Przepraszam ten rozdział jest tragiczny i zapewne brak tu jakiejkolwiek "korekty". Hah nie miałam weny żeby go napisać. Fanfic nadal jest zawieszony ponieważ pracuje nad inną "książką" do tego niedługo mam Egzaminy. Postaram się tu coś wstawiać najczęściej jak tylko będę mogła.
Leże na łóżku z wielką ochotą na dobrą imprezę. Naprawdę ja nie przepadam za takimi zbiorowiskami ale teraz tego potrzebuje. Potrzebuje tego jak tlenu. To wszystko mnie przerasta Wilkołaki, Psychopata, Łowcy a przede wszystkim miłość do tego sarkastycznego, uwielbiającego pakować się w kłopoty chłopaka. Nie zastanawiając się nad tym co robię zbiegłam do rodziców. Zastałam ich siedzących na kanapie w salonie.
-Chce iść dziś na imprezę.-Mama zakrztusiła się herbatą a tata wytrzeszczył oczy.
-Co chcesz? Iść na imprezę? W sensie dziś? Teraz? No dobrze ale choć na chwilę ze mną - Wstała i pociągnęła mnie w stronę kuchni. - Okej miśka co się stało?
-Nic po prostu chce iść na imprezę.-odwróciłam wzrok.
- Córuś coś się dzieje i ja to widzę. Po pierwsze odwracasz wzrok, po drugie ty nie lubisz chodzić od tak na imprezy. - złapała mój podbródek i skierowała w swoją stronę.-Jestem twoja mamą możesz mi powiedzieć gdy coś jest nie tak.
-Po prostu w ostatnim czasie dzieje się dużo rzeczy które mnie przytłaczają. Do tego podoba mi się pewien chłopak który kocha się w innej. On zasługuje na najlepsze a ja nie jestem w stanie mu nic od siebie dać. Nie jestem jak większość dziewczyn. Nie jestem normalną nastolatką. Jestem sarkastyczna, chamska, nie umiem rozmawiać z ludźmi. Wolę założyć wygodne jeansy niż sukienkę, wolę grać w Lacrosse niż rysować kwiaty na plastyce. Nie jestem po prostu jego warta.-Po moich policzkach spłynęły łzy.
-Kochanie, to że nie lubisz tego co wszystkie dziewczyny czyni cię wyjątkową, nie, nienormalną. Jeśli on tego nie zauważa to jest idiotą. W końcu masz przed sobą całe życie znajdziesz kogoś kto cię pokocha taką jaką jesteś. Nie musisz się tego obawiać.-przytuliła mnie do siebie i pogłaskała po głowie.
-Mamo ale Sti... Znaczy się, on jest wyjątkowy. Naprawdę się zakochałam a to nigdy mi się nie zdarzyło.- wtuliłam się mocniej w mamę.
-A więc Stiles tak jak myślałam. Wydaje mi się że to mądry chłopak jeśli nie będziecie razem to będzie z niego świetny przyjaciel.- odsunęłam się od niej i wytarłam mokrą skórę o rękaw. - Jak masz iść na tą imprezę to idź się ogarnij bo od tego płaczu zrobiły ci się różowe plamy na policzkach.
-Dziękuje- Uśmiechnęłam się i ruszyłam do wspólnej łazienki w której mama trzyma kosmetyki. Oblałam twarz zimną wodą i wytarłam ją w ręcznik. Złapałam za kosmetyczkę i zrobiłam makijaż jak na mnie dość mocny. Ma być to przecież dobra impreza by zapomnieć choć trochę o Stilesie. W pokoju ruszyłam w stronę szafy by po chwili z jej zakątków wyjąć czarny, top zapinany na zamek z przodu. Do tego czarne spodnie z dziurami i buty na obcasie. Zabrałam jeszcze torebkę i ruszyłam do wyjścia. Zegar w kuchni pokazywał godzinę dwudziestą więc chwyciłam za kask i po chwili byłam w garażu. Pilotem otworzyłam drzwi które zamknęły się od razu gdy wyjechałam. Nie minęło nawet 10 minut a stałam pod domem Lydii. Tak odkąd Jackson z nią zerwał gadamy czasami na przerwach, więc może nie odmówi mi wyjścia na imprezę. Zapukałam do drzwi a ta chwile później mi otworzyła.
- Nie chce żadnych... O wow cóż to za zmiana gdzie za duże koszule i koszulki. -Oparła się o drzwi wpuszczając mnie do środka. - Gdzieś się wybierasz?
-Tak, a ty razem ze mną, bo mam nadzieję że mi nie odmówisz. Więc zakładaj obcisłą kieckę i idziemy na imprezę.-Wyglądała jakby się miała zaśmiać ale po chwili zrozumiała ze nie żartuję.
CZYTASZ
Twoja Alfa || Stiles Stilinski
Hombres LoboByło to pisane bardzo dawno temu, także nie odpowiadam za uszczerbki na zdrowiu psychicznym. W jakimś stopniu lubię ten fanfiction więc postaram się go uratować ale nie wiem co z tego wyjdzie .