6

569 29 7
                                    

- Czyż ona nie jest doskonała?

Draco zmrużył brwi. Nie, Granger nie była doskonała. Ani trochę. Nosiła szczątkowy makijaż, do spódnicy ubierała te swoje babcine nadkolanówki, a długie brązowe pasma, w których drzemał potencjał, wiązała na czubku głowy w nudny koński ogon.

- I te jej włosy, wydarte wprost z ogniska Prometeusza...

Arystokrata zmarszczył czoło i przeniósł wzrok z Prefekt Naczelnej, na siedzącego obok niego ślizgona. Zrozumiał, że jego rozmówca w cale nie opisuje Hermiony, ale siedzącą obok niej Weasley'ównę. Wywrócił oczami, po czym zabrał się za konsumpcje swojej jajecznicy. Blaise od ostatniej rozmowy z rudowłosą gryfonką postradał zmysły. Nie mówił o niczym innym, tylko o niej. Zachwalał jej wygląd, umiejętności lotnicze i poczucie humoru. Draco za cholerę nie mógł zrozumieć, co kumpel w niej widzi. Dla niego była tylko młodszą i bardziej irytującą kopią Wieprzleja.

- Stary, nagle zapisałeś się na Mugoloznastwo, że pierdzielisz takie głupoty?

Zabini sprawiał wrażenie będącego pod wpływem jakichś środków odurzających. W cale nie przejął się uszczypliwością ze strony jasnowłosego. Nawet nie zaserwował w odpowiedzi żadnej kąśliwej riposty, co utwierdziło wszystkich ślizgonów w przekonaniu, że ich kolega sfiksował.

- Ginevra jest niczym boska Persefona. I te jej usta...

- W mitologii greckiej rudowłosi byli traktowani jak barbarzyńcy, albo klauni - wtrąciła z przekąsem Pansy.

Draco od razu przestał słuchać kolejnego wywodu Blaise'a na temat "wyjątkowości" Ginny Weasley. Jego uwagę przykuła przygarbiona ślizgonka, która przekroczyła próg Wielkiej Sali. Zerknęła na niego ukradkiem, a gdy ich wzrok spotkał się, od razu odwróciła głowę. Od dwóch tygodni chodziła przybita. W sumie w cale jej się nie dziwił. Podał Dafne końską dawkę eliksiru zapomnienia, przez co straciła wspomnienia z ostatniego miesiąca. Draco próbował wmówić dziewczynie, że to przez nieumiejętnie rzucone zaklęcie na lekcji Transmutacji utraciła pamięć, ale ona była o wiele bystrzejsza, niż przypuszczał i od razu zaczęła podejrzewać go o to, że maczał w tym wszystkim palce. Śligon nie za bardzo się tym przejmował. Tak na prawdę, było mu na rękę, że ma ją z głowy przynajmniej na najbliższy miesiąc.

Gdy zobaczył, że siedząca przy przeciwległym stole gryfonka wstaje, zerwał się z miejsca. Blaise jęknął niezadowolony, gdy zorientował się, że kolega w cale go nie słuchał. Malfoy był zdeterminowany, by dogonić brązowowłosą. Uwiedzenie jej okazało się być o wiele trudniejsze niż przypuszczał. Przez ostatnie dwa tygodnie wyczerpał swoje pokłady uprzejmości. Ani razu nie nazwał jej szlamą, nie opuścił żadnego patrolu, nawet zaoferował wspólną naukę, ale odmówiła. Co więcej, nie pojawiła się na imprezie w dormitorium ślizgonów, na którą znów ją zaprosił. A mieli w tedy co świętować. Krukoni pokonali puchonów, dzięki czemu Slytherin nadal stał na prowadzeniu i miał już zapewniony awans do finału rozgrywek.

Stracił już pomysły na to, w jaki sposób ją podejść. Nie dość, że zachowywała się wobec niego chłodno, to na dodatek jej rutyna dnia uniemożliwiała im jakikolwiek kontakt. Śniadania spędzała z rudą Weasley, potem śpieszyła się na zajęcia, gdzie zawsze pod klasą czekał na nią Longbottom, który najwidoczniej nieudolnie starał się zwrócić na siebie jej uwagę. Po lekcjach albo się uczyła, albo ustalała z innymi prefektami szczegóły przygotowań do Balu Zimowego. Po kolacji mógłby do niej zajrzeć, ale tym razem to on musiał trenować do finałowego meczu, który miał odbyć się pod koniec stycznia.

Mijanie się z nią doprowadzało Draco do szału. Kumple wciąż dopytywali się o progresy w realizacji jego planu, a on, jak ostatni tchórz, zmuszony był kłamać, że jest już blisko i to kwestia czasu, aż gryfonka mu ulegnie. Tym razem postanowił nie dać się tak łatwo odtrącić. Sobotnia wycieczka do Hogsmeade stała się dla niego idealnym pretekstem do spędzenia z nią czasu.

RUINY || dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz