Projekt z biologii

16 7 0
                                    

Zleciało już parę nudnych tygodni w szkole. Nic ciekawego aż w końcu stało się to. W czwartkową biologię przepisał się uczeń do naszej klasy. To był Theo. A jeśli tego było mało to dostaliśmy razem projekt do zrobienia. Umówiliśmy się, że robimy go u mnie. Po skończonych lekcjach spotkaliśmy na parkingu.

- Jedź pierwsza, ja za tobą. - powiedział chłopak.

- A może tak by nie marnować paliwa i dbać o środowisko pojedziemy jednym pojazdem?

- To wsiadaj. - wskazał na swoje auto.

- No co ty? Nie zamierzam zostawiać tu motoru.

- Okej, a ja auto zostawię. - powiedział sarkastycznie.

- Bosko. - powiedziałam podekscytowana po czym wsiadłam na motor. Chłopak tylko się na mnie spojrzał jakby chciał zabić wzrokiem. Po chwili wsiadł za mną. Wzięłam jego ręce i splotłam je przede mną.

- Trzymaj się. - powiedziałam po czym szybko ruszyłam. Po kilkunastu minutach drogi wjechaliśmy na moją dzielnicę. - Już prawie jesteśmy.

- Ty tu mieszkasz? - powiedział chłopak, rozglądając się dookoła. Nie odpowiedziałam. Otworzyłam pilotem bramę i powoli wjechałam.

- Witaj w rezydencji White. - powitałam go wskazując na mój dom i uśmiechając się szeroko. Chłopak zamilkł. Zeszliśmy z motoru i poprowadziłam go do garażu. Później weszliśmy do domu.

- Hej! - krzyknęłam wchodząc do domu. - Jestem z kolegą, będziemy robić projekt na biologię.

- Hej kochanie, jasne. Jeśli będziecie potrzebowali pomocy to przyjdźcie. - powiedziała Eliza nie tracąc wzroku z komputera.

- Chodź. - powiedziałam łapiąc Theo za rękę i prowadząc do pokoju. - Bo się jeszcze zgubisz. Gdy byliśmy przed drzwiami do mojego pokoju złapałam za klamkę i ją pociągnęłam.

- To była twoja mama? - zapytał z ciekawością. Zastanowiłam się chwilę nad tym jak odpowiedzieć.

- Tak.

- Wygląda strasznie młodo i totalnie nie widać podobieństwa.

- Tak, urodziła mnie wcześnie a geny odziedziczyłam po ojcu.

- A może jesteś adoptowana. - powiedział. Spojrzałam się na niego z poważną miną. - Tylko żartuję. - zaczął się śmiać.

- Bierzmy się lepiej do roboty. - powiedziałam szybko zmieniając temat po czym wyjęłam podręczniki z biologii. Usiedliśmy na łóżku i zaczęłam czytać. Theo położył się na moim łóżku i wyjął telefon.

- Przepraszam? - zapytałam.

- Co jest?

- Może byś mi pomógł, w końcu robimy to razem.

- Ale ja nic nie rozumiem. - powiedział nie odwracając wzroku z komórki.

- Okej. - powiedziałam podnosząc brwi. Wzięłam telefon i położyłam się obok niego.

- Czyli dostajemy jedynki?

- Na to wygląda. - powiedziałam jakby totalnie mnie to nie obchodziło. Chłopak spojrzał i wzdychnął.

- Dobra! - krzyknął wstając z łóżka. Uśmiechnęłam się podle. - Umiesz manipulować. - dodał.

- No wiem. - potrząsnęłam swoimi długimi włosami uśmiechając się do chłopaka z odwzajemnieniem. Wtedy dodarło do mnie jaki on jest przystojny. Nigdy nie zapomnę jego uroczego uśmiechu. Naprawdę przyjemnie nam się gadało. Czy on zaczął mi się podobać? Nie, Bella i Sophia przecież ostrzegały mnie przed nim. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Hej i jak tam projekt? - zapytała Eliza.

- Powoli ale do przodu. - spojrzałam na Theo po czym zaczęliśmy się śmiać.

- To dobrze. Jade, może twój kolega zje z nami kolacje?

- Okej, zaraz zejdziemy. - powiedziałam

- Szybko, bo wystygnie. - odparła po czym zamknęła drzwi.

- Idziemy? - zapytałam wstając z łóżka. Theo kiwnął głową. Zeszliśmy na dół do jadalni. Przy stole siedzieli John i Eliza. Usiedliśmy obok siebie i w spokoju zjedliśmy posiłek.

- Dziękuję za kolację, była naprawdę pyszna. - powiedział chłopak.

- Dobra my lecimy kończyć projekt. - odrzekłam szybko wstając od stołu, przeżuwając ostatnie resztki jedzenia.

- Jade poczekaj chwilę, chcemy z tobą porozmawiać. - powiedział John. Theo poszedł do mojego pokoju i tam na mnie czekał. - We wtorek jedziemy na delegacje. Nie będzie nas przez jakiś czas, ale jak będziesz czegoś potrzebować to Olivia będzie.

- Okej, to wszystko? - odparłam skrywając emocje. Przecież nigdy ich nie ma. Małżeństwo kiwnęło głową na potwierdzenie. Następnie poszłam do pokoju i następne kilka godzin spędziliśmy nad projektem. Byliśmy już tak zmęczeni, że zasnęliśmy a obudziliśmy się dopiero rano słysząc jak zawsze „Śniadanie!".

I scream in a wishperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz