-Hej, Aria, zaczekaj!
Wzniosłam oczy do nieba, słysząc znajomy, niski głos. Zgodnie z prośbą zatrzymałam się, ale nie odwróciłam się do właściciela krzyku. Założyłam ręce na piersiach i czekałam, aż kroki biegnącej za moimi plecami postaci staną się głośniejsze.
-Cześć. - Harry pojawił się przede mną, łapiąc głębokie oddechy.
Jego ciemne loki spadły mu na oczy, które błyszczały swoją szmaragdową zielenią od promieni słonecznych wpadających przez okna na korytarzu. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a ja uniosłam brew.
-Cześć, czego chcesz? - bąknęłam, może trochę zbyt ostrym tonem.
Szeroki uśmiech Harry'ego trochę zgasł przez moją niekoniecznie uprzejmą odpowiedź, ale chłopak najwyraźniej nie zniechęcił się moją reakcją, bo odgarnął zawadiackim ruchem włosy i powiedział:
-Pomyślałem, że może chciałabyś...
-Nie, nie chciałabym – przerwałam mu. - Nie zechcę też jutro, pojutrze, za tydzień ani nigdy, więc nie pytaj więcej.
Ruszyłam przed siebie, wymijając ciało Harry'ego i próbując nie zwracać uwagi na ciekawskie spojrzenia dziewczyn stojących przy szafkach.
-Ale Aria! - krzyknął ciemnowłosy i słyszałam, jak podąża za mną. - Dlaczego? Dlaczego nie zgodzisz się chociaż na głupie kino?
-Ponieważ nie – syknęłam i popchnęłam barkiem drzwi, mając nadzieję, że chłopak się odwali. Niestety, moje nieme modlitwy zostały bezczelnie zignorowane. - Musisz za mną łazić?
-Aria, zależy mi na tej randce – powiedział dość wiarygodnie przejętym tonem, ale pozostawałam nieugięta.
-Nie, Styles, nie umówię się z tobą i zostaw mnie w spokoju, z łaski swojej.
Rozejrzałam się po zatłoczonej stołówce, poszukując wzrokiem któregoś z moich przyjaciół. Westchnęłam cicho z ulgą, dostrzegając Connie, Valerie i chłopaków przy zwykle zajmowanym przez nas stole na końcu pomieszczenia.
-Mogę ci przynieść chociaż lunch? - zapytał Harry, a ja wywróciłam oczami, idąc w kierunku moich znajomych.
Nie chciałam używać brzydkich słów wobec niewinnego chłopaka, jednak moja cierpliwość także miała jakieś granice, w przeciwieństwie do zawziętości Stylesa.
-Ta, możesz mi wziąć jabłko i wodę – mruknęłam od niechcenia.
-Nie chcesz niczego więcej? - zapytał z autentyczną troską w głosie.
Pokręciłam głową, a Harry spojrzał na mnie łagodnie, ale speszyłam go moim złowrogim ściągnięciem brwi i pośpieszającym ruchem ręki.
Pognał w przeciwnym kierunku, a ja ponownie wzniosłam wzrok do nieba i poszłam do stołu. Connie mnie zauważyła i pomachała do mnie, a ja uśmiechnęłam się do niej z daleka, studiując sylwetki pozostałych osób przy dziewczynie. Zobaczyłam roześmianą twarz Louisa, opierającego brodę na dłoni Alexa, jedzącego frytki Zayna oraz dwie postacie siedzące tyłem do mnie. Jedna z nich miała długie czarne włosy, więc założyłam, że to Valerie, ale ta druga nie miała żadnych znajomych cech wyglądu. Przynajmniej nie tyłem.
Będąc coraz bliżej nich, skupiałam wzrok na nieznajomym blondynie. Widziałam już gdzieś tę bluzę...
Chwila.
-Aria, mam już...
Gwałtownie stanęłam w miejscu z szeroko otwartymi oczami, a wypowiedziane przez kogoś moje imię nie przykuło mojej uwagi, dopóki nie poczułam na plecach wbicia się czegoś twardego i sztywnego, a potem lepkiego. Moje zdziwienie w sekundę zmieniło się w złość, dlatego z chęcią zabicia winowajcy, wycedziłam przez zęby:
YOU ARE READING
Powerless / Niall Horan
Fiksi PenggemarWidziałam, jak niektórzy dopiero opuszczają samochody albo wchodzą do budynku. Rozpoznałam parę twarzy, kilku nie zidentyfikowałam, ale dopiero ta jedna konkretna osoba, ubrana w jasną koszulę i czarne rurki, szczególnie przykuła moją uwagę. Okulary...