Cześć
Nazywam się Rose Ligaw mam siedemnaście lat jestem brunetką o czekoladowych oczach. Dwa lata temu zmarli moi rodzice. Po miesiącu stałam się pośmiewiskiem całej szkoły i domu dziecka po roku męczarni zostałam adoptowana. Lecz moi "rodzice" okazali się zwyczajnymi tyranami. Zapraszam do mojej histori.(Wstałam jak co rano zrobiłam sobie kanapki ubrałam i wyszłam do szkoły. Na szczycie zaraz wakacje i nie będę musiała znosić siedzenia w tym piekle.) Jeszcze ich mi tu brakowało. Jak zwykle święta trójka.
- Patrzcie kto przyszedł! - Krzyknęła dziewczyna o bond włosach i konkretnej tapecie na ryju. ( To Dominika szkolna su**, a bynajmniej większość tak ją nazywa. Jest ona "Królową" szkoły)
- Skarbie milej, bo pójdzie się jeszcze naskarżyć. - Wtrącił się rudy chłopak o niebiesko-zielonych oczach wyższy o głowę. Stał po prawej stronie dziewczyny. ( A ten cwel to Karol chłopak tej szmaty)
Po ich prawej stał jeszcze czarnowłosy chłopak o szarych oczach wyższy o pół głowy.
(On to Adrian mój...przyrodni brat i choć wiem jak ma on na imię to wolę mówić patelnia, a on na mnie ścierka. Odziwo nie przeszkadza mi to. Ja i on nienawidzimy się od pierwszego spotkania.)
- Czego chce cie?
- Uuu kicia pokazuje pazurki. - Zaśmiali się.- Dawaj kasę. - Rozkazał czarnowłosy.
- N..Nie mam.
- W takim razie czeka cię kara. - Do dała su**
- Hej wy! Czego od niej chce cie!?
Spojrzałam na osobę, która to powiedziała był to dobrze zbudowany chłopak o szaroniebieskich oczach i blond włosach. Stanowczo wyższy o głowę. Nim się obejrzałam stał już przede mną.- No pytam czego od niej chcecie!? - Jego głos był srogi i chłodny. Jednakże gdy powtórzył, oni wiali gdzie pieprz rośnie. - Nic ci nie jest?
- Tak jestem cała i bardzo dziękuję za pomoc.
- Jestem Aleks.
- Rose miło mi.
- Skoro wszystko już dobrze to ja już pójdę. Pa
- Narka.
(Szczerze mówiąc. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Nie żebym miała coś przeciwko pomocy, ale nie rozumiałam dlaczego mi pomógł większość pewnie by miała we mnie wywalone.)
Nadszedł koniec lekcji i wymarzony weekend. Jak zwykle wracałam laskiem za szkołą.
- Hej poczekaj.
- O cześć.
- Mam propozycję.. Zauważyłem, że nie jesteś specjalnie lubiana. Rozmawiałem z resztą i nie mają nic przeciwko temu byś dołączyła do naszej paczki no to co ty na to dołączysz?
- ... Dobra wchodzę w to.
- Jutro o 7.30 tu pod bramą.
- Pa.
Po 20 minutach byłam w dom. Mijając kuchnie salon, łazienkę, kuchnię weszłam na piętro, a następnie do swojego pokoju na strychu.
- Rose! Otwieraj smarkulo! - To Adam mój przybrany ojciec. - Mówię otwieraj!
Siedzę skulona w koncie jak najdalej od drzwi. Gdy nagle je wyważa. Łapie mnie za ramię na tyle mocno, że prawie ją łamie i ciągnie do piwnicy. Siedzę tam przez około sześć godzin. Gdy drzwi się otwierają poprawka gdy zostają wyważone. W nich stoi Aleks z kimś jeszcze
- Aleks? Co ty tu robisz i skąd wiesz gdzie mieszkam? - Mówię zdziwiona, ale mam ledwo słyszalny głos.
- Rose! Nic ci nie jest?- Okrywa mnie grubym kocem.
- Nie raczej nie. - Bieże mnie na ręce w stylu panny młodej i wychodzimy z wilgotnej, zimnej, ciemnej piwnicy. Ostatnie co pamiętam to policję przed domem i drzewa za oknem samochodu.
CZYTASZ
Piekna niczym kwiat róży
Short StoryRose to wysoka, szczupła siedemnastolatka o brazowych włosach i czekoladowych oczach. Dziewczyna często przebywała napolanie w lesie niedaleko jeziora. Uwielbiała tam to miejsce. Jadnakże zmieniło to się po przeprowadce do innego miasta. Niedługo p...