1

744 41 18
                                    

Peron dziewięć i trzy czwarte przechodził istne oblężenie. Hermiona wraz z Ronem ukryli się za ceglaną kolumną, aby zyskać w ten sposób choć odrobinę prywatności. Brązowowłosa zdążyła już pożegnać się z Harry'm dzień wcześniej. Młody Weasley uparł się jednak, by odprowadzić ją na samą stację . Hermiona wiedziała, dlaczego to robił. Do samego końca miał nadzieję, że dziewczyna cofnie wczorajsze słowa i wszystko między nimi wróci do starego porządku.

- To co? - podniósł zaczepnie brew. - Mały buziak na pożegnanie?

Ledwo powstrzymała się od wywrócenia oczami. Ograniczyła się więc do głośnego westchnięcia.

- Mówiłam ci już, Ron - wyrażała się jasno i wyraźnie, by nie musieć powtarzać po raz kolejny. - Potrzebuję przestrzeni.

- Od powrotu z Australii minęły już dwa miesiące, Herm. Nie uważasz, że to czas, by ruszyć dalej?

Spojrzała na niego oskarżycielsko. Na jego twarzy wykwitł krwisty rumieniec. Najwidoczniej od razu pojął, że nie powinien wyrażać swoich myśli na głos. 

- Dobra, ja już idę - próbowała go wyminąć.

Chłopak złapał ją za rękę, uśmiechając się przepraszająco.

- Nie obrażaj się. Wiesz o co mi chodzi - drążył dalej. - Rozumiem, że sytuacja nie jest dla ciebie łatwa, ale dla mnie również taka nie jest. Po prostu się o ciebie martwię.

- Niepotrzebnie - założyła obronnie ramiona. - Świetnie sobie radzę.

- Rzucając mięsem i chodząc ciągle naburmuszona? To jest twoje radzę sobie? - podniósł pytająco brwi. - Zmieniłaś się, Hermiono i nie tylko ja tak uważam.

- Mówisz to tylko dlatego, że z tobą zerwałam. Świat się nie wali, Ron - pokręciła głową. - Przecież nadal się przyjaźnimy.

Wskazał palcem na jej piegowatą twarz, na której widniał cyniczny uśmiech.

- O tym właśnie mówię. Zachowujesz się kąśliwie, wręcz szyderczo. Fleur całą noc przepłakała po tym, co jej powiedziałaś. Tak nie zachowała by się stara Hermiona.

Nie skrytykowała głośno jego oskarżeń. Nie miała ochoty po raz kolejny się tłumaczyć.

Może zeszłego wieczoru faktycznie przesadziła, jednak ile można wysłuchiwać niewybrednych komentarzy na swój temat? Gdy jasnowłosa Francuzka zarzuciła gryfonce, że ta od przyjacielskich spotkań w ogrodzie, woli bezczynne leżenie z książką w ręce, nie wytrzymała i odwdzięczyła się byłej uczennicy Beauxbatons ciętą ripostą. Powiedziała jej, że bardziej od wili, przypomina pokrewną do niej harpię. Jasnowłosa słysząc tą uszczypliwość, histerycznie zalała się łzami i pobiegła do swojej sypialni. Oczywiście niepochlebne spojrzenia przyjaciół Hermiony zostały skierowane wyłącznie w jej stronę, jakby to brązowowłosa była winna całej tej sytuacji, a nie Fleur, która pierwsza postanowiła wdać się w niepotrzebną wymianę zdań.

Z zamyślenia wyrwała ją siła ramion Ronalda, który otoczył ją mocno i założył zbłąkany kosmyk za jej ucho. Nienawidziła, gdy robił coś takiego. Od kiedy postanowiła zadbać o czuprynę, a jej włosy z poskręcanych, stały się idealnie gładkie i proste, nie mógł się powstrzymać, by nie dotknąć miękkich brązowych pasm. Myślał, że tym gestem na powrót ją uwiedzie, pokaże jak bardzo się o nią troszczy. Hermiona była jednak pewna swojej decyzji. Na ten moment wolała być samotna. Weasley bardziej od edukacji, preferował budowanie kariery w ministerstwie, a ją nie pociągała wizja związku na odległość. Dlatego zeszłego wieczoru, zanim wróciła do siebie po obiedzie w jego domu, powiedziała mu o własnych wątpliwościach co do przyszłości ich relacji. Rudowłosy przyjął jej słowa z niespodziewanym spokojem. Najwidoczniej obawiał się, że ich ponad trzy miesięczny romans zniszczy ich ośmioletnią przyjaźń. Coś jednak jej podpowiadało, że były gryfon tak łatwo nie puści w niepamięć łączących ich zażyłych więzów. 

RUINY || dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz