Rozdział 31

3.7K 205 109
                                    


Pov Harry:

Minął już tydzień od kiedy jestem w związku z Draco. Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Z resztą – on chyba też. Zauważyłem dużą zmianę w jego charakterze. Stał się milszy, łagodniejszy, a przede wszystkim – znacznie wyluzował. Mówiąc to mam na myśli, że nie wyzywa każdego mugolaka napotkanego na swojej drodze, albo, że nie chodzi wiecznie wyprostowany jak szpilka.

Niedzielne popołudnie spędzałem w swoim dormitorium. Właśnie uczyłem się na eliksiry. Wprawdzie nie miałem zadanego żadnego referatu do zrobienia, lecz Snape jest w stanie odjąć mojemu domu trzydzieści punktów za złą odpowiedź, więc wolę nie ryzykować.

W pewnym momencie, mój notes do kontaktowania się z Draco zabrzęczał, żeby uświadomić mnie, że dostałem nową wiadomość. Ucieszony podskoczyłem z miejsca i podbiegłem do szafki nocnej gdzie leżał.

Draco: Drogi pamiętniku. Nie mogę opisać tego jak bardzo szaleje za Potterem. Jest taki przystojny gdy się rumieni... Pragnąłem go od czwartego roku nauki w Hogwarcie. Byłem strasznie zazdrosny, gdy ten cały Diggory z nim rozmawiał... No ale nareszcie jest mój i strasznie się z tego cieszę.

Cicho się zaśmiałem. Czyżby mój kochany Ślizgon pomylił zeszyty?

Harry: Skarbie, nie ten dziennik.

Ron, aż popatrzył na mnie ze zdziwieniem, dlaczego tak szczerze się do jakiegoś notesu. Ale Malfoy doprowadzi mnie kiedyś do szaleństwa, przysięgam.

Draco: Uhm, ja... Merlinie ale jestem głupi.

Harry: Nie, no co ty... A tak przy okazji. Ty zazdrosny o Cedrika? Musiało to być bardzo zabawne, hahaha.

Draco: Ugh. Wkurwiasz mnie Potter!

Harry: Po nazwisku to po pysku, pamiętaj.

Draco: Oh, czyżby moja księżniczka się obraziła?

Nie no, on jest niemożliwy.

Zanosząc się śmiechem wyszedłem z zamku pospacerować po błoniach. Powoli wdychałem świeże, powietrze do swoich płuc. Wsłuchiwałem się w śpiew ptaków.

Przechodząc obok chatki Hagrida, zauważyłem przebiśniegi wyrastające spod ziemi. Uwielbiam ten moment kiedy nadchodzi wiosna. Wszystko wtedy jest jakieś radośniejsze.

Pov Draco:

Po miłej konwersacji z Harrym, postanowiłem go odszukać. Z tego, co dowiedziałem się od Hermiony, o tej porze powinien być na spacerze. Otuliłem się kurtką i szmaragdowym szalikiem, po czym wybiegłem z zamku. Już po kilku minutach marszu, ujrzałem go idącego poprzez błonie. Zakradłem się do niego od tyłu i mocno przytuliłem w pasie, nie pozwalając mu iść dalej. Chłopak podskoczył z przerażenia.

- Draco! Zawału prawie dostałem! - krzyknął.

- Ojoj, moja księżniczka się przestraszyła? – zapytałem sarkastycznie.

- Ojoj, ktoś tu jest zazdrosny o Puchona? A przecież tak nimi gardzisz! – Jebany, odegrał się. – I nie mów tak na mnie! – Zrobił tak słodką minę, że miałem ochotę go schrupać.

- Czepiasz się. – Prychnąłem.

Nie pozwalając mu dokończyć, przyległem ustami do jego warg. Ten nie protestując odwzajemnił pocałunek.

Tylko twój - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz