Harry kochał Hogwart. Naprawdę. Było to dla niego miejsce, w którym mógł poczuć się bezpiecznie (chociaż co roku ktoś, albo coś próbowało go zabić), spędzić czas z przyjaciółmi (zwykle planując jak uratować szkołę), albo po prostu odpocząć od uciążliwego wujostwa.
Nie czuł się tutaj jak dziwak, czy odmieniec, a przynajmniej do tego roku.Kiedy po trzecim zadaniu Turnieju Trójmagicznego usiłował przekonać wszystkich o powrocie Tego, którego imienia nie wolno wymawiać uznano go za kompletnego wariata.
Całą sytuację podsycił jeszcze Prorok Codzienny, publikując oczerniające go artykuły, przez co aktualnie cała szkoła (z wyjątkiem Hermiony, Rona i kilku nauczycieli) była nastawiona przeciwko niemu, jako osobie próbującej "wzbudzić panikę" w świecie czarodziei.
Szatyn westchnął i spojrzał w kierunku kominka, w którym jasno tlące się ogniki przeskakiwały z miejsca, na miejsce oświetlając pomieszczenie ciepłym światłem.
- Co sądzisz o tych nowych z obozu, Harry? - chłopak odwrócił się słysząc, głos przyjaciółki.
- Jak dla mnie wyglądali przyjaźnie - odpowiedział po krótkim namyśle - znaczy z wyjątkiem tego niskiego, który trafił do Slytherinu.
- Tu się z tobą zgadzam, stary - rudzielec przyłączył się do rozmowy - Aż ciarki mnie przechodzą kiedy przypominam sobie jak na mnie spojrzał. Nie zdziwiłbym się jeśli ktoś powiedziałby mi, że planował gdzie ukryć moje zwłoki - brunetka przewróciła oczami, słysząc wypowiedź Weasley'a. Oczywiście także nie spodobało się jej spojrzenie chłopaka, ale wątpiła czy jego powodem mogłaby być chęć zabójstwa, bo w końcu nie każda "ponura" osoba miała złe zamiary.
- Uważam, że przesadzacie - tym razem odezwała się - dobrze wiecie, że za każdym razem kiedy oceniliśmy kogoś po wyglądzie pomyliliśmy się.
- Na przykład...? - zaczął dyskutować z nią Ron.
- Quirrell i Snape - odpowiedziała, już dość mocno poirytowana gryfonka. Naprawdę nie podobała się jej wizja powtórki błędu z pierwszego roku, kiedy skupili się na nie tej osobie co trzeba.
- Jeśli chodzi o nietoperza, to nasz błąd nie był aż tak duży - przyłączył się do wymiany zdań wybraniec - Może nie chciał mnie zabić, ale i tak jestem pewny, że uprzykrzanie mi życia należy do jego ulubionych zajęć.
Hermiona spojrzała na swoich przyjaciół i westchnęła; wygląda na to, że jedyną pozostałą jej opcją jest pilnowanie ich, aby usiłując udowodnić swoje podejrzenia nie zrobili nic głupiego, a przynajmniej nic tragicznego w skutkach.
Wiedząc, że zostanie i próbowanie przemówić im do rozsądku na pewno skończy się niepowodzeniem wstała i wyszła z Pokoju Wspólnego, aby być w miarę wypoczętą na następny dzień nauki. W końcu już w tym roku miała pisać SUMY, na których wynikach bardzo jej zależy.
- Myślisz, że bardzo ją wkurzyliśmy? - po chwili ciszy odezwał się Harry.
- Pewnie tak, ale wątpię, że będzie na nas obrażona - rudzielec wzruszył ramionami, nie wydając się wzruszony zaistniałą sytuacją.
Szatyn odwrócił wzrok z powrotem na płonące w kominku drewno. Zgadzał się z przyjacielem, bo wiedział, że Granger na pewno nie wścieknie się na nich za coś takiego, ale nie to go zastanawiało; co roku spotykało go coś złego. Kamień filozoficzny, Komnata Tajemnic, dementorzy, Turniej Trójmagiczny, powrót Voldemorta. Był pewny, że tym razem coś też się wydarzy, tylko nie był pewny co dokładnie. Właśnie dlatego odczuwał dziwny niepokój w stosunku do nowoprzybyłych uczniów; po prostu obawiał się kolejnego niebezpieczeństwa. Wiedział, że to nie w porządku, więc starał się powstrzymać, żeby nie tworzyć teorii na temat ludzi, których nawet nie zdążył poznać, ale i tak to dziwne uczucie nie pozwalało mu odpocząć.
Dwójka przyjaciół rozmawiała jeszcze przez chwilę, po czym wyszła zostawiając pomieszczenie pawie pustym. Prawie, bo w rogu pomieszczenia ukryty w cieniu stał niski chłopak, który przez cały czas przysłuchiwał się rozmowie.
Kiedy obiekty jego obserwacji opuściły pokój on także postanowił zrobić to samo, więc zrobił krok w tył, jednak zamiast spotkać się ze ścianą zniknął w cieniu, nie pozostawiając żadnych śladów swojej obecności.
Jeśli ktokolwiek spytałby Nico o to czy przejmuje się opinią innych odpowiedziałby, że nie.
Przez całe swoje życie usłyszał już wiele przykrych słów w swoim kierunku, więc teraz nie robiły na nim już kompletnie żadnego wrażenia. Nigdy nie oczekiwał, że ludzie będą uznawać go za osobę przyjazną, czy miłą, dlatego nie zdziwił się opinią gryfonów. Z informacji otrzymanych od bogini wiedział także, że ze względu na wieloletni konflikt są dość mocno uprzedzeni do domu do którego został przydzielony, jednak nie przejmował się zbyt mocno tym co o nim myślą. Martwił się raczej tym, że mogą zrobić się zbyt ciekawscy, co mogło dość mocno zaszkodzić przebiegowi misji, co było zbyt wiele, aby mógł na to pozwolić.Wiedział, że musi uważać na tak zwaną złotą trójkę gryfindoru, mającą tendencję do wtykania swojego nosa gdzie tylko popadnie, tak więc ich podejrzenia wobec nawet jednego z herosów mogło okazać się sporym problemem.
Westchnął. Nie miał ochoty na użeranie się z nimi, ale najwyraźniej musiał choć trochę postarać się, aby zdobyć co najmniej minimalną ilość zaufania wybrańca i jego przyjaciół, by przypadkiem nie utrudnić zadania swoim przyjaciołom.***
W tym samym czasie w Pokoju Życzeń siedziała zebrana grupka uczniów.
- I jak pierwsze dni w nowej szkole? - dość niezręczną ciszę przerwała Hazel. Spotykali się w pełnej grupie po raz pierwszy od rozpoczęcia misji, bo usiłując wtopić się w grono studentów magii, jednocześnie starając się obserwować wyznaczonych wcześniej uczniów, nie było zadaniem ani łatwym, ani jakoś szczególnie przyjemnym.
- Szczerze dzięki temu, że nie musimy uczyć się zaklęć, żeby umieć z nich skorzystać nie jest, aż tak źle, jak mogłoby być - odezwał się Frank, który miał dość dobry humor, bo po raz pierwszy od kilku dni mógł spędzić trochę czasu ze swoją dziewczyną.
Jason był w podobnym humorze, co jego przyjaciel. Nie podobało mu się to, że musieli podzielić się na grupy, ale i tak wszystko, łącznie z tym jak dokładnie przebiegnie podział zostało zaplanowane od samego początku, przez Elpis, więc nie miał zbyt wiele do gadania.
Annabeth, Percy i Piper mają zająć się obserwowaniem ślizgonów, przy czym szczególną uwagę zwracając na Malfoya i jego najbliższe otoczenie. Zadaniem Hazel i Leo (oraz Lestera, ale nie wiązali z nim jakiś większych nadziei) było skupienie się na gryfonach, na czele ze złotą trójką. Na koniec zostały Hufflepuff i Ravenclaw, ale jako że wszyscy jednogłośnie stwierdzili, iż jako te dwa domy nie powinny sprawiać żadnych problemów, to tylko Frank i Jason mieli za zadanie przyglądać się im na wszelki wypadek, gdyby zaczęło dziać się coś niepokojącego.
Jeśli chodzi o Nico, to on poza przekazywaniem informacji, między herosami, znajdującymi się w innych domach, zajmował się przeszukiwaniem zamku, bo z jakiegoś powodu Elpis twierdziła, że na pewno znajdują się jakieś ślady dotyczące współpracy Voldemorta z Hekate.
Kiedy jednak Percy zapytał ją dlaczego sama ich nie poszuka odpowiedziała im, że to ich zadanie. Oczywiście słysząc to mocno się wkurzyli, ale nie mieli już po co protestować, bo i tak do niczego by to nie doprowadziło. W końcu bogowie z natury byli cholernie uparci, więc nie było potrzeby się narażać.
Na moment oderwani od swoich obecnych zadań, przez chwilę spędzali czas jak zupełnie normalni nastolatkowie, którzy nie mają na głowie losów świata, i których największym zmartwieniem jest szlaban na telefon, czy ocena z kartkówki.
Zapewne siedzieliby tak jeszcze przez większą ilość czasu, ale przerwało im pojawienie się ostatniego z herosów.
Jeszcze zanim zdążyli na to zareagować, Nico odezwał się:
- Wygląda na to, że mamy pierwszy problem - powiedział, przejeżdżając wzrokiem po grupie przyjaciół.
No i witam w nowym rozdziale 😄
Wybaczcie opóźnienie w wstawieniu go, ale miałam kilka sprawdzianów i kartkówek, do których niestety, ale musiałam się przygotować 😅
Tak, czy siak mam nadzieję, że wyszło ok, ale i tak gdyby ktoś miał jakąś uwagę proszę o krytykę w komentarzu 🤗
CZYTASZ
Herosi Olimpu, bitwa dwóch światów
FanfictionKiedy Olimpijczycy odkrywają zdradę Heckate, jej rolę przejmuje inna Bogini, która musi poradzić sobie nie tylko z nowymi zadaniami, ale także bałaganem, który narobiła jej poprzedniczka, w świecie magii. W tym celu zabiera ze sobą wielką siódemkę...