Rozdział 2

724 57 129
                                    


Ja nie wierzę... każdy rozdział mi teraz wychodzi taki długi, że sprawdzam go wieki! Jeszcze do tego młody Kakashi... za co ja się wzięłam... jego ciężko zrozumieć! 🙈

Ale już gotowy, no i prawie w całości zmieniony XD

Miłego!

~~~~~~~~~~~~~~~~~


Sakura była przyzwyczajona do wypełniania rozkazów Kakashiego, więc nawet teraz, gdy miała przed sobą młodszą wersję swojego sensei'a, nie sprzeciwiała się mu. Podążała za nim w milczeniu, idąc ścieżką w dół i powłócząc nogami kilka metrów za nim. Rozglądała się dookoła, porównując krajobrazy tak jej znane, a jednak obce. Niesamowite, jak kilkanaście lat różnicy mogło wpłynąć na środowisko naturalne.

Starała się nie spoglądać zbyt często na Kakashiego, by przypadkiem nie napotkać jego zaciekawionego spojrzenia, co zdarzyło im się już, co najmniej, ze dwa razy podczas tego krótkiego marszu. A zaraz potem odwracali od siebie wzrok, zbyt zawstydzeni wcześniejszym incydentem.

Tak oto dotarli do strumienia, przy którym się zatrzymali.

Kakashi wskoczył do wody, natomiast ona postanowiła przycupnąć na brzegu, skąd mogła obserwować poczynania swojego towarzysza. Patrzyła, jak układał żyłkę, zaś na jej końcu mocował haczyk, by utworzyć prowizoryczną wędkę, aby potem ją zarzucić. Z wciąż trzymaną w dłoni wicią, zerknął na różowo-włosą przez ramię, a kiedy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, oboje zarumienili się i błyskawicznie odwrócili wzrok.

Sakura nawet chciała w jakiś sposób zacząć rozmowę, tylko nie wiedziała jak. Czuła się zbyt onieśmielona wcześniejszymi wydarzeniami. W dodatku miała wrażenie, iż była dziwnie zmęczona. Najprawdopodobniej miała z tym coś wspólnego technika, której użył Kakashi, jak i sam akt podróży w czasie.

Z nudów zaczęła się bawić swoimi palcami, formując niezależne od siebie pieczęcie.

To właśnie wtedy Kakashi odetchnął ciężko, a Sakura już wiedziała, co się święci i aż wciągnęła z sykiem powietrze, szykując na najgorsze.

— Sakura... — zaczął, zaś potem nastąpiła długa przerwa, więc zaczął się bawić żyłką w palcach. — To, co było wcześniej...

— Wybacz mi, Kakashi-sensei! — wypaliła, zasłaniając sobie dłońmi oczy.

Młody shinobi zamrugał szybko, zdziwiony, po czym wrócił do niej spojrzeniem. Był kompletnie zaskoczony jej reakcją.

— Czy moglibyśmy zapomnieć o tym, co było? — zaproponował po chwili.

Sakura przestała się trząść i powoli, naprawdę bardzo powoli zsunęła dłonie ze swojej twarzy, następnie odpowiedziała na wzrok, który jej posyłał. Była równie zszokowana jego słowami, co on sam.

— Oczywiście — potwierdziła nieco zbyt energicznie, ale kiedy Kakashi skinął głową w odpowiedzi, a zaraz potem odwrócił wzrok, poczuła się dużo lepiej.

Miała wrażenie, że ich pierwsze spotkanie strasznie ciążyło jej na sumieniu. Teraz jednak było jej jakoś lżej. I nawet się do niego uśmiechnęła promiennie, wywołując tym samym rumieńce na jego zamaskowanych policzkach, przez co Kakashi skupił się na łowieniu ryb na dzisiejszą kolację. Te jednak nie brały, natomiast cisza, która zaległa pomiędzy nimi, naprawdę zaczęła doskwierać Sakurze. Dlatego też z nudów, a może i czystej ciekawości, zaczęła mu się przyglądać. Widziała, jak co chwilę sprawdzał, czy czegoś nie złapał, by wyłowić pusty haczyk, zaś potem na powrót go zarzucić. Przyglądała się temu w jaki sposób to robił i musiała przyznać, że Kakashi był zaradny już w naprawdę młodym wieku. Gdyby to ona była teraz na jego miejscu, zapewne siedziałaby ze swoją przyszłą uczennicą i płakała, ale nie jej dawny sensei. Wyglądało na to, że on zawsze zachowywał zimną krew.

Inna linia czasowa |KakaSaku| (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz