Pięć

231 20 6
                                    

-Możesz przestać tak na mnie patrzeć? - syknęła półszeptem Connie, przerywając trwającą od trzydziestu minut ciszę pomiędzy nami.

Przewróciłam oczami, udając, że szukam czegoś w piórniku.

-Jak patrzeć? - odparłam.

-Jakbym coś zrobiła! - warknęła głośniej, niż było to konieczne, niepotrzebnie zwracając na nas uwagę dziewczyn z ławki przed. - Przecież mówiłaś, że uprawiałaś z nim tylko seks.

-No właśnie: tylko seks – powtórzyłam po niej. - Miałam nadzieję, że już nigdy więcej go nie spotkam, nie rozumiesz?

-No właśnie nie rozumiem – powiedziała i odwróciła się na krześle całkowicie przodem do mnie. - Bo co się może stać? Nic, ewentualnie tylko to powtórzycie. A może on cię nie pamięta? Każdy tam był naćpany.

-Czy ja paniom w ostatniej ławce przeszkadzam? - Usłyszałam niski głos matematyka.

Uniosłam wzrok i odwróciłam się na krześle przodem do wypełnionej jakimiś równaniami tablicy, spotykając surowo wpatrzone w nas spojrzenie nauczyciela. Nie burknęłam nawet przeprosin, a pan Brown tego nie oczekiwał. Oparłam się wygodniej i resztę lekcji pozostałam cicho, patrząc na wykonywane zadania.

Był to chyba najdłuższy od wieków moment, kiedy skupiałam wzrok głównie na tablicy, ale i tak po wyjściu z klasy nic nie pamiętałam. W mojej głowie znajdowała się tylko jedna wielka plątanina myśli.

Całkiem zapomniałam o tym, że nie wspominałam nic Connie ani o mojej niewinnej kradzieży, ani o o sytuacji sprzed szkoły. Ani oczywiście o incydencie w damskiej toalecie. Mogłam się domyślić, że pewnie dlatego moja przyjaciółka nie widziała problemu w siedzeniu z Niallem przy jednym stole.

Ciągle miałam nadzieję, że chłopak nie zorientował się o jakichkolwiek brakach w jego portfelu. Poza dwoma stówami, które wzięłam, było tam kilkanaście innych banknotów, więc dwa w tę czy w tę nie powinny robić mu większej różnicy.

Miałam co do tego coraz większe wątpliwości z minuty na minutę. Na początku pozostałam pewna siebie, wiedziałam, że będę w stanie wybronić swoich racji. Teraz zaczynałam mieć obawy. Wydawał się sprytniejszy, niż mogłam się spodziewać.

-Idziesz ze mną i Valerie na kawę po szkole? - zapytała Connie, kiedy szłyśmy przez korytarz. Szczerze mówiąc, nawet nie zauważyłam jej obok siebie.

-Nie mam ochoty – bąknęłam, kątem oka widząc jak przyjaciółka przewraca oczami, ale to zignorowałam. - Idę na francuski. - Po tych słowach wyprzedziłam blondynkę i ruszyłam w kierunku schodów, a potem pognałam na górę.

Patrzyłam pod nogi, a nie przed siebie, co nie powodowało żadnych kłopotów, dopóki nie wpadłam na czyjąś twardą klatkę piersiową.

I cholera, dotychczas jeszcze nigdy nie miałam takiego pecha w ciągu tylko kilku godzin.

-Po co te pośpiech, Aria – powiedział znajomy głos i ciągle próbowałam przyzwyczaić się do sposobu, w jakim wypowiadał moje imię.

-Zejdź mi z drogi – warknęłam, odwracając wzrok od niebieskich tęczówek, które świdrowały mnie spod wachlarza rzęs. Dlaczego zwracałam uwagę na takie szczegóły w jego wyglądzie?

-Najpierw porozmawiajmy – odparł Niall po raz pierwszy takim oficjalnym tonem, jednak jego twarz zdobił ten sam łobuzerski uśmieszek co zwykle.

-Więc mów – mruknęłam ze zmrużonymi oczami i zeszłam schodek niżej, uświadamiając sobie, jak mała była odległość pomiędzy naszymi ciałami.

-Na środku schodów? - Uniósł brew i rozłożył ręce, jakby przedstawiając mi scenerię wokół nas. - Umów się ze mną.

Teraz to ja uniosłam brew i założyłam ręce na piersiach. Umówić się z nim? To musiał być żart. Teraz, kiedy prawdopodobnie wiedział, że ukradłam mu dwie stówy, on chciał mnie wyciągnąć na randkę? Nie ma mowy.

-Po pierwsze – zaczęłam, cofając się jeszcze o schodek – nie mamy o czym rozmawiać. Po drugie – nie bawię się w randki.

-Nie bawisz się w randki – powtórzył podejrzliwie. - A w zaliczanie pierwszego lepszego faceta na imprezie już tak?

Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcję. Podjęłam próbę wyminięcia Nialla, niestety, przechytrzył mnie, wyciągając swoją rękę i zagarniając całą mnie do siebie. Miał na tyle siły, by przycisnąć mnie do barierki i nie pozwalając mi uwolnić się ze swoich stalowych objęć.

-Nie jestem dziwką – powiedziałam obronnie, sama nie wiem czemu. Nie musiałam mu się tłumaczyć.

-Wiem – odparł. - Złodziejką z pewnością też nie.

Moje serce chyba na moment przestało pracować, kiedy usłyszałam słowa Nialla. Zacisnęłam ciasno usta, ponieważ nie chciałam zaprzeczać i pogrążać się jeszcze bardziej. Wiedział, że go okradłam, to już było pewne. Mimo że mogłam spodziewać się, że się domyślił, to ciągle wmawiałam sobie, że może jednak... Ale nie! Aria Jones nigdy nie była szczęściarą.

-O 16 w kawiarni obok parku. Lepiej przyjdź – powiedział poważnym tonem, a ja mogłam poczuć jego ciepły oddech na twarzy, gdy wypowiadał każde słowo. Odsunął się i jak gdyby nigdy nic zszedł nieśpiesznie po schodach, nawet się nie odwracając.

Uspokoiłam oddech, który stał się nierównomierny po rozmowie z Niallem, a potem wreszcie udałam się na górę.

Weszłam do klasy, w której zastałam znajomą grupę uczniów, którzy niestety zajęli wszystkie ławki z tyłu. To był pierwszy francuski w tym roku szkolnym, a ja nie zamierzałam spędzić reszty tych żałosnych lekcji siedząc tuż przed nauczycielką. Nową nauczycielką, która wydawała się być pustą idiotką mającą po prostu więcej szczęścia niż wiedzy czy umiejętności nauczania.

Ciągle stałam w progu, lustrując wszystkie miejsca, bo nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Spojrzałam dłużej na Ashtona, z którym dzieliłam ławkę w zeszłym roku, a w tym postanowił usiąść z Calumem i, cóż, nie poinformował mnie wcześniej, więc byłam niemile zaskoczona. Obydwoje jednak chyba nawet nie zauważyli mojej osoby, rozbierając wzrokiem nauczycielkę.

-Hm, zamierzasz usiąść? - powiedziała po dłuższej chwili. - Są dwie wolne ławki z przodu.

-Postoję – mruknęłam, a po klasie rozniosły się chichoty, szmery i szepty.

-Wolałabym jednak, żebyś usiadła. - Kobieta uśmiechnęła się sztucznie, wychodząc zza biurka. Zastanawiałam się, czemu dyrektorka pozwoliła jej przyjść w miejsce pracy w tak krótkiej spódnicy. - Jak się nazywasz?

Poczłapałam do pierwszej ławki w środkowym rzędzie, przeklinając Nialla, któremu zawdzięczałam swoje spóźnienie, jak i łączący się z tym z brak wolnych miejsc na tyłach. Rzuciłam plecak obok krzesła, na którym usiadłam.

-Aria Jones – odpowiedziałam, zakładając ręce na piersiach.

Kobieta przyglądała mi się przez dłuższy czas, mrużąc delikatnie oczy i uśmiechając się jednym kącikiem ust.

-Twój ojciec jest prawnikiem, zgadza się? - zapytała, a ja niepewnie pokiwałam głową. - Dobrze, wróćmy do sprawdzania listy obecności.

Przewróciłam oczami. To będzie długa lekcja.

I jak? Myślicie, że Aria przeżyje lekcję francuskiego i pójdzie na spotkanie z Niallem? ;)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 23, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Powerless / Niall HoranWhere stories live. Discover now