Rozdział 9

4.8K 256 113
                                    

Pov Draco:

Mój budzik nastawiony na piątą rano, zawył, a jego odgłos rozprzestrzenił po całym pokoju. Nagle usłyszałem jakiś inny głos.

- Co jest?!

Dopiero teraz przypomniałem sobie, że mam pewnego zranionego chłopaka w pokoju.

- Przykro mi, ale jeśli chcesz zdążyć na eliksiry ze Snapem to radzę ci już wstawać.

- Ah, to dla tego tak bardzo was lubi...- Westchnął i podniósł się na nogi.

Gryfon udał się do łazienki, a swój wygląd ogarniał już ponad godzinę.

- Potter! Wyłaź! Co ty tam do cholery robisz?

W tej chwili w drzwiach stanął już nie rozczochrany i zaspany. Wręcz przeciwnie. Mimo, że jego włosy i tak nie były okiełznane do końca, wyglądał olśniewająco. Spojrzałem w jego soczysto zielone oczy i chytrze się uśmiechnąłem. Były naprawdę śliczne. Szybko go wyminąłem i sam wszedłem do łazienki.

****

Byliśmy właśnie w drodze na śniadanie. Współczułem Złotemu chłopcu. Nie dość, że dziewczyna zdradziła go z jego kolegą, to jeszcze przyjaciel go brutalnie pobił i się od niego odwrócił. Widziałem strach w jego oczach. Gdybym mógł jeszcze coś zrobić...

Rozdzieliliśmy się przed wejściem i poszliśmy w dwie różne strony. Zasiadłem przy stole Slytherinu i zacząłem rozmawiać z Blaisem, oraz niestety z Parkinson.

Po zjedzonym posiłku, zacząłem rozglądać się po stole Gryffindoru, by znaleźć wzrokiem Herry'ego. Zauważyłem dwie rude czupryny, jedną jasno brązową, ale ani śladu zielonookiego bruneta. Wstałem od stołu. Złapałem jeszcze sok dyniowy i popędziłem do Sali od eliksirów. Dzisiaj mamy lekcje razem. Podejrzewam, że właśnie tam udał się chłopak, by nie musieć patrzeć na te zdradzieckie twarze.

Gdy wszedłem do klasy, okazało się, że moje przeczucia były trafne.

Pov Harry:

Gdy rozdzieliłem się ze Ślizgonem, jakby nagle straciłem odwagę. Spojrzałem na stół mojego domu. Oczywiście zauważyłem całą ich trójkę...i tak nie miałem ochoty jeść.

Trochę posmutniały poszedłem do klasy Snape'a, gdzie na całe szczęście go nie zastałem. Usiadłem na parapecie i zacząłem rozmyślać. Nie trwało to długo, bo ktoś jednak zwrócił uwagę na to, że zniknąłem.

- Nie dziwię ci się. – powiedział tylko blondyn i podał mi butelkę z sokiem dyniowym.

- Oh, Draco. Skąd wiedziałeś, że uwielbiam wszystko, co jest z dyni?

- Intuicja. – puścił do mnie oczko.

Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Było całkiem przyjemnie, dopóki do klasy nie wparował nasz profesor.

- No, no... pan Potter z panem Malfoy'em, nie próbujący się rozszarpać na strzępy? – spojrzał na mnie podejrzliwie.- To, że jesteście przed czasem, nie uprawnia was do szlajania się po klasie. SIADAĆ!

Po kilku minutach do klasy schodziło się coraz więcej i więcej uczniów, aż pojawili się wszyscy. Włącznie z Ronem, który najwyraźniej wciąż nie zmienił zdania.

Lekcja ciągnęła się straszliwie, aż w końcu dobiegł czas końca tej męczarni.

- Harry! – Usłyszałem głos Herm.- Możemy pogadać?

- Tak, ale nie tutaj. Możemy iść do twojego PW? Mamy akurat okienko.

Pociągnęła mnie za sobą i szybkim krokiem dotarliśmy do jej pokoju.

- Ehm, Hermiono, ja na początku chciałem przerosić za wczoraj.- Zacząłem.- Nie powinienem był ci tak odpowiedzieć...

- Już dobrze, ale musisz mi opisać dokładnie co się wczoraj działo. Ronald powiedział mi jedynie, że się z tobą ,,policzył", lecz nie pamiętam, byś był w szpitalu, lub miał zakrwawioną twarz...

- Miona spokojnie. Ron uważa, że to ja JĄ zraniłem. Bo to ONA naopowiadała mu jakiś bzdur. Więc, przyszedł do pokoju i z całej siły uderzył mnie pięścią w twarz, ja zemdlałem, a on wyszedł. Znalazł mnie Draco, który znał zaklęcia na nastawianie części ciała, bo mój nos był zmasakrowany. Później poprosiłem go czy mógłbym przenocować u niego i się zgodził. Oto cała historia.

Hermiona ze łzami w oczach słuchała całej tej historii. Nie mogła uwierzyć, że jej chłopak zrobił coś takiego.

- Harry...Tak mi przykro...

- To nic takiego, ale...chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, a wiem, że tylko ty możesz mnie wysłuchać i mnie nie wyśmiać, w takiej sprawie.

- Jasne, możesz mi powiedzieć o wszystkim.

- No cóż...od pewnego czasu mam takie wrażenie, że mogę być...innej orientacji.

- Oh, to cudownie! I na dodatek chyba wiem dzięki komu...- uśmiechnęła się chytro.

- No nie, teraz to już przesadziłaś. Ja po prostu uważam, że –

- Oj dobrze, dobrze. Już się nie tłumacz. A teraz chodź bo spóźnimy się na lekcje.

Było mi zdecydowanie lżej na duszy, że to z siebie wyrzuciłem.

Tylko twój - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz