Zostałam poprowadzona przez towarzyszkę długimi korytarzami tej wielkiej rezydencji. To na pewno nie był komisariat policji ani żadne biuro śledcze.
Wciąż nie wiedziałam gdzie byłam, a dodatkowo przestraszyłam się widząc jednego z mężczyzn w ciemnym garniturze. Wręcz wzdrygnęłam się i zwolniłam nieco kroku.- Trish... Co do-
- Uspokój się. To nasz człowiek. Nie jest zły. Gdyby tak było, to byś go tutaj nie zobaczyła. - Mówiąc to złapała mnie za dłoń i chcąc dodać więcej pewności w swoje słowa spojrzała mi głęboko w oczy. Nie dostała odpowiedzi, bo nie wiedziałam czy powinnam jakąkolwiek dawać. Wystarczyło już, że dałam się jej poprowadzić i okazałam jej cząstkę zaufania....
Przystanęliśmy przed dębowymi drzwiami ozdobionymi pojedyńczymi, małymi wnękami i co najważniejsze złotą tabliczką z wygrawerowanym napisem "Boss".
Zapukała w nie zielonooka, a gdy dostała pozwolenie aby wejść złapała za klamkę i pchnęła drzwi do przodu.
Oho... Nie wiedziałam czego mam się za tymi wrotami spodziewać.. Tłustego pięćdziesięciolatka z podwójnym podbródkiem czy może wychudzonego, poważnego mężczyzny po różnych przejściach. Taki w głowie miałam obraz słowa "szef", a to co zobaczyłam tak naprawdę zupełnie zbiło mnie z nóg...
Młody mężczyzna o pogodnych lecz zmęczonych oczach i włosach jasnych jak słońce siedział przy kawałku zbitego drewna i wzrokiem przeszukiwał kartkę papieru zapełnioną drukiem.
Nie miałam pojęcia ile mógł mieć lat, ale wyglądał bardziej jak syn szefa niżeli sam szef. A być może to była dobra myśl, zresztą też bardzo prawdopodobna. Pewnie chciał pomóc ojcu z pracą albo... podpatrzyć jego sprawy służbowe...Przeprowadzili wymianę kilku zdań w swoim makaroniarskim języku. Obydwoje na mnie zerknęli i kontynuowali dialog. Poczułam się obgadywana, ale co ważniejsze zaskoczona jak Donald Trump po wyborach w Ameryce.
Że... Że kurwa to był cały tutaj dowódca? Że co? Przecież on mógł być równie dobrze w moim wieku... Chyba, że włosi mają takie kremy odmładzające, że odejmują z wyglądu kilka, a może kilkanaście lat. Czyżby to właśnie stosowała Maryla Rodowicz?
Nagle Una wyszła. Otrząsnęłam się z własnych myśli dopiero po tym gdy drzwi trzasnęły. No tak... Czyli miałam teraz przed nim odpowiadać na pytania, tak? Czekałam aż jakieś zada. Ręce mi się trzęsły, a oddech stał się płytszy..
Wzrok błądził po całym pomieszczeniu ale nie skupiając się szczególnie na jakimkolwiek jego fragmencie. Ta ucieczka oczu skończyła się na osobie siedzącej przede mną. Jak to możliwe, że ktoś wyglądający tak niewinnie i łagodnie zajmował się taką sprawą? Przecież....
- Coś nie tak? Widzę, że mi się przyglądasz. Mam coś na twarzy? -Mówiąc to nie oderwał się nawet od tych papierków, które czytał. Pewnie musiał czuć na sobie moją uwagę, ale cóż... Nie potrafiłam się powstrzymać choć to pytanie wybiło mnie już z rytmu...
- Nie martw się. Widzę, że masz pewnie sporo pytań. Jeżeli będziesz współpracowała na wszystkie ci odpowiem, ale pozwól mi mieć pierwszeństwo. - Uśmiechnął się do mnie lekko.
No... Miałam jeszcze więcej pytań niż wcześniej. Zapomniałam o tym przejmując się swoją przyszłością, ale gdy tak na mnie spoglądał zorientowałam się, że na mojej rozwalonej koszuli dalej są ślady krwi. Zostałam przecież postrzelona więc... Dlaczego nie było po tym żadnego śladu w moim ciele?
* * *
Oprócz złotowłosego szefa, w pomieszczeniu była jeszcze Trish, chłopak w czapce w tym podobnym wzorze co na swetrze jak i mężczyzna o ciemniejszym odcieniu włosów niż jego szef. Ale tym co naprawdę przykuło w nim moje zainteresowanie był niecodzienny ubiór... Zresztą jak u reszty... Naradzili się w następnym pokoju, do którego prowadził ten obecny i tam przez dobrą chwilę rozmawiali. Ktoś chyba zdenerwowany zaczął nawet krzyczeć...
Ja naprawdę wierzyłam w to, że mi pomogą.... Chciałam zobaczyć moich znajomych i nauczycieli, a co ważniejsze wrócić do domu do swojego codziennego, nudnego życia. Bez żadnych strzelanin na lotniskach....
