𝐃𝐑𝐀𝐑𝐑𝐘

1K 46 15
                                    

Bitwa o Hogwart. Wszyscy zebrali się przed szkołą widząc zbliżającego się Voldemorta i jego zwolenników.
Draco zauważył bezwładne ciało, które niósł Hagrid. Bał się, że jego myśli na temat tego kto to się spełnią.

-Harry Potter nie żyje! - krzyknął z satysfakcją Voldemort.

Malfoy poczuł, że jego serce pęka. Nie zdążył mu powiedzieć. Harry już nigdy się nie dowie jak bardzo to kocha. Wiedział, że jego uczucie pewnie nie zostało by odwzajemnione ale i tak chciał mu je wyznać. Niestety spóźnił się. Jak zwykle wszytko idzie nie po jego myśli. Ale postanowił, że dla Harry'ego będzie walczył do końca. Po stronie Hogwartu.
Słyszał odgłosy protesty, żalu wszystkich z jasnej strony i przemówienie Longbottom'a, lecz jakoś specjalnie do niego nie dotarły. On myślał tylko o Harry'm.

-Draco chodź do nas - szepnął Lucjusz ale on nie ruszył się z miejsca.
-Synu chodź tutaj - powiedziała już głośniej Narcyza. On dalej stał bez ruchu.
- Nie - powiedział pewnym głosem Dracon - Będę walczył po właściwej stronie.

Rodzice nic mu nie odpowiedzieli, Lucjusz był wyraźne zły, bał się kary Czarnego Pana. Po twarzy Narcyzy zaś przemknał lekki uśmiech, a oczach było widać szczęście i dumę, nigdy nie chciała by jej syn był śmiercożercą.
Nagle wszyscy usłyszeli jakiś szelest i głuchy upadek. Spojrzeli w tamtą stronę. Harry Potter jednak żyje. Ulga jasnej strony, jak złość i zdziwienie ciemnej było wręcz namacalne.
Draco poczuł ogarniajcie go szczęście. Musi mu powiedzieć.

- Potter! - krzyknął. Nie usłyszał - Potter! - wrzasnął. Dalej nie słyszał, Za to pobiegł gdzieś uciekając przed Voldemortem.

Czemu on ucieka, zamiast walczyć - zastanawiał się Draco - pewnie nie ma różdżki.

(Dop. Aut. Trochę zmieniłam i Draco ma swoją różdżkię, a Harry nie ma żadnej)

Pobiegł zanim. Da mu swoją, tylko musi go znaleźć. Pędził ile sił w nogach po wielkich i rozległych korytarzach Hogwartu.

Gdzie on jest? - myślał gorączkowo.

Skręcił w lewo i usłyszał krzyk:

-Avada Kedavra

To napewno głos Voldemorta. Pobiegł w tamtą stronę. Zobaczył Harry'ego chowającego się za filarem. Podszedł szybko.

- Potter - szepnął. Wybraniec obrocił się w jego stronę i zrobił zdziwioną minę.
- Co chcesz Malfoy? - spytał nerwowo - Nie mam teraz czasu.
- Tak wiem ale muszę ci coś dać, trzymaj - wcisnął mu w dłoń swoją różdżkę - weź ją i wygraj te wojnę.
- Merlinie, dziękuję Draco - uśmiechnął się niepewnie - muszę z Tobą później pogadać.

Malfoy kiwnął tylko głowa. Zielonooki uśmiechnął się już pewniej i pobiegł w sobie znanym kierunku. Obydwoje nie zwrócili uwagi, że blondyn został nazwany po imieniu.

《《》》

Voldemort nie żyje. Wielka ulga zalała wszystkich w Hogwarcie. Dracon był szczęśliwy. Mimo iż wiedział, że jego rodzice najpewniej trafia do Azkabanu. I on sam może do niego trafić, był szczęśliwy.
Harry żył i to było dla niego najważniejsze. Pamiętał słowa ciemnowłosego, że muszą porozmawiać, więc właśnie to szukał.
W końcu go zobaczył. Szedł razem że swoimi przyjaciółmi. Harry także go zauważył. Powiedział coś do nich i podbiegł do szarookiego.

- Chciałeś porozmawiać, Potter - rzucił niby od niechcenia.
- Tak, chodźmy w jakieś ciche miejsce - mruknął wybraniec.

Tak, więc zrobili. Poszli na oczyszczonego już ze zwłok błonia. Przez dłuższy czas szli w ciszy. Oboje musieli poukładać byli. Dracon chciał mu wyznać swoje uczucia, miał gdzieś, czy Harry go odrzuci. Najwyżej będzie miał załamane serce nie chce już udawać tej nienawiści.
Nie wiedział, że idący obok chłopak ma podobne myśli, tylko nie był taki pewny swojej decyzji.

