okazji oglądać go takim. Zwykle ich "rozmowy" były tak naprawdę wielkimi kłótniami, gdy ona usiłowała wybić im z głowy kolejny żart, za który mogli polecieć jej ukochani Ślizgoni. Plus z jakiegoś powodu Lupin nie za bardzo lubił się z Arielem, to nie pomagało w utrzymywaniu pokojowych relacji. - Możemy się jeszcze przejść w jedno miejsce? Chciałbym zdążyć, zanim będziemy musieli wracać. - Wstał, zabierając jej kufel i kierując się w stronę baru. Zabrała torebkę, w której już od paru godzin leżały ich zakupy, po czym wyszła przed pub. Gryfon zjawił się dosłownie chwilkę później, przy czym dziwnie naturalnym był dla niej fakt, że ujął lekko jej dłoń, gdy ruszyli w drogę. Idąc pół kroku za nim, uśmiechnęła się czule, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie pomiędzy nimi działo. To wszystko miało swój własny, niezwykle szybki bieg, ale zamierzała z nim popłynąć. Tak długo, jak chłopak będzie właśnie taki, mogła pozwolić sobie utonąć w tej relacji.
- Gdzie idziemy? - spytała zaciekawiona, wyrównując z nim krok. Objął ją ramieniem, nosem wskazując Wrzeszczącą Chatę, której dach malował się przed nimi. - Czemu?
- Wejdziemy do środka. Jest tam trochę bałagan, ale tak właściwie to całkiem niezłe miejsce. - Rozbawiona kiwnęła głową, a on uśmiechnął się lekko, mocniej przyciągając ją do siebie. Gdy szła tak tuż obok niego, wydawało mu się, że mógłby przenosić góry. Była idealniejsza, niż mogłoby się wydawać - życie nauczyło ją ostrzejszego podejścia, ale gdzieś w głębi duszy skrywała swoją kochaną i uroczą stronę, co tłumaczyłoby fakt, że wszyscy poza Gryfonami ją uwielbiali. I była naprawdę piękna. Nawet jeśli nie chciał tego przyznać na głos, zielony to był jej kolor. Ciekawiło go, jak wyglądałaby w czerwieni i złocie. - Dodatkowo powiedziałaś, że dla mnie wytrzymasz z chłopakami, więc... Czas sprawdzić wartość twoich słów. - Mruknęła tylko coś pod nosem, układając ramię na jego krzyżach i łapiąc go lekko za bok. Skoro i tak miało to kiedyś nadejść, lepiej wcześniej niż później.
Weszli na teren domu przez wyrwę w płocie, po czym przez jedno z wybitych okien do środka. Remus trochę ją podsadził, aby nie poraniła się o szkło, które jeszcze wystawało z ramy. Salon wyglądał na totalnie zrujnowany. W kącie stała kanapa z rozerwanym obiciem, a na ziemi leżały jakieś drewniane szczątki mebli. Wydawało jej się też, że widzi ślady sierści. Korytarz nie wyglądał o wiele lepiej. Zerknęła tam tylko na chwilę, bo drzwi do pomieszczenia, w którym byli, zostały przez chłopaka zamknięte. Podszedł do niej, delikatnie ujmując jej dłonie. Żyrandol zachwiał się im nad głowami, a na górze dało się słyszeć mocne kroki. Podłoga zatrzeszczała, a on uśmiechnął się lekko.
- Dasz radę? - spytał szczerze, a ona kiwnęła lekko głową, zbierając w sobie całe pozytywne nastawienie. Cieszyła się, że była lekko pijana - dzięki temu będzie albo absolutnie wyluzowana, albo sprawi, że całe to spotkanie będzie jedną, wielką katastrofą. - Cieszę się, że jesteś tu ze mną. Kiedy zobaczyłem cię w holu, myślałem, że to będzie najgorsze spotkanie w moim życiu. Okazało się, że jest najlepsze i... Chciałem, żebyś wiedziała, że śledzę cię wzrokiem już od kilku miesięcy. Jesteś właściwie jedyną dziewczyną w Hogwarcie, którą kiedykolwiek miałem ochotę poznać. Zanim pójdziemy tam na górę... - Odetchnął głęboko, a jego wzrok rozbiegł się po całym salonie. Gdy skupił się na niej, uznała, że nie tylko dla niego ten cały dzień był po prostu wspaniały. Ona także bawiła się świetnie. Czuła się chciana i lubiana, a dziwna czułość w gestach Lupina sprawiała, że rozpływała się coraz bardziej. A te nieznośne motyle tylko przyśpieszały ten proces.
Poczuła dłoń na swoim policzku. Jego palce były zimne, ale zamknęła oczy, chcąc rozkoszować się tą chwilą jeszcze bardziej. Zapomniała o Arielu, Annie, o szkole i problemach związanych z wyborem przyszłego zawodu. Wystarczyła jej pewność, że Remus zostanie w jej życiu na dłużej.
- Naprawdę jesteś cudowną dziewczyną - szepnął cicho, całując ją lekko w czoło. Po tym geście ich dłonie rozłączyły się, a on otworzył przed nią drzwi. Wrzeszcząca Chata stała przed nią otworem.
CZYTASZ
Meeting with Werewolf • Remus Lupin
FanfictionPrzyjaciele patrzyli na niezadowoloną minę Remusa, gdy kolejny raz odwoływali przyjacielskie spotkanie z powodu swoich dziewczyn, które nalegały na to, aby spędzali jak najwięcej czasu w ich towarzystwie. Westchnęli cicho, klepiąc go po ramieniu i z...