Czwórka osób o włoskiej narodowości wróciła z powrotem. Ten, którego uśmiech uznałam za ciepły i nieskalany usiadł naprzeciw mnie. - Zacznijmy od tego, że nie jesteśmy żadną policją ani detektywami. Czasem tylko z nimi współpracujemy - Zaczął blond włosy.
- Czy wyjaśnianie jej tego jest konieczne? - Spytała po włosku dziewczyna.
- Skoro i tak została w to wmieszana to nie mamy wyboru. Pascalowi udało się uciec więc to możliwe, że będzie próbował ją znaleźć. Odebrała mu tą rzecz, a on będzie chciał ją odzyskać. Jak się stoi po uszy w gównie to nie da się nie utopić. - Odpowiedział Fugo.
I tak nic z tego nie rozumiałam.. - Więc... czym jesteście? -
- Organizacją, która działa nielegalnie z podziemia, krótko mówią- mafią. Gangiem ''Passione''. - Spojrzał mi ostro w oczy i trochę je zmrużył. - Człowiek, który wczoraj chciał cię zabić też do niej należy. Właściwie to.. Należał. Wymknął się z pod naszej kontroli i nie wiedzieć czemu zabił niewinnych ludzi. Oficjalnie teraz jest poszukiwany. Nie tylko przez nas, ale i całe służby krajowe. Chcemy go złapać i nie pozwolić mu dalej działać przeciw innym ludziom. Pokładamy nadzieję w tobie, że wiesz cokolwiek...- Skończył.
- Kiedy zabieraliśmy cię stamtąd miałaś w ręce pewien przedmiot. W jaki sposób zabrałaś mu ten dokument? - Pałeczkę przejął Mista, bo jak się później dowiedziałam tak miał właśnie na imię.
* * *
To co usłyszałam dzisiaj przez tą godzinę... Przeszło moje rozumowanie. Zaczęłam czuć się jak bohaterka jakiejś... Książki albo fanfiction ze słynnym aktorem. Ale to nie fikcja. To rzeczywistość... Cholernie ciężka do zrozumienia rzeczywistość.. Odpowiedziałam jednakże na ich wszystkie pytania i ja sama mogłam je zadawać co wcale nie przyniosło mi poszukiwanej ulgi i wytchnienia.
W zamian za współpracę i przeczekanie tutaj do czasu póki nie złapią Pascala, obiecane zostało znalezienie moich przyjaciół i nauczycieli. To pierwsze było dla mnie proste. Szczere odpowiedzi to nic takiego jednak czekanie... I to jeszcze nie wiedzieć ile czasu przyprawiało mnie o obawy. Byłam sama, w obcym kraju, w domu boss'a mafii, który dopiero rok temu stał się legalny...
A co najśmieszniejsze, miałam dla niego pracować. Dostałam wybór. Albo jako pokojówka, albo sekretarka. Akceptowalne było to, że nie znałam Włoskiego. Ponoć połowa maili i tak była w języku angielskim. Cóż... Chuja się znałam na papierkowej robocie więc wybrałam bieganie ze zmiotką po biurze szefa...
Mogłabym w ten sposób trochę go poobserwować, zobaczyć jaki jest i znaleźć powód dlaczego ktoś taki jak on siedzi na stanowisku króla gangsterki..
* * *
Resztę dnia dochodziłam do pełni zmysłów w pokoju, w którym wcześniej już spałam. Teraz po prostu tam odpoczywałam. Wyszłam dopiero wieczorem gdy przyszła po mnie Trish. Może to dziwnie zabrzmi bo poznała mnie dopiero wczoraj ale.. Chyba się martwiła. O moją przygnębioną osobę.
Zgodnie z moją prośbą zaprowadziła mnie do ogrodu. Tam chwilę ze mną została po czym oznajmiła, że idzie coś załatwić. I tak zostałam sama..
- Nie spodziewałem się tutaj ciebie. - Odparł delikatny i subtelny głos.. - Myślałem, że aż do jutra stamtąd nie wyjdziesz.... -
--------------------------------------------------------------------------------------
Hej miski
nie wiem ile jeszcze rozdzialow przed wami ale chyba w sobote sie zjawi nastepny. dziekuje wam za wszystkie glosy i komentarze bo to naprawde mnie motywuje <3 Co prawda nie robię tego dla gwiazdek ani slawy ale zeby zobaczyc czy moje glupie pisanie umie chociaz troche do siebie zachęcić
jakby ktos miał ochote do mnie napisac z czymkolwiek to zapraszam smialo. nie gryze.
Fb: Fujin Brando
mozna zapraszac
a teraz przepraszam ide nadrabiac hunter x hunter
CZYTASZ
Poczucie Wyższości || Giorno Giovanna x Reader \ Jojo's
FanficKiedy to coraz bliżej wakacji, choć wmawiasz to sobie bo wiesz, że dopiero październik, w twojej szkole zostaje przeprowadzony program wymiany uczniowskiej do Włoch. Na przesłuchaniu wypadasz doskonale co decyduje o tym, że znajdujesz się w piątce o...