- To co chciałeś mi powiedzieć? - Spytał zirytowany ciszą między nimi blondyn.
- Och, to nie takie łatwe Malfoy - mruknął wybraniec.
- Jeśli Cię to pocieszy, też chce ci coś wyznać - rzucił Draco.
- To może ty zaczniesz? - zapytał niepewnie Harry.
- Eh, no dobrze ale to dłuższa historia - westchnął szarooki - Właściwie to zaczęło się kiedy rodzice odpowiedzieli mi o chłopcu, który pokonał strasznego czarnoksieżnika. Bardzo chciałem się poznać i gdy odrzuciłeś moją przyjaźń na pierwszym roku poczułem się urażony. Zawsze uważałem sie za tego lepszego bo jestem czystej krwi, więc nie rozumiałem co zrobiłem źle. Do początku 5 roku była tylko nienawiść skierowana do Ciebie. Ale potem jakoś samo przeszło. Coraz bardziej chciałem Cię poznać i się do Ciebie zbliżyć, tak jakby moja fascynacja Tobą z dzieciństwa wróciła - tu zrobił przerwę i spojrzał na Harry'ego był ewidentnie zdziwiony ale też zaintrygowany - z biegiem czasu zacząłem odczuwać do Ciebie jakaś sympatię. Gdy na 6 roku dołączyłem do Czarnego Pana i otrzymałem zadanie wiedziałem, że się dowiesz. Po tej bitwie w łazience czułem się źle. Nie powinienem Ci atakować. Teraz jak tak myślę, lepiej by było gdybym ci powiedział co mi leży za sercu ale zbyt się bałem. Kiedy nie pojawiłeś się na 7 roku, cały czas chodziłem zestresowany, nikt nie wiedział co się z Tobą dzieje, a Voldemort szalał. Gdy tylko ktoś wymawiał twoje imię słuchałem uważnie. Wtedy nie wiedziałem czemu, ale czułem taką dziwną troskę o Ciebie. Zrozumiałem swoje na uczucia, dopiero gdy pojawiłeś się u mnie w domu. Bałem się. Wiedziałem, że jeśli powiem, że to Ty, zabija Cię. Dlatego zkłamałem. I nawet nie wiesz jak cholernie się cieszę, że żyjesz, że zabiłeś tego potwora i teraz wszyscy mogą żyć w spokoju. Przynajmniej ci z jasnej strony, bo mi grozi Azkaban, więc nawet jeśli mnie zabiorą to chce, żebyś wiedział Harry, że Cię kocham. Wiem, że pewnie uznasz to za jakiś żart, a nawet jeśli mi uwierzysz to nie odwzajemnisz tego. Rozumiem, po tylu latach wyzwisk i kłótni. Kocham Cię. To ci chciałem powiedzieć - pod koniec Blondyn już szepnął, poczuł taką lekkość, w końcu mu powiedział. Podniósł wzrok na Zielonookiego jego twarz wyrażała czysty szok. Malfoy domyślił się co to znaczy. Jednostronna miłość. Trudno. Wstał i bez słowa zaczął iść w stronę zamku, gdy usłyszał wołanie.

-Malfoy, Draco poczekaj chwilę!- krzyczał zanim Harry.

Zatrzymał się, obrócił przodem do wybrańca i zanim zdążył powiedzieć chociaż słowo poczuł, że ktoś to przytula. Chwilę stał bezruchu, po czym otrzasnął się i wtulił w ukochaną osobę. Stali tak przez kilka minut przytuleni do siebie, czując swoje przyspieszone bicie serca.
Gdy odsunęli się od siebie, spojrzeli sobie głęboko w oczy. Ich twarze zaczęły się do siebie przysuwać, aż po chwili nie zostało między nimi przestrzeni, a ich usta złączyły się w pocałunku. Draco wplątał dłonie we włosy Harry'ego, a zielonooki położył mu ręce na plecach. I tak stali na błoniach całkowicie zatraceni w sobie.
Harry także kochał blondyna, ale bał się tych uczuć, myślał że gdy je wyzna zostanie wyśmiany. Nie spodziewał się, że Draco też coś do niego czuje. Ten pocałunek był dowodem ich uczuć. Obydwoje byli szczęśliwi. Gdy zabrakło im tchu oderwali się od siebie i znowu przytulili.

- Też Cię kocham Draco - szepnął uśmiechnięty Harry. I sięgnął do twarzy blondyna, by go znów pocałować.

I tak stali na błoniach całując się i przytulając na zamianę, by później wrócić do zamku trzymajac się za ręce.
Nie wiedzieli, że byli obserwowani przez Rona i Hermione, także wtulonych w siebie i szczęśliwych.

《《》》

𝐎𝐍𝐄 - 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐘 || HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz