Huśtawka

9 1 0
                                    


Lato dopiero się zaczynało i grupa przyjaciół, którzy przyjechali na okres wakacji, umierała z nudów.
-Powinniśmy zrobić coś, czego nie zapomniemy, jakieś pomysły?
-Zróbmy petardy z naboi dziadka.
-Maciek, ostatnio w ten sposób pożar ledwo nie wywołaliśmy.
-W nocy włamiemy się do kościoła i ukradniemy wino mszalne.
-Andrzej, po pierwsze - to nielegalne, po drugie - po co nam wino mszalne?
-Mam pomysł!
-Jaki, Filipie?
-Chociaż po namyśle...
-Gadaj!
-Jest tutaj niedaleko pozostałość po pałacu hrabiowskim.
-Ta rudera w lesie?
-Tak Paweł mówi...
-Paweł? Ten kłamca i idiota?
-Ponoć dawny pan dworu satanistą był, ponoć w lesie koło ruin pałacu ludzie znikają.
-Kto jest za pójściem, ręka w górę!
Maciek, Andrzej i Filip podnieśli ręce do góry.
-Czyli przegłosowaliście mnie.
-Hania, nie przynudzaj, a może się boisz?
-Kto pójdzie po Pawła?
-A on nam po co?
-Zna okolicę.
-To kiedy się spotykamy?
-O północy, przed bramą do ruin.
-Dlaczego tak późno?
-Dziadkowie po całym dniu pracy w polu o tej godzinie na pewno będą spać.
- To do spotkania o północy.
Hania w oczekiwaniu północy poszła do domu babci, był to drewniany dom, z zewnątrz wyglądający jak by był z skansenu. Weszła do środka i choć mieszkała prawie miesiąc u babci, wciąż dziwiło ją to, że dom w środku jest bardziej nowoczesny niż z zewnątrz.
-Babciu!
-Jestem w sadzie!
Weszła do kuchni zapełnionej szafami z słoikami, koszykami z owocami i grzybami suszącymi się na sznurkach. Wyszła do sadu mieszczącego się na tyłach domu, babcia stała pośród jabłoni, otoczona koszykami pełnymi jabłek.
-Babciu w kuchni niema już miejsca, gdzie chcesz te wszystkie jabłka ustawić?
-To nie dla nas.
-A to dla kogo?
-Tradycja we wsi jest taka: raz do roku wszyscy z okolicznych wsi zbierają się pod drzewem i ofiarują duchom swoje wyroby.
-Przecież to zabobon.
-Lud, który tradycji nie czci, umiera, a poza tym, co tak siedzisz, idź do studni po wodę!
Zrozumiawszy, że rozmowa zaszła w głuchy kąt, poszła do stodoły z narzędziami ponurego budynku z dębowego drewna. Otworzyła małe drzwi, koło ścian stały kosy, łopaty, grabie, motyki, deski, podłoga była zapełniona workami z nawozem, puszkami z farbą, koszami, choć wyróżniała się sterta z kawałków tkanin, koło której stał taboret z książką i miską z czymś, co pachło spirytusem.
„Mechanika dla początkujących" - po co babcia trzyma tu tę książkę? – zastanawiała się.
Wtedy zauważyła, że pod sufitem na haczykach wiszą wiadra.
Ściągnąwszy jedno z nich udała się w kierunku kościoła, obok którego znajdowała się studnia. Gdy szła po wsi zobaczyła, że w całej wsi ludzie ładują, kto na wozy, kto do samochodów, owoce, warzywa, butelki z gorzałką. Podszedłszy pod kościół, zobaczyła księdza, który w popłochu zamykał żelazne drzwi kościoła.
-Psze księdza, co księdza tak wystraszyło?
-Jutro święto Wilhelma.
-I co w tym strasznego?
-Rok temu upili się i kościół zdemolowali.
Powiedziawszy to, pobiegł w popłochu.
-Paranoik.

Podeszła do studni, ubrała wiadro na hak i zanurzyła wiadro w ciemnej wodzie. Gdy wracała do domu babci, zaczęło się ściemniać, przez co cienie od gałęzi drzew wyglądały jakby zostawiały je straszliwe pokraki. Gdy doszła do domu, zobaczyła przez okno w kuchni gotującą babcię, a koło niej nieznajomy mężczyzna w czarno-różowym stroju i z dużym pierzastym sombrero. Dziwniejsze od jego stroju było jednak to, że przez jego głowę przechodziła strzała. Postawiwszy wiadro przed domem, wbiegła do kuchni, lecz tam była tylko babcia, wtedy pobiegła do sadu, ale i tam nikogo nie było. Kiedy wróciła do domu babcia był w kuchni nadal sama.
-Babciu, nikt dzisiaj nie przychodził?
-Nie, a co coś się stało?
-Nie, nic.
Z myślą, że przywidziało się jej, poszła do pokoju gościnnego, usiadła na łóżku i popatrzyła na zegar - do północy było jeszcze sporo czasu. Wtedy poczuła klepnięcie na plecach, odwróciła się i zobaczyła chłopca ubranego w krótkie spodenki, o czarnych włosach i brązowych oczach, trzymał na ręce jakiś piasek.
Chłopiec rzucił w nią piaskiem, po czym poczuła jak zmęczenie ogarnia jej ciało, ostatkiem świadomości usłyszała:
-Podziękujesz mi za to...

DajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz