Kiedy Kenma po wyjściu spod prysznica chciał udać się do kuchni by zrobić sobie coś na rozgrzanie, zastał dość niecodzienny widok między łączeniem wspomnianego pomieszczenia z salonem.
Jego mama była wcześniej w domu.
Zastygł w bezruchu, zaprzestając wycierać włosy ręcznikiem. Niezbyt wiedział, jak ma się zachować. To był jego dom (właściwie ich dwójki), ale tak bardzo przyzwyczaił się już do egzystowania w nim samotnie, że obecność drugiego człowieka wprawiała go w konsternację.
Spojrzał po sobie, czy aby jego piżama (luźny biały t-shirt oraz dresowe spodnie) prezentują się w miarę poprawnie, po czym ściągnął ręcznik z głowy i przewiesił go sobie przez kark. Mokre kosmyki automatycznie uderzyły o jego policzki. Mógł zawrócić. Mógł udać się po schodach na piętro do swojego pokoju, zamknąć się w nim, i nie wychodzić do rana, aż nie będzie musiał wyjść na autobus.
Mógł to zrobić. Ale... naprawdę stęsknił się za mamą. I nawet jeśli ta go zbyje, zignoruje jego obecność to... po prostu chciał się z nią zobaczyć. Później wróci do siebie.
Miał już zamiar wyjść zza ścianki przedziałowej, kiedy usłyszał obcy głos. Otworzył w zdziwieniu szerzej oczy. Jego mama była takim samym aspołecznym człowiekiem jak on, wychodziła do pracy bo musiała, nawet nie wiedział, czy miała jakichś przyjaciół, bo nigdy o kimś takim mu nie mówiła, a teraz... w ich domu był ktoś obcy. Jakiś mężczyzna. Drugi raz tego dnia Kenma poczuł się nieswój.
Wychylił się nieco bardziej, chcąc usłyszeć o czym rozmawiają. Właściwie to tylko tamten facet gadał, jego mama zdawała się uparcie milczeć i ignorować wszelkie pytania o swoje samopoczucie.
Kenma zmarszczył brwi. Jest chora? To dlatego wróciła wcześniej?
Wziął głęboki wdech na uspokojenie, a trzęsące się dłonie zacisnął w pięści. Wiedział, że podsłuchiwanie było niekulturalne, ale naprawdę chciał się dowiedzieć, o co chodzi. Zrobił jeszcze jeden krok do przodu, i to go niestety zdradziło. Zapomniał o tej jednej luźnej desce, która od dawna prosiła się o wymianę, a która teraz zaskrzypiała pod jego ciężarem. Zacisnął mocniej powieki, a serce zaczęło mu bić dwukrotnie szybciej. Miał jeszcze cichą nadzieję na to, że dorośli go nie usłyszeli, a nawet jeśli, to po prostu zignorują skrzypnięcie podłogi.
- Kenma? – usłyszał delikatny i cichy głos swojej matki.
Szlag trafił jego modły i nadzieje.
Rozluźnił zaciśnięte pięści jak i powieki, do płuc nabrał drżącego wdechu by uspokoić choć trochę kołatanie serca. Policzył w myślach do trzech, po czym wyszedł ze swojej kryjówki. Nie wiedział, na kim dłużej ma utrzymać spojrzenie, na swojej mamie, która rzeczywiście wyglądała mizernie, wręcz chorobliwie, jakby lada moment miała zemdleć i zlecieć z barowego wysokiego krzesła na którym siedziała przy wyspie, patrząc na niego ze strachem w oczach, czy na obcym mężczyźnie, który przyglądał mu się z zainteresowaniem.
Nienawidził być w centrum uwagi.
Korzystając z tego, że żadne z ich trójki nie zamierzało przerywać niezręcznej ciszy, przyjrzał się dokładniej swojej mamie.
Kiedyś z pewnością była piękna. Zanim zaczęła pracować, zanim została matką, zanim poznała jego ojca. To musiało być jakoś w liceum, kiedy nie myślało się tyle o dorosłym życiu, jakie cię czeka po opuszczeniu szkolnej placówki. Z pewnością miała wtedy też przyjaciółki, którym zwierzała się ze swoich problemów. A może nie? Może to wszystko to tylko błędny obraz, jaki sam sobie kreuje? Może naprawdę aż tak się nie różnią od siebie, i jego mama była mu bliższa niż mu się mogło wydawać? Może także stroniła w szkole od ludzi, a może miała tą jedną, wystarczającą osobę, tak jak on miał Shoyo? Wobec tego, co się mogło z nią stać? Ich drogi się rozeszły po skończeniu szkoły? Kenma bał się, że jego i Hinatę również to czeka, prędzej czy później. Chyba nie był gotowy na większą samotność, niż ta, która już go otaczała.
CZYTASZ
What if I say | kuroken
FanficAktualnie historia jest porzucona do momentu aż nie napiszę jej od samego początku :// Wiem, że to trudne dla ciebie Że wiele rzeczy nagle cię przytłoczyło Byłeś długo sam wśród wielu Zamilkłeś bo tak było łatwiej Twoje blade usta Podkrążone wiecz...