Po wyjeździe wiele się zmieniło. Małe kłamstwo wyrządziło duże szkody. Luna nie chciała utrzymywać już kontaktu z Draco, który ją zranił w taki sposób. Przez to także reszta grupy się rozdzieliła. Hermiona postanowiła odpocząć od wszystkiego i dać znajomym czas na przemyślenia. Została we Francji z Lavender i na dobre zakopały topór wojenny.
***
Właśnie wracała z ulubionej kawiarni. Zapach latte unosił się ,przyjemną parą ocieplając jej zmarznięty nos. Upiła kolejny łyk z niewielkiego kubka przykrytego wieczkiem. Beżowy płaszcz otulający jej ramiona był zdecydowanie zbyt lekki na te chłodne jesienne popołudnie. Mimo wszystko szła powolnym krokiem podziwiając paletę barw rozpostartą między koronami drzew. Spadające powoli liście wprawiały w uczucie nostalgii, a zapach świeżych rogalików ostatecznie przekonał ją do pozostania jeszcze chwilę na świeżym powietrzu. Usiadła na ozdobnej ławeczce wbijając wzrok w Wieżę Eiffla.-Wiedziałam, że tu będziesz- Hermiona usłyszała za sobą głos przyjaciółki.
-Znów o nich myślałam...- wyszeptała nieśmiało. Minął prawie rok od kiedy kontakt się urwał. Tęskniła za znajomymi, ale wiedziała, że nawet gdyby wróciły, to nic nie byłoby już takie samo.
-Ja też Herm i myślę, że najwyższy czas złożyć im wizytę- powiedziała z pewnością w głosie Lavender, po czym oparła głowę o ramię szatynki.
-Oni mnie tam nie chcą- nie spuszczała wzroku z butów.
-Jeśli to prawda to znaczy, że są idiotami- objęła współlokatorkę pokrzepiająco i pozostały tak wpatrując się w powoli zapalające latarnie. Wieczorem miasto świateł otrzymywało nowe życie.
***
-Chodźmy na mecz.
-Nudy- podsumował krótko Draco.
-Możemy iść do baru- poddał kolejną propozycję Blaise.
-Nie chce piąty raz w tym tygodniu wstawać z kacem- powiedział znudzony Teodor, podrzucając piłkę do baseballu.
-Zróbmy maraton filmowy- Zabini leniwie przekręcił się na drugi bok.
- Obejrzeliśmy już chyba wszystkie ciekawe filmy- wspomniał Harry leżący do góry nogami na kanapie.
-Te nieciekawe też!- krzyknął Ron robiący herbatę w kuchni.
-Wyjebane. Sami sobie wymyślajcie. Mam was dosyć- Blaise z miną obrażonego dziecka chciał opuścić pomieszczenie- Świetnie nawet nie mogę wyjść bo to mój dom!
-Chcę do dziewczyn- wyjęczał Harry przewalając się na ziemię. Posłał mrożące spojrzenie Malfoyowi.
-To wszystko twoja wina Makflaj! Ciesz się, że my z tobą gadamy- w wejściu do salonu pojawił się Ronald.
-Zrobię to- rzucił gwałtownie, beznamiętnym tonem Draco. Jego wyraz twarzy był tak pusty, że przez chwilę zaczął przerażać przyjaciół.
-Co?- niepewnie spytał Neville.
-Pojadę do nich i będę błagał o wybaczenie, aż Lovegood mi odpuści.
-To nie jest ta..- zaczął Harry.
-Daj mi skończyć Potter- niemal warknął na okularnika.- A potem polecę do Francji i choćbym miał przez to stracić robotę, to nie wrócę, póki obok mnie nie będzie siedziała cholerna Granger.
***
Ginny i Pansy rozstały się jakiś czas temu. Nie było między nimi żadnej kłótni. Po prostu stwierdziły, że nie chcą być teraz w związku. Mimo wszystko dziwnie było przebywać razem, więc podczas spotkań z dziewczynami rzadko rozmawiały.
-Co u Hermiony?- zapytała Luna, której Pansy rozprowadzała maseczkę na twarzy.
-Żadna z nas od dawna z nią nie gadała- wspomniała Astoria malująca paznokcie.
-Jak to? Myślałam, że macie z nią kontakt- zdziwiła się blondynka.
-Wiemy tyle co ty. Chciałyśmy być solidarne-oznajmiła Ginny, do której dotarło, jak okropnie postąpiły.
-Jak mogłyśmy ją tak po po prostu opuścić? Kiedy my czegoś potrzebowałyśmy zawsze nam pomagała. Poza tym to nie jej wina. Wiadomo, że tylko taki kretyn jak Malfoy mógł to wymyślić- Luna była wyraźnie zmęczona całą sytuacją.
Nagle ktoś wpadł przez drzwi wejściowe i z zawrotną prędkością pokonał schody.
-On tu idzie. Chce z tobą pogadać- wydusił zdyszany Harry.
CZYTASZ
f•r•i•e•n•d•s~ 𝑯𝑷 𝒊𝒏𝒔𝒕𝒂𝒈𝒓𝒂𝒎
RomanceNazwa mówi sama za siebie Notowania #2 w bad guy #1 w teomione #1 w theodornott